HANGRY&ANGRY łączą punkową, lolicią modę z chwytliwą muzyką, tworząc kombinację skazaną na sukces.
Jeśli interesuje cię japoński rock, styl punkowy oraz gothic lolita, najprawdopodobniej nie obce ci są inicjały h.Naoto. Wielu artystów nosiło ubrania tej marki – od ayabie, przez Gackta, po wokalistkę amerykańskiej grupy Evanesence, Amy Lee. W październiku 2008 roku powołano do życia formację HANGRY&ANGRY. Powstała ona w celach promocji noszącej tę samą nazwę kolekcji, zaprojektowanej przez h.Naoto. Z linią ubrań wiąże się pewna historia: dwa koty o kosmicznym rodowodzie, którym nie obce są dziedziny takie jak muzyka czy moda, przybyły na Ziemię, aby ją ocalić. Rolę HANGRY odgrywa Hitomi Yoshizawa, natomiast Rika Ishikawa wciela się w postać ANGRY. Czyż te nazwiska nie brzmią znajomo? Powinny, ponieważ obie damy należą do czwartej generacji byłych członkiń formacji Morning Musume.
Debiutancki minialbum HANGRY&ANGRY ukazał się 19 listopada, jednocześnie na półkach sklepowych na terenie Japonii oraz Stanów Zjednoczonych. Na promocyjnych zdjęciach członkinie duetu ubrane są od stóp do głów jak gotycko-punkowe księżniczki, jednak czy ich muzyka jest równie mroczna i charakterna jak stroje?
Minialbum otwiera Kill Me Kiss Me. Utwór rozpoczyna porcja komputerowo przetworzonych krzyków. Kompozycja szybko przeistacza się w odznaczający się szybkim tempem rockowy kawałek, w którym pobrzmiewają inspiracje techno oraz popowe. Niższy wokal HANGRY lepiej komponuje się z muzycznym tłem, głos ANGRY natomiast brzmi zbyt zwiewnie i słodko. Z tego nietrafionego zestawienia wyłania się problem. Kiedy panie śpiewają razem, starają się współbrzmieć, w efekcie czego żadnej nie udaje się zaśpiewać na tyle nisko, by należycie trzymać się melodii refrenu. Posiadają one jednak bardzo dobrze wyćwiczone głosy, co wydatnie łagodzi ewentualny dysonans. Kompozycja opiera się głównie na brzmieniu gitary elektrycznej, zatem właśnie ten instrument stanowi jej najmocniejszy punkt. Emanujące moc i energia nadają jej dynamicznego, rockowego smaczku, porywając słuchacza do tańca.
Drugi utwór, zatytułowany Angelia, jeszcze bardziej skłania się ku brzmieniu z pogranicza techno i popu, tym razem trafiając jednak w dziesiątkę. Skomponowana w tonacji molowej piosenka utrzymuje się w muzycznych rejestrach, w których obydwie dziewczyny mogą się z łatwością poruszać. Wciąż można odróżnić ich głosy, choć tym razem są one znacznie bardziej zharmonizowane. Dynamiczne bębnienie napędza piosenkę, refrenowi zaś towarzyszy wrażenie obcowania z kościelnym chórem. Impresję wzmacniają dzwony, których bicie słychać podczas instrumentalnego przerywnika. Łatwo sobie wyobrazić HANGRY i ANGRY wykonujące ten utwór w murach gotyckiej katedry. Chociaż kawałki w stylu Angelii powstawały już wcześniej, panie dobrze odnajdują się w takiej konwencji, a co za tym idzie utwór powinien zyskać popularność.
GIZA GIZA otwiera pulsująca linia basu połączona z mocno zdigitalizowaną melodią. Po skończonym intro bas wybrzmiewa, pozostają jednak bębny, walczące z ANGRY o uwagę słuchacza. HANGRY ponownie zyskuje przewagę podczas zwrotek – jej wokal znacznie lepiej komponuje się z mrocznym, nastrojowym stylem kompozycji. Refren wypada nieco przeciętnie. Składają się nań jedynie pomniejsze arpeggia wsparte harmonijnym śpiewem dziewczyn, aczkolwiek jest na tyle chwytliwy, że nikt nie zwróci na to uwagi!
Wstęp do Romantic Violence jest łagodny i delikatny, jednakże po jego wybrzmieniu piosenka przeistacza się w motyw przewodni anime z lat 80.! W pierwszej zwrotce HANGRY i ANGRY zamieniają się partiami, co stanowi zabieg nieco odmienny od stosowanych w poprzednich utworach. Dzięki niemu słuchacze mają okazję przekonać się o tym, jak odmiennymi głosami dysponują członkinie duetu. Udaje się im również całkiem nieźle współbrzmieć w trakcie utworu. Refren stanowi reminiscencje poprockowych dźwięków lat 80. z drobnym dodatkiem techno, tworząc wspólnie nostalgiczną, a jednocześnie zabawną atmosferę. Wyłączając zbyt często powtarzane słowa "romantic violence", kawałek łatwo zaśpiewać, zaś wykorzystany podkład brzmi dobrze i równo.
Mroczne, upiorne wprowadzenie do utworu WALL FLOWER zwodzi słuchacza, który nabiera przekonania, że będzie miał do czynienia z wolnym, melancholijnym numerem. Jednakże piętnaście sekund później piosenka zwraca się o 180 stopniu ku wesołej, elektronicznej melodii. Jest to zdecydowanie najbardziej radosna i optymistyczna nuta, jaka została umieszczona na krążku. ANGRY przejmuje muzyczną pałeczkę podczas harmonizowania, budując nastrój swym delikatniejszym wokalem. Refren można określić dwoma słowami – łagodny i żywy. Podsumowując, kompozycja WALL FLOWER brzmi bardzo wdzięcznie, stanowiąc doskonałe zamknięcie minialbumu. Jeszcze długo po skończeniu się płyty będzie ci chodzić po głowie, wywołując uśmiech na twarzy.
Debiutancki krążek HANGRY&ANGRY, zatytułowany Kill Me Kiss Me, stanowi dobrą demonstrację tego, czego możemy spodziewać się ze strony duetu. Utwory zostały utrzymane w popowo-punkowej stylistyce. Poza tym, słuchający odnosi wrażenie, że dziewczyny nie podchodzą do sprawy śmiertelnie poważnie. Przybyły tu, by szykownie wyglądać i dobrze się bawić, w czym właśnie tkwi sedno koncepcji związanej z prezentowaną kolekcją. Nie podążą raczej w kierunku ciężkiego, gotyckiego rocka. Prędzej w kierunku czegoś wybornie punkowego oraz zajmującego. Dziewczyny z HANGRY&ANGRY sprawią, że h.Naoto będzie z nich dumny.