Wywiad z MAN WITH A MISSION

Po dwóch latach działalności muzycznej, MAN WITH A MISSION wystąpi po raz pierwszy za granicą, na francuskim Japan Expo w lipcu. W wywiadzie z wokalistą i gitarzystą zespołu, Jean-ken Johnnym, JaME dowiedziało się, co czują członkowie grupy w związku z tym występem, a także poznało wyjątkową historię kryjącą się za tymi pięcioma mężczyznami w wilczych maskach.


Proszę, przedstaw się nam.

Jean-ken Johnny: Witajcie! Jesteśmy MAN WITH A MISSION, zespół rockowy z Japonii. Głowy wilków, ciała ludzi, sztucznie wytworzone androidy - lata temu wykonał nas szalony naukowiec. Wierzcie bądź nie, ale jesteśmy tacy, jak nas widzicie.

Jak powstał zespół? Jak się poznaliście?

Jean-ken Johnny: Zostaliśmy wychowani, nie, właściwie to stworzeni, w jednym laboratorium. Z początku nie mięliśmy grać na instrumentach. W przeszłości znany profesor przeznaczył nas do wielu złych rzeczy. Za to, czego dokonaliśmy, i z wielu innych powodów zostaliśmy zamrożeni na Biegunie Południowym. Mimo że byliśmy zamarznięci, wciąż słyszeliśmy muzykę dochodzącą ze świata i zauważyliśmy jej piękno oraz siłę, którą w sobie niesie. Wtedy obiecaliśmy sobie w głębi naszych serc, że jeśli kiedyś się stamtąd wydostaniemy, zdecydujemy się tworzyć muzykę, która jako jedyna poruszyła nasze dusze w czasie tych zimnych i pustych dni. A teraz - oto gdzie jesteśmy.

Jak wybraliście nazwę MAN WITH A MISSION? Czy ma ona jakieś szczególne znaczenie?

Jean-ken Johnny: Profesor, który nas stworzył, nadał nam tę nazwę. On już nie żyje, więc nikt nie wie, jakie jest jej prawdziwe znaczenie. Jednak wierzę, że wszyscy - i ja, i ty - jesteśmy ludźmi z misją (ang. men with a mission). Każdy ma coś do zrobienia w swoim życiu, a wiele osób mówi, że po to się rodzimy. Nazwa naszego zespołu może mieć coś z tym wspólnego.

Możecie wyjaśnić, jaki jest koncept zespołu?

Jean-ken Johnny: Zamierzamy wyrażać przez naszą muzykę każdy rodzaj emocji, poglądów, ideologii tego świata i to, co o tym myślimy i co wobec tego czujemy. Najważniejszy koncept, jak sądzę, to sympatyzowanie i dzielenie się tymi uczuciami ze wszystkimi osobami, które słuchają naszej muzyki.

Jaka jest wasza "misja"?

Jean-ken Johnny: Mówiąc szczerze, boję się powiedzieć, bo jeśli poznasz naszą prawdziwą misję, możesz być w tarapatach, ponieważ, jak już wyjaśniłem, byliśmy zamieszani w różne sprawy w przyszłości. Przepraszam, ale nie chcę, żeby stała ci się krzywda. Nie miej mi tego za złe.

Czemu członkowie zakładają wilcze maski? Jak wpadliście na pomysł, żeby je nosić? Wygodniej jest nie pokazywać twarzy?

Jean-ken Johnny: Nie rozumiem, o co ci chodzi. My ich nie "nosimy”. Tak zostaliśmy stworzeni.

Skąd jesteście? Czy to miejsce miało wpływ na waszą muzykę?

Jean-ken Johnny: Zostaliśmy stworzeni w laboratorium na wyspie, która już nie znajduje się na tym świecie.

Jaki rodzaj muzyki tworzycie?

Jean-ken Johnny: Mieszankę punku, rocka, ciężkich dźwięków alternatywnych, dance, elektro, itd. Kochamy wszystkie rodzaje muzyki i wierzymy, że jest ona kulturą uwalniającą umysł. My sami tworzymy muzykę z przeróżnych elementów.

Gdybyś miał wybrać jedną piosenkę z waszego repertuaru, by przekonać kogoś, kto nigdy was nie słyszał, co by to było?

Jean-ken Johnny: Może Fly Again albo Don’t Lose Yourself.

Zagracie na Japan Expo. Jako że to będzie wasz pierwszy koncert za granicą jako zespołu, czy czujesz się podekscytowany perspektywą grania przed europejską publicznością?

Jean-ken Johnny: Po raz pierwszy wystąpimy we Francji, dlatego jesteśmy dość podekscytowani i naprawdę szczęśliwi ze względu na tę możliwość. Dziękujemy, że pozwoliliście nam tu zagrać.

Planujecie coś po przyjeździe do Francji?

Jean-ken Johnny: Właściwie to możemy nie mieć za wiele czasu, ale Paryż jest jednym z najpiękniejszych miast na ziemi. Pewnie będziemy robić zdjęcia i kręcić filmy dla zespołu.

Niedługo wydacie swój drugi pełny album, MASH UP THE WORLD. Możesz nam o nim opowiedzieć?

Jean-ken Johnny: To będzie świetny album. Jak sugeruje tytuł, mamy zamiar wymieszać wszystko i wszystkich na tym świecie z muzyką. Pełen pomysłów, pasji, emocji - myślę, że lubię go bardziej od naszego poprzedniego albumu. Mamy nadzieję, że znajdziecie czas, by posłuchać go i odczujecie to samo.

Jak wygląda u was proces pisania tekstów i komponowania muzyki?

Jean-ken Johnny: Sam nie wiem… Czasem same przychodzą, czasem zamykam się w swoim pokoju na cały dzień i myślę, podobnie jak wszyscy. Wilki nie różnią się od ludzi pod względem tworzenia muzyki.

Porozmawiajmy o projekcie Nevermind tribute. W jaki sposób i dlaczego przyłączyliście się do niego? Czy piosenka Lithium ma dla was jakieś szczególne głębsze znaczenie, ze zdecydowaliście się ją coverować?

Jean-ken Johnny: Zanim wzięliśmy udział w tym projekcie, nagraliśmy już cover innego utworu NIRVANY, Smells Like Teen Spirit. Pozostali członkowie, jak i ja, uwielbiają NIRVANĘ, więc przyłączenie się do tego projektu było dla nas niczym innym, jak tylko dobrą i wesołą nowiną. Musieliśmy wybrać inną piosenkę do zagrania, więc wybór padł na Lithium, jedną z moich ulubionych tego zespołu. Błagałem i naciskałem na członków, ale ponieważ i oni kochają ten utwór, to była prosta decyzja. Piosenka sama w sobie ma potężne libido - potrafi cię wstrząsnąć do kości, ale jednocześnie jest naprawdę popowa i chwytliwa. To prawdziwy majstersztyk i to zaszczyt, że nam przypadło w udziale nagranie coveru tego utworu.

Masz jakąś wiadomość dla naszych czytelników?

Jean-ken Johnny: Bonjour wszystkim we Francji! Jesteśmy MAN WITH A MISSION. To przyjemność zagrać dla was we Francji. Mamy nadzieję, że będziemy się świetnie bawić, występując, i mamy nadzieję, że i wy będziecie mieć ubaw! Wielkie dzięki!