Wywiad

Wywiad z HEAD PHONES PRESIDENT

07/01/2012 2012-01-07 00:05:00 JaME Autor: Aurore Tłumacz: harusari

Wywiad z HEAD PHONES PRESIDENT

Czworo członków HEAD PHONES PRESIDENT udzieliło odpowiedzi na nasze pytania podczas odbywającego się na południu Francji konwentu.


© Aurore - JaME
W ramach Japan Expo Sud zorganizowanego w Marsylii, JaME miało okazję przeprowadzić wywiad z HEAD PHONES PRESIDENT. Jego członkowie, których liczba od końca zeszłego roku zmniejszyła się do czterech, przywitali nas z uśmiechem, by porozmawiać o swoim zespole, muzyce i projektach.


Proszę, przedstawcie się.

Hiro: Jestem Hiro, gitarzysta.
ANZA: Jestem ANZA, wokalistka.
Batch: Nazywam się Batch, jestem perkusistą.
Narumi: Narumi, gram na basie.

ANZA i Hiro, to wy założyliście ten zespół. Jak wpadliście na pomysł stworzenia HEAD PHONES PRESIDENT? W jaki sposób spotkaliście pozostałych członków grupy?

ANZA: Na początku występowałam solowo. Potrzebowałam jednak instrumentalistów do wspierania mnie na scenie podczas koncertów, a w agencji, dla której pracowałam, znajdowało się kilku innych muzyków, w tym Hiro. Mieliśmy okazję kilka razy wspólnie porozmawiać i uznaliśmy, że fajnie byłoby tworzyć cięższą i mocniejszą muzykę. Narumi był pierwotnie gitarzystą w innym zespole. Tuż przed pierwszym występem w Nowym Jorku, mieliśmy problem z naszym basistą, który ze względów rodzinnych nie mógł dłużej z nami grać. Poprosiliśmy więc Narumiego, by go zastąpił, mimo że oficjalnie Narumi był gitarzystą. (śmieje się)

Czy nie było ciężko uczyć się grania w piosenek tak w ostatniej chwili?

Narumi: Tak naprawdę od początku byłem fanem zespołu. Chodziłem na występy i często byłem zatrudniany jako członek ekipy (śmieje się), więc wcale nie było mi trudno.
ANZA: Pięć lat temu część członków opuściła szeregi zespołu. Przez następne trzy i pół roku Batch był naszym perkusistą wspierającym. Sporadycznie pojawiał się podczas występów i dopiero 2 lata temu dołączył do nas jako oficjalny członek.

Jakiś czas temu gitarzysta Mar opuścił grupę, zostawiając was w czwórkę. Czy zamierzacie kontynuować w obecnym składzie, czy też rozpoczniecie poszukiwanie nowego członka?

ANZA: Mar pod koniec zeszłego roku przestał udzielać się muzycznie ze względów osobistych. Graliśmy razem przez 11 lat, więc w przeciwieństwie do nowego zespołu, trudniej jest nam wcielić kogoś nowego w skład niż grać tylko w czwórkę.

Co z piosenkami? Czy trudno wam było dostosować je do potrzeb kwartetu?

ANZA: Pierwotnie było dwóch gitarzystów, ale Mar nie był gitarzystą prowadzącym, ponieważ ta pozycja należy do Hiro. Ogólnie mówiąc przearanżowaliśmy piosenki i partie Mara wykonuje teraz na basie Narumi.

Jesteście aktywni od ponad 10 lat. Co myślicie o rozwoju waszej muzyki z dzisiejszego punktu widzenia?

ANZA: Do tej pory nie mieliśmy, poza pojedynczym koncertem w Szwecji, zbytnio okazji zagrać w Europie. Rozważamy możliwość zorganizowania tutaj trasy.

Przez tyle lat na pewno zebraliście wiele doświadczeń. Czy możecie nam opowiedzieć o swoim najlepszego lub najgorszym doświadczeniu?

ANZA: Hmm…podam dwa. Jedno w Japonii i jedno w Europie. Za granicą fani są naprawdę gorący. Możemy łatwo nawiązać kontakt z publicznością i nie chcemy stracić pasji, jaką mają dla nas. W Japonii naszym najlepszym doświadczeniem był udział w 2007 roku w festiwalu rockowym, na którym występowały takie sławy jak Slipknot. To największy festiwal rockowy w Japonii i jesteśmy szczęśliwi, że udało się nam w nim uczestniczyć.

ANZA, rozpoczęłaś karierę występując w musicalach, grając rolę Czarodziejki z Księżyca. Jak dokonałaś zmiany z muzyki popowej na metalową?

ANZA: (śmieje się) Dla mnie nie zmieniło się zbyt wiele. To, czego chciałam, to móc wyrażać z głębi mojego serca każdy rodzaj uczuć i czasem w musicalach czy komediach muzycznych trudniej jest oddać smutek czy inne negatywne uczucia. Dlatego zwróciłam się w stronę rocka, tego cięższego rocka, ponieważ wydał mi się bardziej odpowiedni. Dla mnie to wcale nie jest tak różne, choć rzeczywiście dla niektórych japońskich fanów stałam się wcieleniem diabła.

Jak to jest być jedyną kobietą w zespole?

ANZA: No problem! (po angielsku) Jestem chłopczycą, a pozostali członkowie są jak małe dziewczynki. (śmieje się)

Jak tworzycie piosenki?

Hiro: Zbieramy się i odbywamy sesje improwizacyjne. Rozmawiamy i każdy z nas przedstawia swoje pomysły. Kiedy już wszyscy powiedzą to, co chcieli przekazać, kształtujemy piosenki w studio.

Czy nie sprawia wam trudności odnajdywanie równowagi między waszymi oczekiwaniami?

ANZA: Hmm... Czasem z Hiro mamy drobne starcia. Nie rokuje to dobrze między gitarzystą a wokalistą. Dzieje się tak, bo każde z nas uważa się za lidera. (śmieje się)

Używasz dużo języka angielskiego w swoich tekstach. Czy śpiewanie lub komponowanie w tym języku nie jest dla ciebie trudne?

ANZA: Słowa są najpierw pisane po japońsku, dopiero później tłumaczymy je na angielski, podobnie robi większość innych zespołów. Nawet jeśli tak naprawdę nie mówię po angielsku, sposób, w jaki układam zdania i wyrażam siebie, wydaje mi się bliższy w języku angielskim niż japońskim. To Narumi tłumaczy na angielski to, co ja napiszę.

Muzycznie część waszych piosenek podchodzi pod tribal. ANZA, masz w sobie południowoafrykańską krew po stronie matki. Czy ma to na ciebie jakikolwiek wpływ?

ANZA: Tak, uważam, że moje południowoafrykańskie korzenie wywierają na mnie wpływ, ale tym, co ogólnie mnie inspiruje, to muzyka na świecie. Bardzo lubię na przykład muzykę hinduską, więc niektóre inspiracje czerpię z moich własnych upodobań.

Masz bardzo specyficzny styl wyrażania siebie na scenie - wydajesz się bardzo wycofana, jednak udaje ci się bardzo dobrze komunikować z publicznością. Jak to osiągasz?

ANZA: Naszym celem nie jest zbliżenie się do publiczności i nasza muzyka nie ma na celu łączenia ludzi. Naprawdę chcemy, by ludzie cieszyli się naszą muzyką i mieli wolność w docenianiu jej. Nie chcemy narzucać naszej muzyki innym i to, czego pragniemy, to sięgać wysoko, a nie tylko iść naprzód.

To nie pierwszy raz, kiedy gracie na konwencie, który różni się przecież od festiwali rockowych czy normalnych koncertów. Jakie, waszym zdaniem, są różnice i jak dajecie sobie radę na scenie podczas takich występów?

ANZA: W przeciwieństwie do Japonii, nie ma wyraźnego podziału między rockiem a animacją. Za granicą jest wielu ludzi, którzy lubią zarówno metal, jak i animację i prawdą jest, że jest łatwiej, ponieważ ludzie nie tworzą podziałów. Można jednocześnie lubić i anime, i rock.

Wasze ostatnie wydawnictwo, Pobl Liw, to album, na którym nagraliście covery samych siebie. Skąd pomysł na taką płytę i jakie wyzwanie dla was stanowiło ponowne nagranie swoich piosenek?

ANZA: Tak naprawdę powstał na potrzeby brazylijskiego konwentu anime, w którym braliśmy udział. Powiedziano nam, że mamy zagrać akustycznie, coś, czego nigdy nie robiliśmy. Wybraliśmy dwie piosenki i przearanżowaliśmy je na wersje akustyczne. Okazały się całkiem fajne, więc zdecydowaliśmy stworzyć akustyczny album, na którym nagraliśmy ponownie własne piosenki z okazji naszej dziesiątej rocznicy.
Hiro: Aranżacje były o wiele mniej skomplikowane niż myśleliśmy. Ponieważ piosenki była dobrze zbudowane, a kompozycje ładne, łatwo mogliśmy je przearanżować akustycznie.

Poza europejską trasą, o której wcześniej wspominaliście, macie jakieś plany na przyszłość?

ANZA: Najpierw, kiedy wrócimy do Japonii, będziemy bardzo zajęci pracą nad nowym albumem, na potrzeby którego musimy napisać piosenki. W kwietniu i maju będziemy w studio nagrywać utwory. W czerwcu wydamy nowe DVD, jak tylko ukończymy naszą pierwszą solową trasę.

Dziękujemy wam!

HEAD PHONES PRESIDENT: Dzięki.


JaME chciałoby podziękować HEAD PHONES PRESIDENT, ich managementowi, ekipie Japan Expo oraz tłumaczowi za umożliwienie przeprowadzenia tego wywiadu.
REKLAMA

Galeria

Powiązani artyści

Powiązane wydawnictwa

Album CD 2010-09-03 2010-09-03
HEAD PHONES PRESIDENT

Powiązane wydarzenia

Data Wydarzenie Lokalizacja
  
25/02/20112011-02-25
Koncert
HEAD PHONES PRESIDENT
Parc Chanot
Marseille
Francja
  
26/02/20112011-02-26
Koncert
HEAD PHONES PRESIDENT
Parc Chanot
Marseille
Francja
REKLAMA