Recenzja

9GOATS BLACK OUT - devils in bedside

21/02/2012 2012-02-21 00:01:00 JaME Autor: Kay Tłumacz: neejee

9GOATS BLACK OUT - devils in bedside

Debiutanckie wydawnictwo 9GOATS BLACK OUT to arcydzieło.

Minialbum CD

devils in bedside (First Press Edition)

9GOATS BLACK OUT

devils in bedside to pierwsze wydawnictwo powstałego kilka lat temu rockowego zespołu 9GOATS BLACK OUT. Pierwsze wydanie tej płyty rozeszło się jeszcze w przedsprzedaży, co wydaje się niesamowitym osiągnięciem dla grupy, która dopiero co rozpoczęła działalność. Po przesłuchaniu staje się jasne, dlaczego ten minialbum zyskał takie uznanie - oferuje on sześć utworów, które wciągną cię w mroczny i melancholijny świat 9GOATS BLACK OUT.

Gdy tylko rozpoczyna się pierwszy kawałek sink, od razu staje się jasne, że jednym z najmocniejszych punktów minialbumu jest jego atmosfera. Po instrumentalnym intrze wokalista zaczyna cicho śpiewać. Wokale zostały nagrane w taki sposób, że brzmią, jakby Ryo siedział zaraz obok ciebie, śpiewając ci do ucha i czasami możesz nawet usłyszeć jego oddech, co jeszcze bardziej potęguje nastrój utworu. Piosenka przechodzi od delikatniejszych, pełnych emocji partii do mocniejszych fragmentów z gitarą na pierwszym planie, i mimo że niezbyt ciężka, jest bardzo intensywna.

Następny utwór to 690min, który rozpoczyna się intrem zawierającym cichy głos Ryo, wybijający się nad gitarowe brzdąknięcia. Potem piosenka rusza z kopyta, z basem i gitarą na pierwszym planie. Jest to raczej szybki, rockowy kawałek o mrocznej atmosferze, w którym gitara wygrywa powtarzający się, chwytliwy riff, a brzmienie basu dodaje mu energii. Ponownie głos Ryo nadaje piosence dodatkowego wymiaru; wokalista śpiewa w wyciszony, ale pospieszny sposób, a czasem nawet jego śpiew przywodzi na myśl chrząkanie. Przejście wyróżnia się zdecydowanie ze względu na swoją cichość, miękkiemu brzęczeniu gitar towarzyszy chór dziecięcych głosów, słabych, niemal eterycznych. Trudno jest zrozumieć, w jakim języku one śpiewają, ale bardzo to przypomina Hopelandic - język z piosenek islandzkiej grupy Sigur Rós. Potem powraca niepowstrzymany rockowy beat i Ryo śpiewa po angielsku nazwy jelit, gdy nagle wszystko się urywa.

Potem jest yasoukyoku -nocturne- i mimo że ma inną atmosferę, wyraźnie czuć tutaj typowy dla 9GOATS BLACK OUT melancholijny i mroczny posmak. Piosenka zawiera elementy jazzu i swingu, przez co może nieco kojarzyć się z dokonaniami MERRY. Chociaż jest dosyć krótka - trwa dwie minuty i dwadzieścia dwie sekundy - zespołowi udało się stworzyć w niej inną niż dotychczas atmosferę, tym razem nieco chaotyczną, ale przyjemną.

Choć francuski i niemiecki są często popularne wśród japońskich zespołów, gdy te chcą nadać piosence egzotyczny tytuł, to 9GOATS udało się pokazać oryginalność także w tej kwestii, jako że wybrało duński (lub norweski), by nazwać Den lille Havfrue. Jest to najdelikatniejsza, a także najbardziej emocjonalna kompozycja na minialbumie, o melancholijnym i rozpaczliwym brzmieniu. Wszystko zdaje się w niej do siebie idealnie pasować i jest jasne, że włożono w nią wiele przemyśleń i pracy. Gdy wsłuchasz się w detale wykorzystane do stworzenia tego perfekcyjnego krajobrazu dźwięku, poczujesz biegnące w dół kręgosłupa dreszcze.

Kolejny kawałek, raw, jest ponownie zupełnie inny, jako że rozpoczyna się cicho w niepokojący sposób. Ryo śpiewa zwrotki dziwnym, przenikliwym głosem, który sugeruje szaleństwo, czemu towarzyszy minimalny akompaniament instrumentów, nadający piosence przyprawiającą o gęsią skórkę atmosferę. W refrenie głos wokalisty ponownie staje się głęboki, kreując nastrój obojętności.

Minialbum kończy się - dużo za wcześnie - piosenką float. Jej pierwsza część jest cicha i niesamowita, z delikatnym wokalem, który stopniowo staje się coraz głośniejszy. Do utworu są dodawane kolejne warstwy instrumentalne, budujące bardzo rytmiczny refren. float to kolejny przykład tego, jak wspaniale zespół potrafi tworzyć atmosferę; utwór ten przepełnia napięcie. Tekst piosenki jest głównie po angielsku, ale akcent Ryo i jego wymowa sprawiają, że staje się trudny do zrozumienia. Jednakże słowa nie są potrzebne, by poczuć rozpacz i poczucie bezsilności, które float przekazuje.

Niestety, ten minialbum zawiera tylko sześć piosenek i pozostawia słuchacza pragnącego więcej. Pomimo że zespół powstał zaledwie kilka miesięcy przed wydaniem devils in bedside, zdecydowanie nie można poznać, że to jego pierwsze wydawnictwo, jako że brzmi ono bardzo profesjonalnie. Wokalista ma wytrenowany głos i potrafi zginać swoje struny głosowe jak tylko zapragnie, w każdą stronę, gitarzysta, basista i perkusista (wspierający) odwalają dobrą robotę, tworząc cudowne dźwięku. I nawet ostateczny miks piosenek jest wspaniały - sprawiając, że wyróżniają się one jeszcze bardziej ze względu na swoją unikalną atmosferę.
REKLAMA

Powiązani artyści

Powiązane wydawnictwa

Minialbum CD 2008-01-25 2008-01-25
9GOATS BLACK OUT
REKLAMA