Recenzja

Galileo Galilei - Parade

10/11/2011 2011-11-10 00:05:00 JaME Autor: Kay Tłumacz: milith

Galileo Galilei - Parade

Młoda rockowa formacja wkracza na amerykański rynek swym magnum opus, Parade.

Album Format cyfrowy

Parade

Galileo Galilei

Pierwszy studyjny album Galileo Galilei, Parade, ukazał się w Japonii w lutym tego roku. Stał się natychmiast sukcesem i trafił nawet do pierwszej piątki tygodniowych rankingów Oriconu, co jest nie lada wyczynem zważywszy na to, że sam zespół jest bardzo młody (średnia wieku to 19 lat). Nie chcąc ograniczać się wyłącznie do rynku japońskiego, wytwórnia formacji, Sony Music Entertainment, udostępniła cyfrową wersję krążka na portalach iTunes i Amazon w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie.

Na płycie znajduje się jedenaście utworów, a wśród nich pięć wydanych wcześniej. Parade zaczyna się promocyjnym kawałkiem z pierwszego singla zespołu z 2011 roku, Boku kara kimi he. Jest to skoczna i zaraźliwa kompozycja, dlatego też nie dziwi to, że trafiła na piętnastą pozycję list Oriconu. Piosenka w bardzo dobry sposób wykorzystuje grę napięciem - przechodzi z delikatnego, popowego wręcz rocka do mocniejszych refrenów, co przykuwa uwagę słuchaczy. Ponadto, sama aranżacja jest ciekawie zrobiona, z chórkami w tle i grą elektrycznego fortepianu, więc zadbano o różnorodność.

W porównaniu do pozostałych singlowych piosenek na tym krążku, Boku kara kimi he ma dojrzalsze brzmienie i słychać wyraźnie, że została wydana w tym roku. Pozostałe piosenki, Hamanasu no hana, Yotsuba sagashi no tabibito oraz Natsuzora są również dobre, ale brzmią na mniej dopracowane. Hamanasu no hana ma bardziej rockowy nastrój, a Natsuzora, debiutancki singiel, jest jeszcze ostrzejsza. Numery na pewno spodobają się publiczności na koncertach, gdyż rozruszają każdy tłum.

Wakkanai, czyli pierwsza z nowych piosenek, jest niespodzianką. Wakkanai to nazwa miejscowości na wyspie Hokkaido, z której zespół pochodzi, a także jedno z najbardziej wysuniętych na północ miejsc w Japonii. Panująca tam średnia roczna temperatura to 6,5oC, stąd też możnaby spodziewać się utworu o ponurym, zimowym nastroju. Jednak jest całkowicie na odwrót - Wakkanai jest barwna i ciepła. Partia gry na rogu dodaje swoistego bombowego elementu, a w połączeniu z wysokim śpiewem Yuukiego, całość przypomina Remioromen.

Utwór 18 jest świeży i pełen życia, to skoczny rockowy kawałek, który przyjemnie wciąga do tańca. Z kolei Yoru no madobe to yotsuba no clover to jedna ze spokojniejszych piosenek na albumie, choć utrzymana jest w charakterystycznym rockowym stylu. Niemniej jednak brzmi subtelniej z dwoma wokalami i jazzową grą elektrycznego fortepianu.

We Flappy zespół powraca do swej skocznej, młodzieńczej muzyki. Piosenka zaczyna się intro z wręcz egzotycznie brzmiącą grą elektronicznej perkusji, a gitary dołączają się uroczymi, szybkimi riffami. Dou demo ii ma dużo elektronicznych elementów, czego zespół często nie wykorzystuje. Dodaje to całości przesadnie szybkiego nastroju, co w rezultacie przekłada się na muzyczny chaos z wykrzyczanymi w tle słowami "oh-oh-oh". Atmosfera uspokaja się z nadejściem SIREN - wolnej, rockowej piosenki, która nieustannie buduje napięcie rozładowywane w rockowych, gitarowych partiach.

Na zakończenie płyty pojawia się akustyczna wersja Kanseitou, którą usłyszeć można było po raz pierwszy na minialbumie grupy z czasów indie, Ame nochi Galileo. Jest spokojną i relaksującą kompozycją, jednak słuchając jej, oczywiste staje się, że to pełna żalu piosenka. Utwór doczekał się filmowej adaptacji i nie trudno sobie wyobrazić miłosnej historii nastolatków ze śnieżnym krajobrazem Hokkaido w tle. Głos Yuukiego dodaje całości sentymentalnego wydźwięku i zamyka album w zrelaksowanym nastroju.

Parade bardzo dobrze prezentuje muzykę Galileo Galilei, łącząc zarówno starsze, jak i nowsze kompozycje. Mamy nadzieję, że album odniesie sukces także w USA, torując zespołowi drogę do kariery w tym kraju.
REKLAMA

Powiązani artyści

Powiązane wydawnictwa

Album Format cyfrowy 2011-07-19 2011-07-19
Galileo Galilei
REKLAMA