Wywiad

Wywiad z the pillows w Seattle

06/10/2011 2011-10-06 00:05:00 JaME Autor: Jessieface Tłumacz: Gin

Wywiad z the pillows w Seattle

JaME spotkało się z the pillows przed ich czwartym występem w Seattle.


© the pillows
W gorące popołudnie w Seatle, zupełnie niepasujące do pory roku, the pillows zgodzili się spotkać z JaME, by podyskutować o trwającej trasie po Stanach Zjednoczonych oraz obchodach dwudziestej rocznicy powstania zespołu. W trakcie spotkania wszyscy nieustannie musieli walczyć z gorącem.


To wasz czwarty występ w Stanach Zjednoczonych w ramach trasy NAP UTATANE TOUR 2011. Witajcie z powrotem. Dobrze jest wrócić do Stanów? Co sądzicie o tutejszej atmosferze?

Yamanaka: Wow, to już czwarty raz? Wydawanie albumów w Japonii bardzo się różni od robienia tego w Stanach, więc rozłożenie tras w ciągu roku jest inne. Szczerze się cieszę, ze fani przychodzą na nasze koncerty, a ci z Ameryki nie zapomnieli o nas i pojawiają się, by nas zobaczyć bez szczególnego reklamowania się z naszej strony. Tymczasem my sami mamy niezłą rozrywkę. W San Francisco i Los Angeles była świetna zabawa, ale cieszę się, że mogę być tu, w Seattle. Jestem podekscytowany myślą o zobaczeniu naszych fanów tutaj, dziś wieczorem.

Czy możecie wyjaśnić, co oznacza "NAP”, tym fanom, którzy nie są tego świadomi? Dlaczego wybraliście taki motyw?

Yamanaka: Cóż, nasz manager na to wpadł. (śmiech) Zapożyczyliśmy po jednej literze z nazw trzech zespołów: noodles, All Ages i the pillows, co złożyło się na "NAP”. Po angielsku wymawia się to jako "nap” (drzemka, dop. tłum.), ale po japońsku jest to "utatane”, czyli "drzemać”. (śmiech) Wykorzystaliśmy ten motyw, bo jesteśmy razem i gramy wspólnie od dawna.

Co takiego szczególnego jest w tych pięciu amerykańskich miastach, które wybraliście na tę trasę?

Yamanaka: Te pięć miast nie ma jakiegoś szczególnego znaczenia, ale kiedy robimy trasę, zawsze wybieramy Seattle i San Francisco, dlatego że mamy tu przyjaciół i łatwiej zrobić rezerwacje. Plus, naprawdę cieszy nas bycie tutaj. W Austin, na festiwal SXSW przyszło wielu fanów, by nas zobaczyć. Jesteśmy dość popularni na SXSW, ale tak właściwie to jesteśmy nieco zdenerwowani, czy będziemy równie popularni poza tą imprezą. (śmiech)

Obecnie koncertujecie z zespołami noodles i All Ages, które dobrze dopełniają wasze brzmienie. Jak do tej pory odbieracie wspólną trasę z nimi?

Yamanaka: Jesteśmy z nimi bardzo blisko i koncertujemy razem ponad dziesięć lat. Z All Ages wystąpiliśmy w Los Angeles i wtedy, gdy pewnego razu przyjechali do Japonii. Więzi przyjaźni między nami są bardzo silne.

To trochę jak rodzina?

Yamanaka: Tak!

Przygotowaliście coś wyjątkowego na dwudziestą rocznicę the pillows?

Yamanaka: Tak! (śmiech) (odnosząc się do odgłosów z próby dźwięku, dochodzących z piętra niżej) Hej, jesteście za głośno tam na dole! (śmiech) Pierwszego dnia, kiedy występowaliśmy, miało to miejsce w Nippon Budokan. Upewniliśmy się więc, że wystąpimy tam też na nasze dwudziestolecie. Dodatkowo wydaliśmy z tej okazji dwa albumy z najlepszymi przebojami.

Jakie piosenki polecilibyście nowicjuszom, którzy dopiero zaczynają słuchanie the pillows? Czy któreś są waszymi szczególnymi faworytami i lubicie je grać?

Yamanaka: Poleciłbym nasz nowy utwór Comic Sonic. Ulubioną piosenką do grania byłoby Dance with God, którą zagramy dziś wieczorem jako pierwszą.
Manabe: Zawsze fajnie jest grać nowe piosenki, ale dla nowych fanów poleciłbym coś zabawnego, może Little Busters albo Hybrid Rainbow. Nasi amerykańscy fani bardzo lubią te dwa utwory i cieszę się, gdy widzę ich tak szczęśliwych, dlatego zdecydowanie polecam właśnie te.
Sato: Nowym fanom… zapewne Little Busters. To jedna z moich ulubionych piosenek do grania.

Manabe, pochodzisz z Hokkaido. Czy doświadczenia związane z dorastaniem tam mają jakiś wpływ na kompozycje the pillows?

Manabe: Tak, z pewnością.

Większość fanów ze Stanów Zjednoczonych rozpoznaje piosenkę Ride on the Shooting Star jako bardzo chwytliwy ending do anime "FLCL”, jak również pozostałą muzykę wykorzystaną w tej serii. Czytaliście lub oglądaliście "FLCL”, a jeśli tak, to jakie są wasze przemyślenia na ten temat?

Yamanaka (łamanym angielskim): Tak. Och, mam to na DVD. (kontynuując po japońsku) Jak pierwszy raz to oglądałem, byłem zaskoczony, jak dobrze nasza muzyka wpasowała się w opowiedzianą historię. Jednak treść była zwariowana i z początku w ogóle jej nie rozumiałem. (śmiech) (łamanym angielskim) Bardzo zwariowana!

Co myślicie o zdobywaniu przez zespoły sławy dzięki ich wkładowi w openingi i endingi do anime? Czy dzięki temu stają się bardziej interesujące czy fajniejsze?

Yamanaka: Tu nie o to chodzi, czy one są fajne czy nie, ale raczej o samo anime. Jeśli muzyka w anime i sam serial są fajne, sądzę, że to świetnie. Ale jeśli żadne nie jest specjalnie dobre i nie współgrają ze sobą, nie jest to zbytnio interesujące. Od lat trzydziestych, dzięki radiu i telewizji, fani łatwiej mogą znaleźć informacje o zespołach i mają lepszy dostęp do ich muzyki. Jeśli chodzi o "FLCL”, to jest ono zdecydowanie fajne. (śmiech)

Opowiedzcie nam o swojej maskotce, Buster-kunie. W jaki sposób stała się ona postacią ikoniczną i cieszy się wielką popularnością wśród waszych fanów?

Yamanaka: Buster-kun wziął się z piosenki Little Busters z jednego z naszych starszych albumów. Utwór został napisany dla fanów, jak i Buster-kun dla nich powstał. Nasi fani nazywani się "Little busters” (małymi draniami). Idealnie wstrzeliliśmy się w czasie z tym albumem i teraz fani uwielbiają Little Busters, kiedy gramy tę piosenkę na koncertach dla nich. Co więcej, nasz manager bardzo lubi Buster-kuna. (śmiech)

Wielu starszych fanów the pillows docenia wasze prace z okresu bycia indies, a inni uwielbiają nowsze albumy. Jak osiągacie balans między mainstreamem a eksperymentalnym brzmieniem czasów indie, tak by usatysfakcjonować większą grupę fanów?

Yamanaka: Cóż, w Ameryce większość fanów zna nas z piosenek usłyszanych w "FLCL” i uwielbia, kiedy gramy te właśnie kawałki. Chcemy grać te utwory pochodzące z "FLCL”, ale pragniemy też, by usłyszeli nowe. W Japonii jest wiele okazji do występowania w różnych obiektach, więc mamy ku temu szansę, ale w Ameryce nie ma tylu miejsc, gdzie można by dać koncert.Więc kiedy tu gramy, włączamy do setlisty piosenki z "FLCL”.

the pillows działa już przynajmniej od dwudziestu lat. Jak sądzicie, dojrzeliście od tego czasu - zarówno muzycznie, jak i jako grupa?

Manabe: Ciężko tego dokonać. Przez te dwadzieścia lat próbowaliśmy wielu różnych rzeczy. Nie staraliśmy się zostać przy jednej, ale próbować wszystkiego. Może to trochę nietypowe, ale próbujemy brzmieć jak licealiści, którzy mają umiejętności i bardzo dobry gust muzyczny (śmiech)… ale nie są major. Niespecjalnie chcemy przejść na major.

Niektórzy fani określają the pillows jako japoński odpowiednik amerykańskiej grupy Weezer. Słyszeliście wcześniej to porównanie, jak się z tym czujecie?

Yamanaka (łamanym angielskim): Lubię Weezer! Nie wiedziałem o tym porównaniu, ale chciałbym usłyszeć jego nowy album! Nie miałbym nic przeciwko zagraniu z nim pewnego dnia. (śmiech) Tutaj byłoby miło. (śmiech)

Masz więc ulubioną piosenkę z repertuaru Weezer?

Yamanaka: Tak, mam jedną, Memories. I… (nuci melodię, a potem się śmieje) pierwszy utwór z Raditude, (If You're Wondering If I Want You to) I Want You to. To moja ulubiona piosenka Weezer. Lubię ich, brzmią naprawdę prosto i zawsze mają chwytliwe utwory na swoich albumach.

Jak decydujecie o tym, jakie piosenki znajdą się na albumach? Jaki proces musicie przejść, by osiągnąć finalny produkt?

Yamanaka: Cóż, tworzę dużo piosenek, a potem dopasowuję do nich napisane teksty. Ale najtrudniejsze jest pisanie tekstów, które pasowałyby do piosenek. Jeśli teksty dobrze wpasowują się w album, odpowiada on fanom. Czasem główna piosenka odstaje od reszty albo tekst kawałka nie pasuje do całości, wtedy musimy napisać więcej utworów albo przerobić istniejące, by to nadrobić.

Manabe, mówi się, że czerpiesz inspiracje od artysty reggae Boba Marleya. Jakie elementy twórczości tego muzyka inspirują cię w ramach twojego solowego projektu,Nine Miles?

Manabe: Bob Marley z pewnością był moją inspiracją. Wśród Japończyków muzyka reggae nie jest specjalnie popularna i granie jej wydaje się im dziwne, ale uważam, że była to odpowiednia pora, by to właśnie tak grać w ramach solowego projektu.

Yamanaka, planujesz wydać solowy album w październiku, zatytułowany Tedious Man. Możesz nam coś opowiedzieć o tym albumie? Tytuł jest raczej dziwny – jakie kryje się za nim znaczenie?

Yamanaka: Cieszyło mnie tworzenie solowego albumu. Pracowałem z Kuharą z The Birthday, Abe z THE COLLECTORS i Fukuoką z chatmonchy. Również współpracowałem z Junem, który wspiera the pillows na basie. Tytuł ma dwa znaczenia. Oznacza kogoś, kto ma kilka hobby, właściwie bardzo nudnych, i żyje właściwie tylko dla jednej rzeczy, niczego więcej. W tym przypadku jest to muzyka. Inaczej znaczy to tyle, że nudzę się, kiedy nie gram muzyki.

Dziś wieczorem fani the pillows mogą nabyć urocze koszulki z dwoma Buster-kunami, udekorowane japońską i amerykańską flagą. Powiedzcie własnymi słowami, co ten związek reprezentuje?

Yamanaka: Zwykle na naszych koszulkach z Buster-kunem znajduje się wiele flag, co oznacza wielu przyjaciół z całego świata, ale na tę amerykańską trasę zdecydowaliśmy się tylko na maskotki japońską i amerykańską. To sposób na powiedzenie "dziękujemy” naszym przyjaciołom i fanom stąd oraz podziękowanie za wsparcie, jakie Ameryka okazała Japonii podczas trzęsienia ziemi i tsunami w rejonie Touhoku w marcu.

Na koniec, czy macie jakąś ostatnią wiadomość dla waszych "Little busters”?

Yamanaka: Przyjemnie jest być tu, w Seattle; przypomina Hokkaido, więc je bardzo lubię. Co więcej, Seattle jest względnie blisko miejsca, gdzie zaczynała Nirvana, i z tego słynie. Cieszę się bardzo z bycia tutaj, dziękuję!
Manabe: Dla mnie Hokkaido i Seattle są bardzo podobne i bliskie mojemu sercu. Możesz się tutaj odprężyć i mieć czas na relaks. Będąc w trasie, mamy bardzo napięty grafik, ale mogliśmy odpocząć. Poszliśmy nawet do EMP – było tam do zobaczenia dużo rzeczy zwianych z Nirvaną. Dzięki za tę możliwość.
Sato: Cieszę się, ze mam fanów w Seattle i jestem pełen wdzięczności fanom stąd. Byłem też zaskoczony, że fan z Alaski przybył do Seattle, by nas zobaczyć. Bardzo cieszę się, gdy widzę, jak fani się dobrze bawią.


JaME pragnie podziękować the pillows i ich managementowi avex oraz tłumaczowi Miho Oishi za możliwość przeprowadzenia tego wywiadu.
REKLAMA

Powiązani artyści

REKLAMA