Relacja

Acid Black Cherry lekiem na niepogodę

26/07/2011 2011-07-26 00:05:00 JaME Autor: Martyna "Gin" Wyleciał

Acid Black Cherry lekiem na niepogodę

Relacja z koncertu Acid Black Cherry Dream Cup 2011 z 23 lipca, transmitowanego na żywo przez Internet.


© Avex Entertainment Inc.
Piękną mamy jesień tego lata. Lipiec dobiega końca, a pogoda za oknem wcale na to nie wskazuje. Aby zapomnieć o niesprzyjającej aurze, jedni oglądają foldery wycieczkowe z jakiś ciepłych krajów, ja jednak wolę poprawić sobie humor dobrym koncertem. Bo czy nie przyjemnie jest, kiedy termometr wskazuje przygnębiające 15 stopni, zobaczyć błękitne niebo nad Japonią, wyraźny zarys góry Fuji i uśmiechniętego yasu pytającego: "Gorąco, nie?”. Dzień od razu staje się przyjemniejszy.

Acid Black Cherry, czyli yasu i jego muzycy wspomagający, obecnie koncertuje po kraju w ramach trasy ABC Dream Cup 2011. Zespół postanowił 23 lipca dać darmowy koncert na świeżym powietrzu i transmitować go za pośrednictwem USTREAM na cały świat. Transmisja trwała prawie półtorej godziny, a zaczęła się o godzinie 16:00 czasu japońskiego, więc w Polsce wypadała o nieco barbarzyńskiej porze jak na wakacje – 9:00 rano. Pod sceną zgromadziło się około 40 000 ludzi, natomiast jeśli chodzi o transmisję internetową, licznik ogólnych wyświetleń również dobił do 40 000 tysięcy, a jednorazowo koncert oglądało nawet 11 000 osób.

Zespół wspierający otrzymał niemal taki sam aplauz jak wchodzący na scenę jako ostatni wokalista. Blondwłosy yasu, wyglądający w tej fryzurze wyjątkowo korzystnie, ubrany był na czarno, a na szyi zawiesił długi szary szal. Reszta muzyków miała wymodelowane, nastroszone fryzury, a pomarańczowa czupryna Jun-jiego świeciła niczym latarnia zza jego zestawu perkusyjnego.

Głos yasu brzmiał fantastycznie, gdy śpiewał pierwszą piosenkę tego dnia, Fuyu no maboroshi. W pewnej chwili muzyka zamilkła i słychać było tylko jego wokal, a moment ciszy, który nastąpił potem, wypełniało napięcie, które przerwała ponowna salwa muzyki.

Następny utwór, Rakuen, był dużo mocniejszy, szczególnie dzięki ostrej grze gitar. yasu biegał po scenie i kierował okrzykami tłumu. Korzystał też z megafonu, co tworzyło ciekawy efekt. Piosenka niosła w sobie mnóstwo energii: ani zespół, ani zgromadzona publiczność nie powstrzymywała się od headbangingu.

Pytanie yasu, czy wszyscy bawią się dobrze, było raczej niepotrzebne, bo widać to było na pierwszy rzut oka, ale głośny i przytłaczający odzew fanów z pewnością rozwiał jakiekolwiek wątpliwości. Po krótkim MC zespół ruszył do następnej mocnej piosenki, pochodzącej z najnowszego singla Acid Black Cherry Shoujo no inori III. Zaraz potem było Tsumi to batsu, które zainicjował chwytliwy rytm wybijany na perkusji. yasu znów biegał po scenie, kręcąc się wokół własnej osi. W tej piosence dwaj gitarzyści, oparci o siebie plecami, zagrali solo, stojąc na podwyższeniu w centrum sceny.

Do następnego utworu yasu potrzebował statywu. Był on przyozdobiony czarnymi skrawkami materiału, które powiewały na wietrze, który akurat wtedy się zerwał. yasu albo przy nim tańczył, albo pochylał się nad nim, opierając jedną stopę na podwyższeniu. Utwór zebrał spore oklaski, a po nim nastąpiło kolejne MC, podczas którego wokalista przedstawił swoich muzyków. Każdy miał chwilkę, by powiedzieć coś do publiczności. Basista SHUSE wykorzystał swoje pięć minut, żeby przez chwilę powymieniać z tłumem okrzyki. Gitarzyści żartowali, a kiedy nadeszła pora perkusisty Jun-jiego, zaprezentował on swoją energię i pozytywne nastawienie, a jego wypowiedź wzbudziła śmiech. Po każdej przemowie yasu mówił coś miłego o każdym ze swoich muzyków, czasem żartując, ale przede wszystkim im dziękując.

Zaraz po tym przerywniku była piękna ballada Yasashii Uso, podczas której gitarzyści mogli się popisać swoimi solówkami. Bit stupid rozdzielał dłuższą serię nowych piosenek. Jego chwytliwy rytm i pozytywna melodia poderwały publiczność. Zespół w śmiesznym tańcu przeskakiwał z nogi na nogę, yasu – całkiem zgodnie z tytułem piosenki – zachowywał się troszkę głupiutko, strojąc miny i stając w dziwnych pozach. Tłum skakał i skandował na jego wezwanie. Zakończenie utworu wcale nie oznaczało skończenia zabawy. Kiedy yasu mówił "arienai”, wszyscy mieli przechylić się na bok z ręką ugiętą nad głową – raz w prawo, raz w lewo. Wyglądało to jak zbiorowe ćwiczenia gimnastyczne, ale wszyscy czerpali wielką radość z tego przerywnika.

Przed Cherry Cherry yasu i jego muzycy przywdziali czerwone różki, jakie już wcześniej można było zaobserwować u publiczności. Był to kolejny kawałek, w którym postawili oni na dobrą zabawę i żarty. W pewnym momencie yasu pozwolił Jun-jiemu śpiewać, przechylając się nad zestawem perkusyjnym, żeby dosięgnąć mikrofonem perkusisty, co wywołało ogólne rozbawienie. Wokalista przeszedł po wybiegu wcinającym się w publiczność, rapując przy tym i wykonując stosowne do tego stylu ruchy. Przy tym utworze można było się świetnie pobawić i publiczność nie przegapiła tej okazji.

cord name 【JUSTICE】 nadeszło po krótkim MC. Gitarzyści przyjęli rolę chórku, krzycząc ostro do mikrofonów. Yuki zagrał ostrą solówkę, stojąc ramię w ramię z yasu na centralnym podwyższeniu, a reszta muzyków silnie machała głowami. Po tym utworze emocje natychmiast złagodzono piosenką Re:birth.

Dwa ostatnie utwory, jakie zagrano, były ukochanymi przez fanów klasykami: Black Cherry oraz Spell Magic. Pierwszy utwór zainicjowała jazzowa wstawka na basie. Podczas całej piosenki zespół biegał po scenie i wybiegu prowadzącym w widownię, gdzie między innymi SHUSE zagrał solówkę. yasu drażnił się z tymi fanami, którzy zasiadali przez monitorami, pozwalając na duże zbliżenia swojej twarzy i nieustannie wskazując na usta, jakby zachęcał do pocałunku. W tym momencie zapewne wiele fanek żałowało, że nie może być po drugiej stronie ekranu.

W ostatni Spell Magic muzycy włożyli całą swoją energię. yasu, stojąc na podwyższeniu, kusił ruchami, gitarzyści znów pomagali jako chórek. Wokalista zmuszał tłum do skakania i skandowania fragmentów utworu. Yuki mógł ponownie zagrać solo w centralnym miejscu sceny, a stojący obok niego yasu brutalnie machał przy tym głową. Muzycy, tryskając energią, doprowadzili utwór do końca i po bardzo krótkim pożegnaniu po prostu zeszli ze sceny.

Być może zagrany został jeszcze bis, jednakże fani przed monitorami komputerów nie mieli przyjemności go obejrzeć, gdyż transmisja została zakończona. Jednak nie ma czego żałować, jako że dwanaście utworów wykonanych podczas tego koncertu zrobiło wystarczające wrażenie i stanowiło wspaniałą rozrywkę. Warto było wstać troszkę wcześniej, mimo że to wakacje, a i pogoda nie wydaje się już taka zła…


Setlista:

01. Fuyu no maboroshi
02. Rakuen
-MC-
03. Shoujo no inori III
04. Tsumi to batsu ~kamisama no alibi~
05. 1954 (LOVE/HATE)
-MC-
06. Yasashii uso
07. Bit Stupid
08. Cherry cherry!
-MC-
09. cord name 【JUSTICE】
10. Re:birth
11. Black Cherry
12. spell magic
REKLAMA

Powiązani artyści

REKLAMA