Recenzja

Seileen - Kinjirareta Asobi

29/04/2011 2011-04-29 00:05:00 JaME Autor: Serenity Tłumacz: milith

Seileen - Kinjirareta Asobi

Poddaj się temu mrocznemu debiutanckiemu mini albumowi.

Minialbum CD

Kinjirareta asobi

Seileen

Seileen, którzy opisują swą muzykę jako industrialna, gotycką i klasyczną, rozpoczęli działalność w 2005 roku lecz ich debiutancki krążek ukazał się dopiero w 2009 roku. W skład zespołu wchodzi tylko dwóch członków: Selia oraz DJ Sisen. Grupa przynależy obecnie do Darkest Labyrinth Records, jednej z czołowych gotycko/industrialnych wytwórni Japonii, która zwróciła na siebie uwagę wielu. Nie wiemy dużo o zespole, gdyż owiany jest on tajemnicą. To samo można mniej więcej powiedzieć o ich muzyce, która jest idealnym przykładem minimalizmu i interesującej kombinacji.

Pierwszy utwór, Kaikan, jest głęboce niepokojacy i złowrogi. Pojawiające się w tle bliżej nieokreślone efekty dźwiękowe oraz mamrotanie z łatwością przyprawią każdego słuchacza o dreszcze. Eden Without Eve jest niczym hipnotyczny trans, który spodziewalibyśmy się usłyszeć w undergroundowych klubach. Kontratenor Selii plecie tajemniczą melodię w tle, co stanowi charakterystyczny element muzyki Seileen. Piosenka zbudowana jest ze smakiem i precyzją; pojawia się w niej wystarczająco powtórek, lecz nie tyle, aby przynudzić. Wiele tonacji jest albo wysokich, albo niskich, przez co Eden Without Eve ma wręcz magiczny urok.

Demento rozpoczyna złowrogo brzmiąca kompozycja. Wokale są delikatniejsze i łączą się lepiej z tłem. Konspiracyjne szepty i mamrotanie dodatkowo potęgują groźną atmosferę całości. Sekcja rytmiczna jest bardzo wyraźna, dzięki czemu Demento ma przyprawiający o dreszcze charakter. Tempo jest szybsze i bardzie dramatyczne, a gra pianina imituje brzmienie klawesynu to interesujący dodatek.

Baku, czwarta na liście, jest bardziej taneczna. Ma orientalny wydźwięk w tle wygenerowany przez nietypowe przerwy w tonacjach, przez co piosenka niebezpiecznie wciąga. Selia dołącza się z zawodzącym śpiewem, a utwór wydaje się bez przerwy przyśpieszać. Dysonans wokalny połączony z wręcz szaleńczym śmiechem wyróżniają ten kawałek spośród wszystkich na płycie.

Carnival of Blood to iście prowokacyjna kompozycja o wojskowym bębnieniu, piskliwej grze skrzypiec oraz wiolonczeli przypominającej melodię zaklinaczy węży. Całość brzmi niczym koszmarne wycie syren. Selia wyśpiewuje wersy utworu głębokim głosem, z kolei refren jest o oktawę wyższy. Minusem utworu jest piskliwa gra skrzypiec, która jest tu przesadzona i niestety rozprasza słuchacza.

Szósty kawałek to utwór tytułowy, w którym pojawiają się przerażająca melodia. Mimo rozkosznego tła melodia głosu nie utrzymuje poziomu swych poprzedników, nawet pomimo złowrogich wydechów i mamrotu. Rensa jest bardziej czarująca, lecz tym razem irytującym elementem okazało się duże podobieństwo utworu do poprzednika.

Kinjirareta Asobi to jeden z tych albumów, który albo pokochamy, albo znienawidzimy. Jeśli muzyka gotycka to wasza żyłka, ten album będzie dla was; jeśli nie jesteście pasjonatami tego nurtu, utwory na płycie mogą okazać się zbyt monotonne – a może nawet i nudne. Jeśli Seileen pozbyliby się dwóch ostatnich numerów, ten album miałby idealną długość i pozostawiłby słuchacza z nutką niedosytu.
REKLAMA

Powiązani artyści

Powiązane wydawnictwa

Minialbum CD 2009-04-29 2009-04-29
Seileen
REKLAMA