Felieton

j-rentgen #05

09/04/2011 2011-04-09 00:01:00 JaME Autor: Krzysztof "Set" Figlerowicz

j-rentgen #05

Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe, czyli o ciemnej stronie koncertów w Polsce.


© .iris & Setsuna
Temat złego zachowania fanów na koncertach w Polsce krąży mi po głowie od dawna... I nie mam tu na myśli agresji jednych fanów w stosunku do drugich, która na szczęście w polskim fandomie nie występuje jeszcze tak często i w tak niebezpiecznych postaciach, jak to bywa w innych krajach. Zresztą... młynki, przepychanki, kłótnie i tym podobne rzeczy mają miejsce nie tylko na koncertach japońskich artystów, jednak nigdzie indziej nie spotkałem się z... określmy to "nadużyciami" w stosunku do muzyków. Czasem zadaję sobie pytanie "gdzie jest granica?" oraz "kto ją ustanawia?". Bez względu na odpowiedzi na te oraz inne podobne pytania wiem, kto powinien pilnować przede wszystkim tej granicy...

Sama scena jest już granicą, której fani nie powinni przekraczać bez pozwolenia muzyka, ponieważ jest ona swego rodzaju sacrum. Zdaję sobie sprawę z tego, że wiele z osób czytających te słowa pomyśli, iż przesadzam i nadaję tej wypowiedzi zbyt pompatyczny wydźwięk, ale należy pamiętać, że jest to miejsce pracy artysty, którego przychodzimy bądź co bądź, podziwiać... zarówno jego, jak i efekt jego pracy. Wyobrażacie sobie sytuację, w której idziemy do teatru czy opery i rzucamy się z dzikim piskiem na występujących tam aktorów?

Dlaczego aż tylu fanów w momencie wyjścia na scenę muzyka (dodajmy do tego, że bardzo często nie jest to ich ulubiony muzyk) musi zamieniać się w rozhisteryzowane bezmózgi, które potrafią jedynie wydzierać się i przeć do przodu, byleby tylko dotknąć swoje 'bożyszcze'? Czy na koncerty przychodzimy po to, by ogłuszyć wszystkimi możliwymi sposobami innych fanów i dotknąć choćby przez chwilę muzyka, czy po to, by w cywilizowany sposób bawić się przy muzyce, która nam się podoba?
Nie można tu twierdzić, że każdy bawi się inaczej i po swojemu czy też że muzykom to nie przeszkadza... Ale... nie chcę zadawać tu samych pytań, dlatego przejdźmy do konkretów.

Na początek cofniemy się do Warszawy w roku 2005, wtedy dwukrotnie w Polsce wystąpił japoński zespół gotycko-industrialny Eve of Destiny. Być może część z Was pamięta lub kojarzy ten projekt i pamięta również o tym, że intensywnie koncertował, starając się tym samym zaistnieć i wyrobić dobrą renomę na zachodnim rynku gotyckim. W związku z tym drugim unikał promowania przez media związane z japońską muzyką, które niewątpliwie ściągałyby na koncerty przede wszystkim rozwrzeszczane fanki visual kei, MALICE MIZER i köziego. Mimo to owe fanki przychodziły na koncerty i festiwale, na których gościło Eve of Destiny. Oczywiście pokazywały się z jak najgorszej strony, ośmieszając jednocześnie zespół przed innymi grupami, ludźmi z branży oraz fanami gotyku - słyszałem na własne uszy oraz czytałem bardzo często komentarze gotów po koncertach EoD, którzy ze względu na ludzi, których brali za fanów zespołu, porównywali go do boysbandów. Na koncert one man grupy w Warszawie zjawiło się sporo takich osób, które już przy pierwszej okazji wydawały dzikie okrzyki oraz obłapywały obu muzyków. Chciwe łapska fanek, które chwytały köziego za nogi, przeszkadzały mu bardzo mocno w grze; w pewnym momencie w nerwach zaczął je odkopywać. Ash, mimo że nie był ani piękny, ani młody, również nie został oszczędzony - fanki z pasją chwytały i szarpały go za jego długie pofalowane włosy, starając się je wyrwać. Ash próbował się bronić delikatniej niż közi, ale niestety niektórym fankom udało się wyrwać mu niemało włosów, z czego później najwyraźniej były bardzo dumne, bo wręcz się chwaliły faktem, że została im taka pamiątka po muzyku. Jak przy takich zachowaniach Eve of Destiny miało być odbierane poważnie przez gotycką scenę? Nie dziwi mnie więc, że projekt umarł dość szybko...

Oczywiście, jest wiele zespołów, które lubi interakcje z publicznością, ale czy aby na pewno chodzi o takie zachowania? Na większości koncertów widać, że pierwsze rzędy wyciągają ręce w stronę muzyków nie po to, by uścisnąć ich rękę, tylko po to, by łapać ich za krocze lub próbować na siłę ściągnąć ze sceny. Czy to nie jest takie oczywiste, że gdy ktoś się przed tym broni, zapiera się albo próbuje wyszarpnąć rękę czy część stroju z uścisku fanów, to oznacza, że nie podobają mu się takie zachowania i co ważniejsze nie ma ochoty na takie coś? Dlaczego fani do tego stopnia zatracają się w zabawie, że sami zaczynają tworzyć niebezpieczne sytuacje dla muzyków? Można domyślić się, gdzie i jak skończyłby Kenka z Calmando Qual, gdyby nie interwencja dziewczyny pomagającej w organizacji koncertu w momencie, gdy fanki w przypływie euforii zechciały odwdzięczyć się tym samym gitarzyście za polewanie ich wodą. Z jaką reakcją spotkała się dziewczyna? Z agresją, bo do fanek nie docierało, że polewają wodą osobę, która trzyma w rękach sprzęt podłączony do prądu. Mimo zwrócenia im uwagi, robiły to dalej, a Kenka musiał wycofać się w głąb sceny, aby uniknąć tragicznego wypadku.

Chciałbym teraz opisać kolejne haniebne zachowania fanów, jakimi są kradzieże. Pierwszy zespół, który przychodzi mi na myśl, to BLOOD. W okresie, kiedy grał w Polsce, jego członkowie mieli bardzo atrakcyjny image, a na swoje koncerty na sprzedaż przywozili, poza płytami, również stroje i biżuterię zaprzyjaźnionej marki. Naturalnie, aby promować ten stuff, sami nosili ową biżuterię. Zarówno klub, w którym BLOOD występowali, jak i sama scena były niewielkie, zaś publiczność naprawdę duża, do tego stopnia duża, że ludzie stali strasznie mocno stłoczeni na każdym metrze kwadratowym salki, również obok sceny, a część nawet przy zejściu ze sceny. W trakcie koncertu Kiwamu zaczęły przeszkadzać pierścienie, zdjął je więc i położył lub też raczej rzucił je na scenę. Gdy chciał je podnieść, okazało się, że już ich nie ma. Ktoś mógłby uznać, że sam jest sobie winien, ale wtedy wyjdzie z niego typowa polaczkowatość... Dlaczego? Ponieważ Kiwamu robił tak wiele razy w różnych krajach i nigdzie mu nic wcześniej nie zginęło. Inna sprawa, w późniejszych latach okazało się, że polscy fani potrafili połasić się nawet na dużo tańsze elementy kostiumów, np. chusty, którymi zasłaniali sobie twarze muzycy grupy ∀NTI FEMINISM - jeśli mnie pamięć nie myli, w tym wypadku jedna chusta została oddana po prośbach organizatorów koncertu o ich zwrot. Z ręką na sercu przyznam, że nie słyszałem jeszcze o tym, aby w innych europejskich krajach okradziono jakikolwiek zespół z jakichkolwiek przedmiotów, natomiast w Polsce takie rzeczy miały miejsce... Dlaczego? Skąd to się bierze? Zdarzyło mi się już kilkakrotnie widzieć sytuacje, gdzie fan podczas koncertu w trakcie interakcji z muzykiem szarpał za jakiś element jego stroju lub próbował go odczepić czy odwiązać. Czy osoby, które to robiły, uważały, że zespół nic nie ucierpi na utracie elementu garderoby czy też akcesoriów? W przypadku niektórych grup, zwłaszcza tych małych visual kei, członkowie muszą szczególnie uważać na swoje stroje i sprzęty, bo zanim zarobią na kolejne, ich zespół może się rozpaść.

Każdy chce mieć pamiątkę z koncertu, ale czy aby ją zdobyć, trzeba posuwać się do kradzieży? Czy jeśli fani w Polsce są zdolni do "napadnięcia" na technika i odebrania mu ręcznika, który miał zawieszony na szyi, tylko dlatego, że myśleli, iż był to ręcznik jednego z członków D'espairsRay, to czy to oznacza, że niedługo na koncertach będzie można oglądać takie sceny, jakie można już od kilku lat zaobserwować na koncertach na Zachodzie? Na przykład bijących się fanów o ręcznik, który rzucił Kyo z DIR EN GREY w publiczność - widok fana, który wyczołgiwał się z dna kotłującej się grupy ludzi z fragmentem ręcznika w zębach, zapadnie na długo w pamięci mojej przyjaciółki. Podobnie jak innej znajomej z pewnością nie odstąpi na długo wspomnienie rozrywanej na strzępy przez fanki plastikowej butelki po wodzie, którą właśnie rzucił muzyk ze sceny. Sam już kiedyś miałem poobijane i poranione ręce, gdy nie przemyślawszy tego, schyliłem się po kostkę gitarową, która wylądowała mi dosłownie pod nogi... Fanka obok mnie, gdy to zobaczyła, zaczęła uderzać mnie glanami po rękach, by uniemożliwić odszukanie kostki na podłodze... Czy te przedmioty naprawdę są aż tak drogocenne, że należy zamienić się w dziką bestię i za wszelką cenę zdobyć choćby ich fragment? Czy dobrze pielęgnowane wspomnienia nie są już wystarczającą pamiątką?

W tym miejscu powrócę do wyrywania włosów... Po co ludziom włosy muzyka? Czy razem z innymi zdobyczami koncertowymi posłużą przy budowie ołtarzyka danej osoby? Chociaż nie słyszy się o tym na co dzień, to niestety coraz częściej można spotkać ludzi, którzy tworzą sobie takie właśnie ołtarzyki... również w Polsce! To zachowanie jest szczególnie niepokojące, zwłaszcza że to zaledwie mały krok od fanatyzmu z pogranicza choroby umysłowej - ile razy słyszeliśmy o psychofanach śledzących swoje 'bóstwa', oblewających kwasem lub atakujących je na inne sposoby? Jest to kolejna granica, której nie można przekroczyć.

Wracając do tematu kradzieży... Niestety w Polsce miała miejsce również większa kradzież, która była szokiem nie tylko dla zespołów i organizatorów koncertu, ale również fanów i osób zajmujących się organizowaniem koncertów w innych krajach. Chodzi tu o występ two man grup Gram∞Maria i rice na katowickim konwencie mangi i anime. W tym wypadku sprawcami kradzieży okazali się być "ochroniarze" imprezy, którzy w trakcie występów wpuścili swoich znajomych do pomieszczenia służącego za garderobę dla muzyków. Wyniesionych zostało kilka walizek, część muzyków potraciła swoje ubrania, bieliznę, biżuterię, telefony komórkowe. Straty sięgały prawie 30 tysięcy złotych, a mimo to organizator konwentu odpowiedzialny za współpracę z organizatorami koncertu najzwyczajniej w świecie umył od wszystkiego ręce, ponieważ nie podpisywali żadnej umowy pomiędzy sobą. Jak bardzo często bywało w przypadku koncertów j-rockowych, całość była załatwiana po znajomości, co tym razem okazało się tragiczne w skutkach. Ochrona również nie poniosła żadnych konsekwencji, ponieważ nie byli profesjonalną firmą, tylko 'znajomymi' z ulicy, którzy zgodzili się za drobną opłatą popilnować młodzieży. Organizatorzy koncertu próbowali odzyskać cokolwiek ze skradzionych rzeczy na własną rękę, niestety bezskutecznie... w ostateczności musieli z własnej kieszeni wykładać pieniądze na odkupienie części garderoby muzyków, zaś policja umorzyła sprawę w ubiegłym roku. Mimo że kradzież ta nie była dokonana przez fanów, to miała miejsce w Polsce, przez co po raz kolejny sporo straciła ona w oczach Zachodu. Należy również pamiętać, że scena visual kei w Japonii wcale nie jest aż tak wielka, jak mogłoby się wydawać i wielu muzyków zna się ze sobą. Bez wątpienia muzycy, którzy jeszcze nie występowali na Zachodzie, zasięgają języka u osób, które już tu koncertowały, jakie więc opinie mogą wydawać ci drudzy o Polsce i polskich fanach, gdy dzieją się takie rzeczy?

W Polsce, gdy idziemy na koncert, to wszyscy obawiamy się o swoje rzeczy, niektórzy z ulgą witają szatnie, lecz mimo to najcenniejsze przedmioty trzymają przy sobie. Nie jesteśmy sobie w stanie wzajemnie ufać, a nawet jak ufamy sobie, to nie ufamy obsłudze klubu. Wszystko to bierze się z mentalności i zachowań Polaków... Dla przykładu, na koncertach w Japonii, zwłaszcza odbywających się w małych klubach, fanki, które jeżdżą po kraju za swoimi ulubieńcami, bardzo często przychodzą do lokali z walizkami. W momencie, gdy zaczyna się koncert, wszystkie rzucają swoje rzeczy w kąt sali. Można tam wtedy zobaczyć stos designerskich kurtek i kuferków, tony sprzętu do makijażu, lokówki, suszarki, aparaty, kamery i wiele innych rzeczy... Po koncercie fanki zbierają wszystkie swoje rzeczy - wszystkie, bo nikt niczego im nie ukradł.

Jak wygląda przeciętny polski fan w oczach japońskich muzyków oraz innych, zagranicznych fanów? Czy jest to cham i złodziej? Rozhisteryzowana bestia? Pomimo tego wszystkiego, co pisałem wyżej, odpowiedź brzmi "nie". Należy wziąć pod uwagę, że nie wszyscy zachowują się w ten sposób, nie są to jednak odrębne i pojedyncze przypadki, gdyż przykładów złego zachowania na koncertach można by podać znacznie więcej, a pamiętajmy że ludzie tak funkcjonują, iż długo pamiętają o złych wydarzeniach i różnych przykrościach, które ich spotkały. Polscy fani stanowią jednak grupę, która zapada w pamięci wielu muzyków w bardzo pozytywny sposób. Wygląda więc na to, że na tle innych nacji nie wypadamy tak źle, jak mogłoby się zdawać. Co zatem sprawia, że mimo tak wielu uchybień, muzycy są tak pozytywnie do nas nastawieni? Bez dwóch zdań jest to zasługa m.in. wyjątkowej energii, o której mówi wielu z nich, bijącej nawet od najmniejszej publiczności. Kameralne koncerty, które zostawały w pamięci muzyków na dużo dłużej niż wielkie imprezy, odbywały się w Polsce nie raz - najlepszym potwierdzeniem tych słów może być Calmando Qual, które w jednym z wywiadów dla zagranicznej wersji JaME na pytanie, co ich zdaniem jest najlepsze w Europie, odpowiedzieli zgodnym chórem "polska publiczność". Podobnie uważa sporo innych muzyków, np. shi-no, wokalista Gram∞Maria, który pomimo tak nieprzyjemnej przygody do dziś jest wręcz zakochany w Polsce i tutejszych fanach. Innym muzykiem wyznającym otwarcie miłość Polsce jest Daisuke Sasaki wspierający mouse on the keys, on otwarcie mówi, że chciałby tu mieszkać i grać.

W tym artykule chciałem przede wszystkim pokazać, że takie zachowania są poważnymi problemami, które rozwiązać mogą chyba tylko sami stwarzający je fani. Wielu fanów wciąż jeszcze dzięki swojej energii, oddaniu, wspaniałym pomysłom na upominki dla swoich ulubieńców i wielu innym pozytywnym zachowaniom skutecznie przyćmiewa tych wcześniej opisanych. Jednak jeśli nie zastanowimy się nad zachowaniem, coraz częściej przyzwalając i przymykając oko na takie wypadki, to niestety niesmak będzie większy niż przyjemność dla obu stron uczestniczących w koncercie.
REKLAMA

j-rentgen

j-rentgen #35 © JaME

Recenzja Na wyłączność

j-rentgen #35

Ubiegły rok był dla zespołu visual kei Scarlet Valse pełen zwrotów.

j-rentgen #34 © SEIKIMA-II

Felieton Na wyłączność

j-rentgen #34

Trzydzieści cztery lata temu Seikima II wydała album “From Hell With Love”.

j-rentgen #33  © The Stalin, Tokuma Japan Communications Co., Ltd., Political Records, BQ Records

Felieton Na wyłączność

j-rentgen #33

Trzydzieści siedem lat temu ukazał się „Go Go Stalin” – retrospektywa na temat kariery The Stalin i dzikiej bestii, jaką był Michiro Endo.

j-rentgen #32 © HEADWAX ORGANIZATION

Felieton Na wyłączność

j-rentgen #32

Dwadzieścia dwa lata temu ukazało się “Ja, Zoo” hide with Spread Beaver.

j-rentgen #31 © JaME

Felieton Na wyłączność

j-rentgen #31

Jedna z redaktorek JaME, anna, wspomina czas, kiedy podarowała sobie GACKTa na święta.

j-rentgen #30 © LUNA SEA. All rights reserved.

Felieton

j-rentgen #30

Dziesięć najlepszych utworów LUNA SEA.

j-rentgen #29 © JaME

Felieton Na wyłączność

j-rentgen #29

Dzisiaj Halloween, więc czas na odpowiednią muzykę!

j-rentgen #28 © JaME Polska

Felieton

j-rentgen #28

JaME Polska przedstawia najbardziej odrażające, ociekające krwią i przyprawiające o mdłości teledyski. W sam raz na Halloween!

j-rentgen #27 © Agata 'andi' Paz / Sarah Bürvenich

Felieton

j-rentgen #27

Najlepsze przeboje na wakacje od ekipy JaME Polska.

j-rentgen #26 © .iris & Setsuna

Felieton

j-rentgen #26

To nie jest visual kei dla starych ludzi.

j-rentgen #25 © .iris & Setsuna

Felieton

j-rentgen #25

Współcześni onnagata - ta kobieta to facet.

j-rentgen #24 © .iris & Setsuna

Felieton

j-rentgen #24

Inspiracjo moja droga!

j-rentgen #23 © BABYMETAL

Felieton

j-rentgen #23

BABYMETAL wystąpił w Europie - kawaii metal zaintrygował świat ciężkiej muzyki.

j-rentgen #22 © Kitarō

Felieton

j-rentgen #22

"Moja muzyka zawsze stanowi odbicie tego, gdzie jestem i kim jestem w momencie, kiedy ją piszę", czyli co kryje się w utworach Kitarō.

j-rentgen #21 © Avex Entertainment Inc.

Felieton

j-rentgen #21

Opowieść o tym, jak nie oceniać po pozorach.

j-rentgen #20 © DIR EN GREY

Felieton

j-rentgen #20

DIR EN GREY pod lupą, czyli jakie demony siedzą w głowie Kyo.

j-rentgen #19 © .iris & Setsuna

Felieton

j-rentgen #19

Najlepsze utwory z anime według zespołu JaME Polska.

j-rentgen #18 © Amuse, Inc. / BABYMETAL

Felieton

j-rentgen #18

Babymetal lub "Ach, ta Japonia!", czyli harmonia sprzeczności.

j-rentgen #17 © All rights reserved

Felieton

j-rentgen #17

Ekipa JaME dzieli się swoimi przemyśleniami o minionym 2012 roku.

j-rentgen #16 © JaME - milith

Felieton

j-rentgen #16

Sylwester po japońsku.

j-rentgen #15 © JaME

Felieton

j-rentgen #15

Zapraszamy na najlepszą halloweenową imprezę wszech czasów.

j-rentgen #14 © EAT YOU ALIVE

Felieton

j-rentgen #14

EAT YOU ALIVE - japoński Limp Bizkit?

j-rentgen #13 © An Cafe

Felieton

j-rentgen #13

Koncertowa lista życzeń, czyli co An Cafe powinno zagrać w Krakowie.

j-rentgen #12 © .iris & Setsuna

Felieton

j-rentgen #12

Dziewczyna muzyka visual kei.

j-rentgen #11 © .iris & Setsuna

Felieton

j-rentgen #11

Zastanawiacie się dlaczego wciąż wielu japońskich artystów omija Polskę mimo licznych koncertów u naszych sąsiadów? Przeczytajcie ten artykuł, by dowiedzieć się kto i co hamuje Polskę w staniu się atrakcyjną lokalizacją dla organizatorów tras.

j-rentgen #10 © Sony Music Entertainment / the GazettE

Felieton

j-rentgen #10

Dziesiąty j-rentgen na dziesiątą rocznicę the GazettE! Zapraszamy na podróż w czasie!

j-rentgen #09 © JaME - Set

Felieton

j-rentgen #09

Miłość niejedno ma imię, czyli ekipa JaME robi przegląd miłosnych piosenek.

j-rentgen #08 © JaME - milith

Felieton

j-rentgen #08

Masz problem z wyborem odpowiednich piosenek na sylwestrową imprezę? Pomożemy!

j-rentgen #07 © JaME - Set

Felieton

j-rentgen #07

JaME przedstawia: teledyski na Halloween. Dołącz do halloweenowej parady wraz z japońskimi muzykami!

j-rentgen #06 © BLOOD - Starwave Records

Felieton

j-rentgen #06

O przemianach BLOOD, które doprowadziły do stworzenia perły w ich dorobku. Czyli Bathory na tle dotychczasowej historii zespołu.

j-rentgen #05 © .iris & Setsuna

Felieton

j-rentgen #05

Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe, czyli o ciemnej stronie koncertów w Polsce.

j-rentgen #04 © JaME - Set

Felieton

j-rentgen #04

Japońska muzyka najlepsza dla zakochanych.

j-rentgen #03 © JaME - milith

Felieton

j-rentgen #03

Polska ekipa JaME dzieli się swoimi świątecznymi playlistami.

j-rentgen #02 © .iris & Setsuna

Felieton

j-rentgen #02

Japończycy lubią Chopina.

j-rentgen #01 © .iris & Setsuna

Felieton

j-rentgen #01

Cla vi us, czyli jazz w visual kei.

j-rentgen #00 © .iris & Setsuna

Felieton

j-rentgen #00

Artykuł pilotażowy wprowadzający w nadchodzącą serię artykułów autorskich.

REKLAMA