JaME spotkało się z dwoma braćmi przed ich występem na Japan Expo Sud na południu Francji.
JaME miało okazję kilkakrotnie spotkać się z TarO&JirO, dwoma braćmi grającymi w duecie, przed ich pierwszym występem na południowej wersji słynnego francuskiego konwentu, Japan Expo. W miłej atmosferze obaj muzycy odpowiedzieli na nasze pytania o swoją karierę, muzykę i cele.
Możecie się krótko przedstawić i powiedzieć coś, co przekonałoby naszych czytelników do słuchania waszej muzyki i przyjścia na wasze występy?
TarO: Nazywamy się TarO&JirO, jesteśmy z Japonii. Właściwie to gramy ze sobą od dziesięciu lat - całkiem długo - no i jesteśmy braćmi. Z początku to ja namówiłem go do grania. Graliśmy na gitarach, potem w zespole, a w końcu znowu postanowiliśmy grać jako duet. Od tego czasu do teraz zdobyliśmy wiele doświadczenia. Głównie gramy piosenki rockowe, ale czasami też muzykę country i pop. Właściwie to lubimy każdy rodzaj muzyki. Myślę, że jesteśmy zabawnymi ludźmi. Jako że wchodząc na scenę, stajemy się poważni, nikt o tym nie wie, dlatego mówię to teraz – jesteśmy zabawnymi ludźmi. Razem ze wszystkimi chcielibyśmy się bawić. No taak… To przecież rock, czyż nie?
Wasz pseudonim sceniczny TarO&JirO pochodzi od waszych imion. Ale czy ma też coś wspólnego z psami nazywanymi Taro i Jiro w "Nankyoku Monogatari”, znanym filmie opartym na prawdziwej historii z japońskiej wyprawy naukowej na Biegun Północny z 1958 roku?
JirO: Och, nie! (śmiech) On jest TarO, a ja mam na imię JirO. Naprawdę nazywamy się Kimitaro i Tomojiro.
Więc nie ma to nic wspólnego z psami!
TarO i JirO: Nie, nie. (śmiech)
Kiedy zaczęliście się interesować muzyką?
TarO i JirO: Dziesięć lat temu.
TarO: Dlatego że bardzo lubię japońską muzykę, folk oraz pop. W tamtym czasie w Japonii było wielu dobrych muzyków, więc bardzo inspirowała nas ich muzyka.
JirO: To było dziesięć lat temu, kiedy on miał dwanaście lat, a ja dziewięć.
To bardzo wcześnie!
TarO i JirO: Tak.
Co sprawiło, że zdecydowaliście się na muzykę jako drogę kariery, skoro mogła też pozostać waszą pasją?
TarO: Chcieliśmy, żeby ludzie słuchali naszej muzyki. Naprawdę chcemy, żeby słuchano naszej muzyki na całym świecie. Gdybyśmy tylko grali razem w naszym pokoju, nikt by nas nie mógł usłyszeć. Dlatego chcieliśmy zostać muzykami.
Muzyka, którą tworzycie, nie brzmi zbyt japońsko. Jest bardzo nastawiona na folk czy też rock, ale bardziej przypomina amerykańską muzykę.
JirO: Och, naprawdę? Właściwie nasze teksty są po angielsku.
TarO: W Japonii mamy wiele okazji do słuchania amerykańskiej i brytyjskiej muzyki – mnóstwo zagranicznej muzyki. Doceniamy amerykańską muzykę w wykonaniu takich zespołów, jak Red Hot Chili Peppers. Jest naprawdę stylowa, dynamiczna i fajna, więc taak, ma na nas duży wpływ.
Niektórzy porównują wasze granie do MIYAVIego. Znacie go? Jeśli tak, to co o nim myślicie?
TarO i JirO: O taak! Kochamy go!
TarO: To jest najlepszy gitarzysta wszech czasów. Byliśmy na jego koncertach w Japonii. Jest dobry! Właściwie mieliśmy nadzieję, ze przyjdzie tutaj dzisiaj. (śmiech)
Kiedy zaczynaliście swoją karierę muzyczną, w głównej mierze graliście na ulicach. Było wtedy ciężko?
TarO: Ciężko było zaczynać karierę muzyczną od grania na ulicach, bo za pierwszym razem miało to miejsce dziesięć lat temu, kiedy byliśmy bardzo młodzi. Byliśmy nowicjuszami.
JirO: Ale byliśmy szczęśliwi, grając przed dużą ilością ludzi, aby zyskać popularność, dlatego było to całkiem dobre doświadczenie.
Czy wasi rodzice zaakceptowali ten wybór?
TarO: Tak, byli bardzo szczęśliwi!
Och, więc mieliście prawdziwe szczęście.
TarO i JirO: Taak! (śmiech)
Wcześniej udaliście się do Londynu, który jest daleko od Japonii. Czemu postanowiliście się tam udać?
TarO: Ponieważ naprawdę chcieliśmy doświadczyć i spróbować nowych rzeczy.
JirO: Staramy się poznawać różne rzeczy. Zwykle Japończycy mają tendencję, by zostawać w Japonii. Nie odkrywają nowych rzeczy. Postanowiliśmy udać się do Londynu, ponieważ chcieliśmy poszerzyć zakres naszej muzyki.
Czy było to dobre doświadczenie?
TarO: Było świetne! Mogliśmy zobaczyć ludzi z innych krajów. Zdarzyło nam się grać w pubie. Oczywiście spotkaliśmy i rozmawialiśmy z Brytyjczykami. Chcieliśmy im po prostu pokazać, ze japońska muzyka jest fajna i przyjemna. Dlatego próbowaliśmy występować w pociągu, na ulicy, w pubie. To było naprawdę dobre.
JirO: To doświadczenie pozwoliło nam nabrać pewności siebie do grania za granicą.
Tworzycie muzykę już od dawna. Jak oceniacie z perspektywy te dziesięć lat?
TarO: To długi okres. Po prostu długi okres. (śmiech)
JirO: Właściwie to zaczęliśmy dziesięć lat temu, ale nie byliśmy wtedy bardzo profesjonalni. Po prostu graliśmy i śpiewaliśmy razem.
TarO: Z początku to było jak hobby. Po prostu bawiliśmy się, grając przed przyjaciółmi. Ale teraz to się zupełnie zmieniło. Jesteśmy bardzo poważni…
JirO: Żeby osiągnąć nasze marzenia…
TarO: Żeby zostać muzykami…
Czy po raz pierwszy gracie na takim konwencie?
TarO: Tak, to nasz pierwszy raz.
I co myślicie o graniu tutaj?
TarO: Cóż, jesteśmy bardzo podekscytowani, bardzo, bardzo podekscytowani. Cieszymy się, ze możemy grać przed ludźmi z Marsylii, Paryża i innych państw. To jest to, czego pragniemy…
JirO: To bardzo dobre. Możliwość bycia rozpoznawanym przez ludzi, zaprezentowania swojej muzyki…
TarO: Kiedy myślimy o Japan Expo, jesteśmy naprawdę szczęśliwi.
Jesteście w Marsylii już od kilku dni, tak?
TarO: Tak, jakoś od tygodnia.
Mieliście czas, by pozwiedzać różne miejsca? Co sądzicie o mieście?
TarO: Tak. Cóż, jest nieco brudne. (śmiech) Nie mogliśmy normalnie iść bez patrzenia pod nogi, bo wszędzie było pełno psiego główna. (wszyscy się śmieją)
JirO: Architektura jest naprawdę piękna, ponieważ w Japonii takiej się nie spotyka. Miasto jest zanurzone w kulturze i historii.
TarO: Myślę też, że ludzie są bardzo mili. Japończycy są, no wiesz, nieco nieśmiali. Ale tutaj, jeśli zabłądziliśmy i nie wiedzieliśmy dokąd pójść, ludzie przychodzili do nas i mówili: "och, możecie pójść w tę stronę” i tak dalej.
JirO: Wszyscy mówią "bonjour”, nawet jeśli się nie znają.
Czy możecie nam opowiedzieć, o procesie tworzenia? Jak komponujecie swoje piosenki?
TarO: Zwykliśmy komponować muzykę popową. Ponieważ to ja sprawiłem, że zaczęliśmy grać razem, zostałem liderem. To ja zawsze komponowałem piosenki i mówiłem mu, żeby zrobił coś tak a tak, zagrał tak a tak… ale teraz proces tworzenia naszych piosenek się zmienił i teraz robimy je albo wspólnie, albo indywidualnie. Kiedy gramy jam session, on tworzy dźwięk typu: "todotodotodo”, ja za to typu: "tidutidutidu”,raze wychodzi to jak: "tododitododitododi” i tak powstają piosenki. A czasami robimy to po prostu tak. (zaczyna śpiewać) Nie wiem, jak to wytłumaczyć. (śmiech)
Najpierw robicie muzykę, a potem myślicie nad tekstami?
TarO i JirO: Taak.
JirO: Tworzymy melodię przed dodaniem do niej tekstu.
Jako że jesteście braćmi, czy ciężko czasem być zawsze razem?
Razem: Taak… (śmiech)
JirO: Dobrze jest ćwiczyć wspólnie piosenki, ale jako że jesteśmy braćmi, ciężko jest zachować powagę, kiedy jesteśmy razem. Możemy być ze sobą przez cały czas, ale czasem musimy być poważni. Kiedy razem gramy, nigdy nie myślimy o sobie jako o braciach. Myślę, ze on jest muzykiem, myślę też, że i ja jestem muzykiem. Ale kiedy kończy się próba, bierzemy razem kąpiel i jesteśmy jak normalni bracia. (śmiech)
Sądzicie, że kiedyś będziecie pracować z innymi muzykami, czy chcecie pozostać duetem?
JirO: Ponieważ gramy już od dawna, mamy na koncie wszystkie rodzaje piosenek. Czasem gramy rock. Więc właściwie chcemy mieć zespół. Grywaliśmy już w zespole, więc taak, być może w przyszłości dołączą do nas inni muzycy.
Czy tytuł waszego albumu, BROTHER FIGHT (braterska kłótnia), ma czasem odzwierciedlenie w waszych relacjach?
TarO: Czasem się kłócimy. Prawdę mówiąc, w Londynie pokłóciliśmy się ze sobą i relacje między nami bardzo się popsuły.
JirO: Nie rozmawialiśmy ze sobą.
TarO: W tym czasie nie rozmawialiśmy ze sobą i robienie sobie wspólnych zdjęć sprawiło, że staliśmy się bardziej zdeterminowani i dało nam to więcej energii. Ale po tym on zaczął komponować piosenki na własną rękę; bardziej rockowe utwory. Potem zdecydowaliśmy się znowu razem grać. W naszej muzyce zawsze gramy na gitarach w stylu rockowym (naśladuje dźwięk gitary), który brzmi jak kłótnia. Kłócimy się, wykorzystując nasze gitary. Dlatego też wybraliśmy taki tytuł. To wcale nie znaczy, że kłócimy się przez cały czas. (śmiech)
Możecie nam powiedzieć, jak tworzyliście ten album? Jaki jest główny zamysł?
TarO: Naprawdę chcieliśmy zrobić rockowy album. Nie chcieliśmy wykorzystywać perkusji ani basu. To mogłoby być dobre, ale…
JirO: Ponieważ nie możemy obecnie grać w ten sposób na scenie, postanowiliśmy wykorzystać tylko gitary i jeden bęben basowy i pokazać, jak gramy rocka przy pomocy tylko tych dwóch instrumentów.
Jakie są wasze cele na przyszłość?
TarO: Zostać muzykami znanymi na całym świecie. Myślę, ze chcę grać wszędzie. Taak, naprawdę chcę, by ludzie poznali, co znaczy japońska muzyka i dowiedzieli się więcej o Japonii.
A co z najbliższą przyszłością? Macie jakieś nowe projekty?
TarO: Właściwie przed udaniem się do Marsylii nagraliśmy nową piosenkę. Opublikujemy ją na naszej stronie. Ponadto planujemy zostać na dłużej w Marsylii. 26 marca będziemy grać w pubie zwanym Paradox (sprostowanie: po naszym wywiadzie plany uległy zmianie i koncert został przeniesiony na 25 marca).
JirO: Będziemy więcej grać za granicą.
Na koniec, czy chcielibyście przekazać naszym czytelnikom jakąś wiadomość?
TarO: Po pierwsze: merci beaucoup ("dziękuję bardzo” po francusku) za przeczytanie wywiadu z nami. Jesteśmy naprawdę podekscytowani i nie możemy się doczekać grania w Marsylii we Francji. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że czytelnicy nas poznają i mamy po prostu nadzieję, ze ludzie polubią naszą muzykę.
JirO: Mamy nadzieję odwiedzić wszystkie inne kraje w przyszłości.
Dziękuję!
TarO i JirO: Dziękujemy bardzo!
JaME pragnie podziękować Japan Expo Sud oraz TarO&JirO za możliwość przeprowadzenia tego wywiadu.