Relacja

D'espairsRay Human-Clad Monsters World Tour na Tajwanie

07/06/2011 2011-06-07 00:05:00 JaME Autor: Lucie Say Tłumacz: andi

D'espairsRay Human-Clad Monsters World Tour na Tajwanie

D'espairsRay dali w Tajpej swój ostatni poza Japonią koncert przed rozpoczęciem przerwy w działalności.


© JaME - Anna Herp
Po wielu dniach niepogody aura w Tajpeju wreszcie zaczęła sprzyjać akurat w dniu ostatniego koncertu D'espairsRay w Wall, przytulnym i znanym klubie koncertowym położonym w rozrywkowej dzielnicy Gongguan. W klubie tym występowało już wielu japońskich artystów, m.in. J z LUNA SEA, ayabie czy ostatnio Guitar Wolf.

Ludzie zaczęli gromadzić się pod drzwiami już wczesnym popołudniem, ale mieli ku temu dobry powód - początek występu zaplanowany został na nietypową jak na koncert godzinę 17:30. Publiczność składała się głównie z dziewcząt oraz częściowo z dorosłych kobiet. Zaskakujące było to, że wiele z nich przyjechało z Japonii i Hongkongu; w tłumie widać było też fanki z Zachodu.

Drzwi otworzyły się punktualnie, a publiczność zaczęła spokojnym rządkiem zmierzać do sali, mijając po drodze stoisko z gadżetami D'espairsRay na sprzedaż, na którym o dziwo nie był dostępny nowy album zespołu. Już w środku fani czekali cierpliwie na pojawienie się grupy.

Ta cicha i przyjazna publiczność w jednej chwili zmieniła się w rozszalały tłum, gdy tylko na scenie pojawił się zespół. Widzowie naprawdę dopisali na tym koncercie - od zgranych układów headbangingu przy Born do nabożnej niemalże ciszy przy Abyss, podczas którego nikt nie śmiał nawet drgnąć. Było oczywiste, że publiczność chciała uhonorować członków grupy podczas ostatniego zagranicznego koncertu tej trasy, tworząc naprawdę niesamowicie gorącą atmosferę.

Sami Monsterzy już od momentu wkroczenia na scenę byli niezmiennie pełni energii. Hizumi robił świetne wrażenie swoim wokalem, przechodząc między śpiewem a krzykiem tak swobodnie, że ciężko było uwierzyć w jego problemy z gardłem. Tsukasa był bardzo skoncentrowany i jak zwykle grał bardzo porządnie. Szkoda, że przez większość koncertu zbytnio ukrywał się z tyłu, nawet gdy fani skandowali jego imię - z czego najbardziej zapadł chyba wszystkim w pamięć jeden z fanboyów skandujący imię perkusisty podczas bisów. Karyu i Zero także zagrali bardzo dobrze, komunikując się często z publicznością, posyłając uśmiechy i będąc generalnie blisko widowni.

Czystą przyjemnością było oglądanie członków zespołu w tak dobrych nastrojach, gdy bawili się ze sobą i zbliżali do fanów nawet pomimo dużego odstępu między tłumem a sceną. Hizumi bez wahania ściskał tyle dłoni, ile tylko był w stanie dosięgnąć z platformy, powiedział też kilka słów po tajwańsku, czym sprowokował salwy pisku; jednak przebił go Tsukasa, który w tym dialekcie chińskiego zaśpiewał nawet kilka wersów. Niektórzy jednak poczuli się zbyt blisko publiczności, jak np. Zero, który wielokrotnie opryskiwał fanów fontanną wody ze swoich ust. Mimo to na pewno dla wielu fanek było to niezapomniane przeżycie, bez względu na to, czy było to właściwie, czy nie.

Pod koniec, po znacznie dłuższym bisie niż się tego można było spodziewać, cała sala była już pochłonięta zabawą - nawet kilkoro apatycznych widzów z tyłu sali zaczęło głośno klaskać i naśladować układy taneczne fanów. Mina kompletnego zachwytu nie mogła zejść im z twarzy. Każdy z członków zespołu po kolei rzucał różne rzeczy w publiczność, a ostatnim z nich był Zero, który w tłum fanów rzucał kostki... oczywiście ustami.

Obserwując uśmiechy czy nawet łzy szczęścia spoconych i wyczerpanych fanów, z których część leżała niczym martwa na kilku dostępnych kanapach w lobby klubu, oczywistym było, że koncert okazał się wielkim sukcesem. Zarówno publiczność jak i zespół dali z siebie wszystko, aby uczynić wspaniałym wieczór, który miał być ostatnim na długi czas. Fanom pozostaje tylko mieć nadzieję, że ogłoszona przerwa w działalności grupy nie potrwa zbyt długo.
REKLAMA

Galeria

Powiązani artyści

Powiązane wydarzenia

Data Wydarzenie Lokalizacja
  
28/11/20102010-11-28
Koncert
D'espairsRay
THE WALL
Tajpej
Tajwan
REKLAMA