Recenzja

KuRt - Blued eater

31/05/2008 2008-05-31 00:05:00 JaME Autor: Ruka Tłumacz: jawachu

KuRt - Blued eater

Jeden z ostatnich singli KuRt, Blued eater, pokazuje, jaki był ten zespół.


© CC0 / congerdesign
Singiel CD

Blued eater

KuRt

Zespołowi KuRt naprawdę należał się tytuł "króla angstu", głównie ze względu na niesamowitą zdolność Tentena do wyrażania goryczy, żalu i gniewu. Ten niewiarygodnie utalentowany wokalista nie musi w żaden sposób zmuszać się do przekazywania tego rodzaju uczuć - wydaje się, że otwiera po prostu jakąś bramę, pozwalając wypłynąć potężnym emocjom. W połączeniu z idealnie dobraną muzyką tworzy to piękny, wyrazisty efekt. W 2006 roku KuRt wydał sporo singli, po jednym na miesiąc, od lipca do grudnia. Blued eater ukazał się jako przedostatni i, ponieważ było to jedno z ostatnich dzieł zespołu, oczekiwania z nim związane były bardzo wysokie. Mimo wielkich nadziei, nie rozczarował.

Na mo naki hana z początku wydaje się być pozbawiona zwykłego dla zespołu mroku. Utwór zaczyna się delikatnym rytmem i łagodnym brzdąkaniem na harfie, a wokal naśladuje miękkość tego instrumentu. Jednakże spokój ten zostaje strzaskany, gdy po chwili ciszy zaczyna się nagłym wybuchem emocji i dźwięku. Partie perkusji i gitar nabierają ciężaru, a śpiew Tentena nagle staje się pełen udręki. Niska linia basu Saburou radośnie przewija się przez cały refren, dodając mu klasy, jako dodatek do robiącej wrażenie, emocjonalnej natury. Gitarowe solo po drugim refrenie brzmi jak pełne szalonej męki, doskonale pasując do uczuć w głosie Tentena. Intensywność narasta pod koniec utworu, w tle pobrzmiewają rapowane wokale, aż piosenka powraca do cichych dźwięków, które ją rozpoczęły.

Muzyka w Hachi juu hachi ya wakarejimo jest stosunkowo lekka, choć nie bez agresywnych elementów. Szczególnie interesująca jest partia gitar: w ciągu całej piosenki Yuma i Ryouki podążają innymi, ale komplementarnymi ścieżkami, czasami naśladując siebie nawzajem, jakby odpowiadali sobie na zasadzie echa. Ponadto, gra jednego jest niska i ciężka, a drugi brzmi lekko i wysoko, pędząc poprzez melodię. Gitarowe przejście także jest ciekawe, ponieważ jedna gitara przejmuje linię melodyczną, podczas gdy druga wspiera ją lekkimi, ozdabiającymi nutami, natomiast bas Saburou dodaje całości ciężkości. Dodatkowo Tenten i Kiaki są w doskonałej harmonii, tak więc kiedy wokal staje się bardziej irytujący i pogmatwany, perkusista przyspiesza i podkręca głośność. Ogólnie rzecz biorąc, jest to zachwycająca piosenka, której poszczególne partie pięknie do siebie pasują. Co prawda refren nie jest szczególnie oszałamiający czy chwytliwy, ale w każdej części utworu są wspaniałe melodie, zwłaszcza gdy przechodzi on z jednego etapu do drugiego, i intensywność, narastająca aż do finału.

Singiel ten pokazuje dwie różne strony zespołu, zarówno mroczną i pełną udręki, gdyż takie jest jego brzmienie, ale Hachi juu hachi ya wakarejimo jest bardziej dynamiczna i chwytliwa - jest to piosenka, której można słuchać w kółko. Z drugiej strony, Na mo naki hana prezentuje niepokój na dużą skalę, jest epicka i emocjonalnie wyczerpująca. W obu przypadkach KuRt stworzył niesamowite dzieła sztuki, by zostawić je nam jako część swojej spuścizny.
REKLAMA

Powiązani artyści

Powiązane wydawnictwa

Singiel CD 2006-11-30 2006-11-30
KuRt
REKLAMA