Relacja

girugamesh SUMMER TOUR 2010 Shibuya O-West - Wielki Finał

10/09/2010 2010-09-10 01:01:00 JaME Autor: Leela McMullen Tłumacz: Gin

girugamesh SUMMER TOUR 2010 Shibuya O-West - Wielki Finał

Wybuchowym Wielkim Finałem, 12 sierpnia, girugamesh podsumowali letni sezon i pokazali, jak bardzo są utalentowani.


© Hisana Hiranuma
Zapchaną salę, przyozdobioną baldachimem z wiązek świateł, dekorowały dodatkowo dwie litery „g”, ustawionymi po obu stronach sceny w lustrzanym odbiciu. Zdawało się, że pośród osób noszących się w stylu visual kei, zawieruszyła się grupa piłkarzy, która po dokładniejszym przyjrzeniu, okazała się być fanami ubranymi w sportowe koszulki zespołu. W momencie, gdy przygasły światła, projekt okazał się być trafiony, bo tłum krzyczał, jakby znajdował się na trybunach sportowych, a nie w przeciętnej sali koncertowej.

Zespół wkroczył na scenę przy wtórze kakofonii oklasków i krzyków. Gitarzyście Nii udzieliło się podekscytowanie, gdyż podskakiwał, gotów, by zacząć. Po wejściu wokalisty Satoshiego, koncert natychmiast rozpoczął się starym, dobrym hitem, Real my place. Tłum nie potrzebował rozgrzewki, bez zastanowienia rzucił się w pierwszą piosenkę, a kiedy wszyscy krzyczeli do rytmu, głosy rozbrzmiewały ponad brzmieniem instrumentów. "ShuU, na basie!”, krzyknął Satoshi, co spotkało się z gorącym przyjęciem tłumu, który tak powitał pierwszą solówkę basisty. Przyśpieszając, ULTIMATE 4 spowodował, że cały tłum zaczął machać głowami do wtóru ostrych linii gitarowych. Na pytanie: "Czy wszyscy szaleją?”, odpowiedzieli bez wahania dający czadu Nii oraz ShuU, który wciągnął publiczność w klaskanie. Następny był klasyczny Shadan, podczas którego bez chwili wytchnienia cała sala się bawiła. Tum ruszał się do melodii granej przez instrumenty. Mając pewność, że następna piosenka spotka się ze wspaniałym przyjęciem, Satoshi zapowiedział Shoujo A i rzeczywiście ekscytujący opening tego kawałka został powitany zachwyconymi okrzykami. Włosy ShuU kołysały się z jednej strony na drugą, kiedy zagłębił się w linię basu, a publiczność wczuła się w partię instrumentalną bez przerwy kiwając się w przód i tył. Na prośbę Satoshiego podjęli część tekstu, spełniając oczekiwana, jakie w nich pokładał, bo ich głosy z imponującą siłą przebiły się przez muzykę.

"Dziś jest ostateczny finał!”, zapowiedział Satoshi, żartując z dwudniowego zakończenia trasy w O-West. "Można by powiedzieć: Wielki Finał!”. Po tym obwieszczeniu zrelacjonował kilka niefortunnych zdarzeń, jakie przytrafiły się podczas trasy, w tym żenujący wypadek Satoshiego, który uderzył głową o sklepienie sceny oraz pechowe zniszczenie basu ShuU. Mimo to mają również sporo dobrych wspomnień i pełnych serdeczności momentów. MC zakończyło się prośbą wokalisty: "Proszę, posłuchajcie naszego sierpniowego wydawnictwa, COLOR”.

Lekki, pasujący do lata refren, który rozpoczął piosenkę, zmienił się w nieoczekiwanie ciężką partię instrumentalną. Wtedy też perkusista Яyo promiennie się uśmiechał, ruszał ustami do wtóru energicznych uderzeń swojej perkusji, a ostatnie solo gitarowe dało Nii szansę, by mógł zabłysnąć. S.T.F.U. zostało poprzedzone zachętami ze strony zarówno Nii jak i ShuU. "Tokio! To ostatni dzień! Tokio! Daj z siebie wszystko aż do końca!”. Nie mając zamiaru ich zawieść, tłum stanął na wysokości zadania, głośno przekrzykując muzykę i wnosząc pięści w powietrze. Piosenka zakończyła się, gdy Satoshi skierował w stronę publiczność dłoń w rockowym geście. driving time rozpoczął się solówką stojącego na środku sceny ShuU, który w świetle reflektorów zdawał się czuć jak ryba w wodzie. Funkowy kawałek sprawił, że zarówno zespół, jak i publika skakali, a w trakcie partii instrumentalnej basista i gitarzysta skierowali się ku frontowi sceny, by zaraz wycofać się w kierunku Яyo, by wszyscy trzej muzycy mogli zastygnąć w pozie superbohatera. Satoshi zwrócił na siebie uwagę podczas części rapowanej; pędząca melodia wróciła do ShuU, który zagrał ostatnią solówkę, stojąc tuż koło prawego głośnika.

"Dzięki! Dobrze się bawicie? Wielu z was było tu wczoraj?”, zapytał Satoshi. Ponad połowa tłumu odpowiedziała twierdząco. "Nie za dużo?”, zaśmiał się głośno. Potem wskazał na scenografię i oświetlenie pod sufitem, wykonane specjalnie z okazji Wielkiego Finału, i ogłosił, że finał jesiennej trasy będzie miał miejsce w Yokohamie i wyraził nadzieję, iż fani z Tokio też się pojawią.

Satoshi zapowiedział: "Następna piosenka, BORDER!”. Cała sala wczuła się w ten utwór, lojalni fani Nii zyskali jego uwagę. Satoshi rapował skąpany w czerwonym świetle, akcentującym gorący klimat tego kawałka. Podczas części instrumentalnej trzech członków na niższej scenie podskakiwało, bez wątpienia wczuwając się w muzykę na równi z fanami. Następny Flower okazał się być w dotychczasowym secie wyjątkowy, kiedy jazz zderzył się z rockiem w stylu enka. Przejście a la jazzowa diwa podkreśliło falset Satoshiego, kiedy jego głos oscylował od wysokiego do niskiego. Jednak prawdziwą atrakcją był refren, gdzie szorstki wokal zapewnił świeże brzmienie połączone z melodią w japońskim stylu. Kolejny był instrumentalny kawałek, w którym głównym elementem była luźna muzyka cyfrowa, podkreślona przez lekkie pianino. Żywa solówka na perkusji i okazyjnie wtrącane gitarowe riffy z dodanym gdzieniegdzie lekkim scratchingiem. Ta przerwa wyraźnie zaprowadziła do puzzle, relaksacyjnego, wyluzowanego kawałka, który był wysłuchany przez publiczność w ciszy, panującej, dopóki pojedynczy głos, wołający "ShuU!”, nie wywołał ponownie wrzawy.

"Taak! To właśnie girugamesh!”, zapewnił ShuU. Podczas kolejnego MC przezwał obecną trasę "dietetyczną”, z powodu utraty wagi, a potem podał wymówkę, dlaczego wcześniejsza solówka była nieudana, mówiąc, że jego bas czuł się nieswojo. Dyskutując na temat wypadków w trakcie trasy, ShuU wspominał przez moment zmarłego znajomego muzyka, którego podziwiał oraz wsparcie, jakie otrzymał od zespołu, obsługi i fanów, pozwalające mu otrząsnąć się i ruszyć w trasę.

Podejmując występ intensywnym DEAD WORLD, Satoshi krzyknął: "Skaczcie!”. Zarówno Nii, jak i tłum w pełni dostosowali się do polecenia. ShuU okazał swój entuzjazm machając głową podczas gry. Wokalista wspiął się na głośnik po lewej stronie sceny, zachęcając tłum do bycia głośniejszym. Znów pojawiając się na centralnym podwyższeniu, Nii zagrał na końcu dodatkowe solo i machał do fanów, gdy jego ręce nie były zajęte instrumentem. W DIRTY STORY poszły w ruch ręczniki. Wokalista machał swoim trójkolorowym ręcznikiem, dopóki nie musiał wziąć mikrofonu. Publiczność przyłączyła się, ogłuszająco powtarzając krzyki Satoshiego: "I wanna be a sincere man!”. Wokalista, zdecydowanie na fali, skakał i kręcił się, odreagowując nadmiar energii, a Яyo zakończył utwór długą partią na perkusji. sunrise, zabawny kawałek z ostatniego wydawnictwa, sprawił, że wszyscy na sali klaskali i krzyczeli, podczas gdy wokalista i gitarzysta skakali w trakcie intro. Ciężki, lecz beztroski utwór zawierał odjazdową solówkę oraz świetnie odebrane wołania: "Woah-Yeah!”. W sumie sunrise bardzo dobrze przygotowało na finałowe szaleństwo podczas evolution, ostatniej piosenki tego setu. To była przede wszystkim rozrywka, a światła u sklepienia zapewniły imprezową atmosferę. Poruszając biodrami do rytmu, ShuU wesoło wołał do mikrofonu: "Ready go, let me go!”. Tak zaangażował się w ten kawałek, że próbował wygryźć Nii z jego miejscówki przy prawym głośniku, ale gitarzysta przywołał go do porządku i odesłał na lewą stronę. W międzyczasie Яyo tańczył za swoją perkusją, jak tylko nie musiał korzystać z pałeczek.

Ogłuszające krzyki i oklaski, które odprowadziły muzyków za scenę i gładko przeszły w wołanie o bis, jakimś cudem nie cichnąc aż do powrotu girugamesha na scenę. W trakcie kolejnego klasyka, Owari to mirai, gdy Satoshi podniósł głos, publiczność nie traciła czasu na zaczerpniecie oddechu. Kiedy poprosił o śpiewanie wraz z nim, wszyscy rzeczywiście się z tego wywiązali, a głośnością dorównywali wokaliście. Piosenka zakończyła się instrumentalną improwizacją perkusisty.

Potem Яyo powitał publiczność. On i Satoshi wymieniali wrażenia na temat obsługi oraz pochwalili entuzjazm fanów, a potem perkusista poprosił o wspólne zdjęcie zespołu i widowni. Nii musiał uciszyć publiczność, żeby móc powiedzieć, że chciałby, żeby czerech głupków, jakimi są, mogło dalej tworzyć dobrą muzyką i odbywać świetne koncerty. Kiedy próbował przekazać głos ShuU został zagłuszony przez krzyki. Basista podziękował wszystkim zaangażowanym w organizację trasy i finałowego koncertu, a potem dał drugiemu piętru szansę pokazania swojego entuzjazmu. Satoshi wyjaśnił, że mają do wyboru: parodię T-Baga ze „Skazanego na śmierć” albo mroczną postać z anime. Druga opcja odniosła miażdżące zwycięstwo, a występ, który potem miał miejsce, wywołał salwę schrypniętego śmiechu.

Kolejna piosenka była najcięższą i najbardziej odjazdową tej nocy. Pulsujące, czerwone oświetlenie podkreślało sens tytułu, Volcano, a nawet sam utwór oddawał nieokiełznaną naturę eksplodującej, ognistej góry. Ze sceny dobiegły ponure i ciężkie rytmy dostarczone przez ShuU i Nii i nawet straszny growl Satoshiego przeszywał do szpiku kości. omae ni sasageru minikui koe jedynie sprawił, że publiczność szalała jeszcze bardziej. Dwaj skrzydłowi pogowali po scenie za wokalistą, a powalający krzyk: "AHHH!” ze strony publiki tylko zagrzał zespół do dalszych starań. Pod koniec Satoshi, pragnąc dołączyć do reszty zespołu, udawał, że gra na niewidzialnej gitarze, a potem zakończył z uniesioną pięścią. Przez chwilę wpatrywał się w girugameshową frotkę na swoim wzniesionym nadgarstku. Następnie szybko obrócił się i zszedł ze sceny, a ShuU, Nii i Яyo dołączyli do niego; każdy wychodził zwycięsko klaszcząc, machając i wznosząc pieści.

Tłum dał sobie chwilę na odpoczynek, by zaraz potem wywołać zespół ponownie na scenę. Set został bez chwili wahania wznowiony słowami "Nowa piosenka. Proszę posłuchajcie inochinoki”. Lekki, popowy klimat został podkreślony przez chwytliwą melodię refrenu i pasujące popowo-rockowe solo zapewnione przez Nii. W zwrotkach wokal Satoshiego został nieco utemperowany przez efekt dźwiękowy, a Яyo śpiewał swobodnie za swoją perkusją. Po tym kawałku, wokalista podziękował publiczności i zapowiedział, że inochinoki będzie tytułową piosenką ich jesiennego singla. Wstępowi do smash!!! towarzyszyła lekka atmosfera, klaskanie i okrzyki. W trakcie partii instrumentalnej ShuU i Nii znów skakali po scenie, Satoshi śpiewając klaskał jedną dłonią o przedramię. Fani zakotłowali się podczas swojego ulubionego refrenu, a atmosfera była swobodniejsza niż do tej pory, kiedy gitarzysta i basista otoczyli wokalistę, który wymigał się od pocałunku w policzek. Satoshi zawołał do publiki na pierwszym piętrze, zachęcając do śpiewania - niewielka sekcja zdołała osiągnąć poziom godny potężnego tłumu na dole. Ten klimat utrzymywał się w Break Down, górne oświetlenie zabawnie rozbłyskało, a reflektor przesuwał się po scenie. W pewnym momencie Nii wskoczył na podwyższenie dla perkusisty, opierając stopę na centrali, grając do Яyo, a Satoshi po raz ostatni oddał głos publiczności, jak zwykle ze świetnym skutkiem. Refren, prowadzący do finału, spowodował wśród muzyków gorączkowe poruszenie. Wokalista krzyknął, porzucając na jeden szalony moment melodię: "Kimi ga tsukamu mono!!!”.

Zespół ociągał się z opuszczeniem sceny. Spoceni, ale wyglądający na zadowolonych rockmani rozrzucali kostki i butelki, a muzyka tła przebrzmiewała przez pełne zachwytu krzyki fanów. W końcu, pozostawszy sam na scenie, Satoshi gorąco podziękował wszystkim i krygując się, spokojnie ogłosił: "Będziemy na was czekać podczas jesiennej trasy”. Potem opuścił scenę.

Obiekt był tak zapchany i było w nim tak gorąco, że brak ofiar można było uznać za cud. Każdy fan okazał swoją determinację, by wspierać girugamesh do samego końca. Nikt nie przejawiał ani odrobiny niezadowolenia. Nawet kiedy zespół już na dobre opuścił scenę, publiczność nadal czekała. Wielki Finał był godzien pochwały, girugamesh podsumował letnią trasę w wielkim stylu, z łatwością oddając festiwalowy klimat tego sezonu.


Set lista:

01. Real my place
02. ULTIMATE 4
03. Shadan
04. Shoujo A
05. COLOR
06. S.T.F.U.
07. driving time
08. BORDER
09. Flower
10. puzzle
11. DEAD WORLD
12. DIRTY STORY
13. sunrise
14. evolution

Encore 1:
15. Owari to mirai
16. volcano
17. omae ni sasageru minikui koe

Encore 2:
18. inochinoki
19. smash!!
20. Break Down
REKLAMA

Galeria

Powiązani artyści

Powiązane wydawnictwa

Singiel CD 2010-07-07 2010-07-07
girugamesh
REKLAMA