Recenzja

gossip - final call

29/09/2010 2010-09-29 12:01:00 JaME Autor: Ruka Tłumacz: Akemi

gossip - final call

Ostatni singiel zespołu visual kei, gossip, pokazuje piękno muzyki w ostatnich dwóch piosenkach, jednak tytułowy utwór może rozczarować.

Singiel CD

final call

gossip

Ostatni singiel gossip to final call z sierpnia 2007 roku. Niestety, grupa jest już nieaktywna, a minęło wiele czasu odkąd słyszeliśmy od nich coś nowego, dlatego też ostatnie wydawnictwo jest warte uwagi. Tytułowa piosenka służy jako przykład umiejętności zespołu, ale dwie pozostałe piosenki udowadniają, że ten wciąż młody zespół szedł w dobrym kierunku.

Niczym roller coaster emocji, tytułowy utwór jest co najmniej schizofreniczny. Z temperamentnym tempem i stylem, nie jest to numer, którego łatwo się słucha. Staje się to jeszcze trudniejsze, gdy niewiarygodny krzyk Hiro ma swoją kulminację przed cichą, powolną częścią. Do jego wybuchu przyłącza się intensywny, wręcz bolesny dźwięk gitary, opisujący bezwładność w obłąkaniu żałosnego błazna w (umiejętnie wykonanym) solo. Podkreśleniem jest ostatni refren, gdzie Hiro zmienia linię melodyczną i kończy kolejną rundę wrzasków. Ogólnie, final call jest intensywnym, emocjonalnym kawałkiem, jednak dużo trudniejszym do przebrnięcia, niż pozostałe, bardziej chwytliwe utwory, które się zdecydowanie udały.

public control CODE:155 daje upust całej złości gossip. Piosenka jest ozdobiona diabolicznymi, gitarowymi riffami, rozproszona i napędzana żywymi beatami Masamiego, które stają się nieludzko szybkie i prawdopodobnie doprowadziłyby publiczność do wrzenia. Głos Hiro w refrenach jest rozpaczliwy, jakby przed czymś uciekał, a uczucia te są spotęgowane przez perkusję. Dodatkowo podkreślają to momenty pełne krzyków i growlowania, ważniejsze od gitarowego solo. Serie bestialskich wokali są wzorem dla tworzenia niemoralności, piekielnego powietrza i propagują wyzwalające, złowrogie zabawy.

public control CODE:155 jest hałaśliwe, natomiast następna piosenka pokazuje piękną stronę gossip - zachowując cały czas ciężki i żywy, jednak jednocześnie elegancki styl. Wstęp z mistyczną i natarczywą harmonią Cry if the Raver to mieszanka ciężkiego rocka i czegoś bardziej naturalnego i duchowego. Ciężka, o umiarkowanym tempie piosenka, ze złowrogim szeptem i gitarowymi riffami - to cały czas buduje mistyczną, niezwykła aurę, tak samo zresztą, jak kobiecy głos towarzyszący cały czas, jakby w tle. Styl śpiewania Hiro w zwrotkach zachowuje podobną mistyczną wrażliwość, inaczej niż to, co słyszeliśmy u niego wcześniej. Cisza spokojnych wersów utworu - w większości bas Takuyi poniżej wokalu - dostarcza miejsca na kontrast w dalszej części piosenki. Melodia i perkusja zmienia się w końcowym refrenie, zwiększając ładunek emocji w tym kawałku.

Podsumowując, final call jest niesamowitym singlem reprezentującym zespół. Nawet najgorsza, tytułowa piosenka nie pozostawia wątpliwości, że grupa posiada talent muzyczny. Jeśli jeszcze zastanawiasz się, czy ta formacja zasługuje na podziw, to ten singiel może sprawić, że staniesz się fanem. Mimo nadmiernej intensywności rozpoczynającego utworu, dwa kolejne ratują wydawnictwo i pokazują gossip z jak najlepszej strony.
REKLAMA

Powiązani artyści

Powiązane wydawnictwa

Singiel CD 2007-08-08 2007-08-08
gossip
REKLAMA