Recenzja

BUCK-TICK - Dokudanjou Beauty

13/05/2010 2010-05-13 00:01:00 JaME Autor: neejee

BUCK-TICK - Dokudanjou Beauty

Wydając memento mori, BUCK-TICK nie powiedział jeszcze wszystkiego.

24 marca do sklepów trafiła pierwsza - od albumu memento mori z początku 2009 roku - płyta BUCK-TICKa, czyli singiel Dokudanjou Beauty, którego wersja regularna zawierała trzy utwory. Wydawnictwo to promował teledysk do tytułowej piosenki, który niezbyt przypadł mi do gustu i wywołał niepokój, czy zespół potrafił utrzymać poziom poprzedniego genialnego krążka. Jednak już pierwsze przesłuchanie rozwiało moje wątpliwości.

Dokudanjou Beauty rozpoczyna się przetworzonymi elektroniczne, intrygującymi dźwiękami, przywodzącymi na myśl klimat płyty Mona Lisa Overdrive. Sakurai zdaje się tu śpiewać bez żadnego wysiłku, a zaczynające się od charakterystycznego "jeje” wersy zwrotki (podobnie jak refren) natychmiast zapadają w pamięć – jeszcze długo później będziesz je sobie nucić. W niektórych partiach wyraźnie słychać elektroniczną perkusję, dodającą utworowi uroku i indywidualności. Niesamowita jest także nieco przytłumiona solówka, a pod koniec utworu wręcz trzeba zatrzymać się na dłużej przy ciekawej partii basowej Uty. Natomiast przewijający się przez cały utwór wyraźny rytm sprawi, że będziesz podrygiwać w jego takt. Kawałek ten dodaje energii, bo sam ma jej sporo, w związku z czym na pewno świetnie się będzie sprawdzał na koncertach i szybko stanie się jednym z twoich ulubionych.

Voo Doo nawiązuje nieco charakterem i zastosowanymi rozwiązaniami do starszych utworów BUCK-TICKa, może gdzieś z okolic Six/Nine. Świeżo brzmią zastosowane w nim elektroniczne dźwięki, które pojawiają się na początku (ale bez towarzystwa tak wyraźnej perkusji jak w Dokudanjou Beauty), a potem przewijają się w podkładzie w dalszej części utworu, generując nieco niespokojny nastrój. Piosenka ta jest też nieco mniej radosna niż jej poprzedniczka i bardziej jednostajna. Warto tu również zwrócić uwagę na świetną, dopasowaną do elektronicznego podkładu solówkę.

Trzeci utwór to wersja na żywo pochodzącego z memento mori kawałka Tenshi wa dare da. To świetne wykonanie pasuje stylistycznie do poprzednich piosenek i - dzięki swojej wyraźnie koncertowej atmosferze (słychać w pewnym momencie, jak Sakurai woła coś do publiczności, a ona mu odpowiada) – stanowi pełne werwy zakończenie singla.

Pierwszy singiel BUCK-TICKa w 2010 roku oferuje nam zatem sporą różnorodność: od nieco popowego miejscami nastroju Dokudanjou Beauty po mroczniejsze i nawiązujące do wcześniejszego dorobku zespołu Voo Doo - oba podlane elektronicznym sosem - a na dokładkę na wersji regularnej otrzymujemy energiczne koncertowe wykonanie piosenki pochodzącej z genialnej memento mori. Tym wydawnictwem muzycy udowodnili, że ostatni album to z pewnością nie był szczyt ich możliwości i że ciągle mają coś nowego do powiedzenia. Możemy zatem ze spokojem czekać na ich kolejne wydawnictwa. Oby jak najszybciej znowu coś nagrali!
REKLAMA

Powiązani artyści

Powiązane wydawnictwa

Singiel CD 2010-03-24 2010-03-24
BUCK-TICK
REKLAMA