Relacja

Plastic Tree C.C.C.C Lemon Lemon [L-ch27] w CC Lemon Hall

31/03/2010 2010-03-31 00:01:00 JaME Autor: Sarah. J Tłumacz: Gin

Plastic Tree C.C.C.C Lemon Lemon [L-ch27] w CC Lemon Hall

Pierwszy z dwóch dni w C.C. Lemon Hall, zaowocował piękną muzyką, odrobiną lat 70. i przerażającą ilością cytrynowej żółci.


© J-ROCK
Scena wyglądała typowo dla Plastic Tree, teatralnie i niesamowicie, tworząc swój własny fantastyczny świat. Tym razem była prostsza niż dekoracje wcześniejszych tegorocznych koncertów, ustrojona błyszczącymi zielonymi prętami, każdym innej długości, choć wciąż robiła wrażenie. Przypominały one trochę rozciągnięte telewizyjne ekrany, a pomysł ten dobrze pasował do tytułu: C.C.C.C Lemon Lemon [L-ch27]. Stało się oczywiste, że nie były one tylko dekoracją, ale raczej integralną częścią, tworzącą fascynującą, awangardową scenerię.

Po tym, jak zespół został zapowiedziany, pręty zaczęły pulsować na biało, budząc się do życia, gdy czterej muzycy, oklaskiwani, wkraczali na scenę. Występ rozpoczął się od ciężkiej nuty - gitarą Akiry wprowadzającą solidną porcję indiesowego rocka o wyważonym tempie. Było nieco poruszenia, gdy zespół zamienił się w cienie na tle intensywnych żółtych świateł bijących zza stanowiska perkusisty. Dali delikatne wprowadzenie, zanim weszli jak burza w obłędny Naizou Mike, a Ryutaro zaczął paradować po scenie ze swoją gitarą. Gdy wrócili do jednej prowadzącej gitary, wokalista przechadzał się po scenie, zachęcając widownię do tańczenia i kierując nimi we wspólnym śpiewaniu Paranoia.

„Jesteśmy w domu!” - powitał publiczność w swoim pierwszym MC, otrzymując od przeważającej żeńskiej części widowni w odpowiedzi ciepłe: "Witamy z powrotem!”. Nawiązał do ostatniej podróży zespołu na Tajwan, gdzie wszystkich dopadło przeziębienie. "Nie jesteście przeziębieni?” - spytał widowni. Kilka dziewczyn odpowiedziało, a on krótkim kiwnięciem w stronę sponsora obiektu polecił im zażyć witaminę C.

Poza energicznym Naizou Mike, początek koncertu był raczej sztywny , gdy hipnotyzujące marszowe tony Pied Piper przeszły w przyjemne i smutne Fuyu no umi ha yuuei kinshi de oraz Yuki Hotaru. Dummy Box wniósł nieco życia swoim szarpanym zróżnicowaniem pomiędzy wymyślnymi zwrotkami i energicznymi refrenami, ale w zasadzie było raczej spokojnie. Yuki Hotaru jak zwykle była zachwycająca i wywołał jednoczesne westchnięcie wśród publiczności, gdy rozpoczynające frazy na pianinie rozdzwoniły się delikatnie w powietrzu. W świetle niebieskich jupiterów skierowanych tylko na Ryutaro, wokalista śpiewał zwrotki tak, jakby był zupełnie sam, póki poruszający refren nie wprowadził reszty zespołu do piosenki. To był zachwycający występ.

W swoim następnym MC Ryutaro mówił więcej o Tajwanie i Szanghaju. Kilka bardziej otwartych fanek krzyknęło do niego: "Gdzie są pamiątki dla nas?”. Było to na tyle głośne by, Ryutaro mógł usłyszeć to żądanie. Zaproponował: "Co powiecie na trochę naszych uczuć?”.

Ich uczucia z pewnością były odczuwalne w paru następnych piosenkach, jak i w kilku świetnych eksperymentach, których aranżacja tchnęła nowe życie w to, co znane. Wstęp do Fukurou był przerywany rozpraszającymi, ostrymi gitarowymi frazami, kontrastującymi z delikatnym wokalem Ryutaro. Sprawiło to, że fani, wcześniej grzecznie cieszący się muzyką, poczuli przypływ energii, kilkoro nawet zaczęło machać głowami do ciężkich przejść, podczas których wokalista podskakiwał razem z Tadashim. W następnym kawałku, Ruisen Kairo, nawet Akira pozwolił sobie na odrobinę headbangingu, podczas gdy Tadashi lśnił, grając ciężką linię basową, sprawiając, że była jeszcze bardziej taneczna i wciągająca niż w oryginale. Przez cały czas za zespołem światła grały figlarnie na prętach, dając hipnotyzująco-fascynujący efekt.

Najnowszy singiel, Sanatorium, był ostatnim z delikatnych kawałków. Cudowanie było zobaczyć, że nadal zachował przyjemny posmak kołysanki, nawet na tak wielkim obiekcie. hate.red.dip.it rozbrzmiało w samą porę, by obudzić tych, którzy poddali się kojącym tonom Sanatorium. Całą widownia skandowała "oi, oi, oi!” do gitary Akiry, kiedy Ryutaro zawołał: "Dajmy czadu! Powinniśmy, nie?”. Muzyka doprowadziła do brutalnego wybuchu headbangingu wśród tłumów oraz gorących nawoływań i odpowiedzi na "hate! red! dip! it!" Ryutaro, podczas gdy Kenken utrzymywał równe tempo.

Ryutaro całkowicie oszalał w trakcie tych cięższych wybuchów, zaczął przemieszczać się po scenie jak w transie, kręcąc się szaleńczo podczas National Kid. Gdy Akira dołączył do niego na podwyższeniu, tłum zaczął wołać o Melancholic, a dźwięk gitary zachęcał ich do tego. Gitarzysta przez całą noc robił spore wrażenie, improwizując gdzie tylko mógł. Melancholic nie był wyjątkiem, Akira poprowadził swoje solo w nowym, zabawnym kierunku. Tłum był zdecydowanie rozgrzany, wielokrotnie skacząc w rzędach.

Musiał wreszcie nadejść koniec. Finałowa piosenka była dobrym wyborem; Saishuu Densha (Ostatni pociąg), była naprawdę świetna. Delikatny wokal Ryutaro współgrał z delikatnymi emocjami, do wtóru prostego akompaniamentu gitary akustycznej. Gdy pozostali członkowie zespołu łagodnie włączyli się do piosenki, na scenę zaczął padać śnieg, okrywając ją kocem czystej bieli. Nagle wszystko stało się odrobinę bardziej magiczne.

Gdy zespół zniknął, publiczność natychmiast zaczęła krzyczeć o bis. Ich wołania uciszył jednak ekran, opuszczający się nad sceną. By zabawić fanów w czasie gdy zespół odpoczywał, Plastic Tree puścili film. Był to komiczny pastisz tanich historii detektywistycznych z lat siedemdziesiątych, w którym Ryutaro grał prowadzącego śledztwo, pozostali członkowie w śmiesznie dopasowanych strojach oraz primadonna, będąca transwestytą. Hasegawa Tadashi i Sato Kenken byli uroczy w odpowiednio limonkowych oraz żółtych koszulkach, szelkach i okularach, podczas gdy Nakayama Akira przywdział długą, czerwoną perukę i pokerowy wyraz twarzy. Chłopcy tropili przebiegłego mordercę o trupiobladej twarzy, który ścigał ich diwę. W pierwszej scenie Kenken całkiem uroczo biegł za pociągiem linii Yamanote, na próżno machając na niego żółtą chusteczką. Kilkakrotnie tracąc trop i będąc przechytrzanym, Ryutaro uratował jednak sytuację swoim intelektem. To był kolejny udany dzień dla agencji detektywistycznej Plastic Tree.

Fani, śmiejąc się nieustannie przez przeszło dziesięć minut, zgotowali zespołowi wyjątkowo głośne owacje, jako wyraz ich uznania, gdy tylko muzycy wrócili. Ryutaro przekomarzał się troszkę z Tadashim, o to, kto wygląda bardziej uroczo w limonkowych koszulkach z trasy, ale szybko wznowili grę nową piosenką Gagaji z ostatniego albumu Dona Dona. Jest to ciężki utwór, a jednak Ryutaro śpiewając, wciąż przemieszczał się po scenie.

W trakcie całego bisu dzielili swój czas pomiędzy piosenki i MC. Przed Ghost rozmowa znów zeszła na Tajwan, zwłaszcza na to, że Akira wydał 10000 jenów na lekarstwa! Te urocze anegdotki rozgrzały publiczność jeszcze bardziej, więc gdy zaczął się Ghost, powstało morze szaleńczo poruszających się włosów. Ryutaro przykucnął na swoim podium i śpiewał skłaniając się ku widowni, podczas gdy nad głowami fanów wystrzeliły cytrynowożółte taśmy, zabawiając salę odcieniami żółci.

Zespół, a szczególnie Ryutaro, cieszył się z żółtych serpentyn na równi z fanami. Wokalista postanowił zrobić z jednej z nich krawat i zawiązać go na szyi Tadashiego. Tym razem nadeszła kolej, by przemówił Kenken. "Bądźmy szczęśliwi!" - krzyknął po angielsku, odnosząc się do sceny z filmu. - "Bądźmy szczęśliwi z żółtą chusteczką!”.

Dla fanów było wiele powodów, by czuć się szczęśliwie, ponieważ Plastic Tree zaserwowali klasyczny i rzadko słyszany stary przebój, Psychogarden, jako finałową piosenkę. Publiczność skandowała, z całej siły bijąc pięściami w powietrze, gdy zespół zakończył w wielkim stylu pierwszą cześć koncertów C.C.C.C Lemon Lemon. Akira wszedł w chaotyczne solo, nie chcąc przestać, mimo że piosenka się skończyła, samodzielnie kontynuując główny riff, póki nie dołączył do niego Kenken i oboje nie dali z siebie wszystkiego.

Niczym króliczek Duracella, Ryutaro kręcił się energicznie do samego końca i tylko fani dorównywali mu w jego entuzjastycznych ruchach. Gdy opuszczali scenę, jego przesłanie było krótkie i urocze: „Dzięki za dzisiaj, do zobaczenia jutro!”. Część L C.C.C.C Lemon Lemon się zakończyła, teraz czas na część R.


Setlista:

01. Fujunbutsu
02. Naizou Mike
03. Paranoia
--MC--
04. Pied Piper
05. Dummy Box
06. Fuyu no umi ha yuuei kinshi de
0 7. Yuki hotaru
08. Planetarium
--MC--
09. Fukurou
10. Ruisen Kairo
11. Kuuhaku no hi
12. Sanatorium
--MC--
13. hate.red.dip.it
14. National Kid
15. Melancholic
16. Saishuu Ressha

Film: [Doyou PuraTuri Gekijou] (“Sobotni Teatr Plastic Tree”)

Encore:
17. Gagaji
18. Ghost
19. Psychogarden
REKLAMA

Galeria

Powiązani artyści

REKLAMA