Recenzja

Nightmare - Killer Show

24/03/2010 2010-03-24 00:01:00 JaME Autor: Lacy Tłumacz: milith

Nightmare - Killer Show

Zabójcze wydawnictwo Nightmare.

Album CD

Killer Show

NIGHTMARE

Killer Show, piąty album w karierze Nightmare, ma w sobie wszystko: od jazzu do heavy rocka, a nawet chwytającą za serce balladę. To kolejny przykład wszechstronności zespołu, która na pewno zaskoczy, lecz bez wątpienia nie zawiedzie.

Pandora w bardzo subtelny sposób wprowadza słuchacza w to najnowsze wydawnictwo Nightmare. I, choć piosenka dudni perkusją i wybrzmiewa ostrą gitarą, subtelne brzdąkanie na basie Ni~Yi oraz olśniewający głos Yomiego nadają utworowi kojącą atmosferę.

DIRTY, wydana wcześniej na singlu, to piosenka szybkim tempie i unikalnym rockowym brzmieniu; pojawiają się tu drobne elementy hip-hopu, co pewnie wiedzą już ci, którzy widzieli klip do tego kawałka. Punktem kulminacyjnym utworu jest imponująca partia gitary, która pojawia się w połowie utworu i kontynuuje początkowy motyw aż do końca utworu.

Jazzowy numer, the LAST SHOW, wybrzmiewa bogatymi dźwiękami waltorni oraz umiejętną grą całego zespołu. Głos Yomiego jest dobrze dopasowany do tego stylu, z łatwością przechodzi od delikatnych zwrotek do żywiołowych refrenów. Ten energetyczny utwór zawiera także idealne linie basu i perkusyjne rytmy, które sprawią, że zapragniesz wstać i potańczyć. Łagodne dźwięki gitar inicjuje Mebius no yuuutsu, które raczej nie zapadnie słuchaczowi w pamięć po pierwszym przesłuchaniu, tak jak inne piosenki Nightmare; więc jeśli nie porwie cię od razu, posłuchaj go jeszcze kilka razy, a na pewno zaczniesz go lubić. Także i tu zespół ukazuje swą jazzową stronę, lecz w bardziej stłumionej formie. Jest świeży i wpadający w ucho; miesza szybkie tempo z wokalami, które brzmią czasami wręcz surrealistycznie, choć muzyka sama w sobie na pewno taką nie jest.

Kolejny utwór, TrickSTAR, ma szybko śpiewane zwrotki, lecz nie udaje mu się nawet dorównać do poziomu poprzedniego kawałka. Przefiltrowane instrumentalne przejścia w połowie utworu nie dodają mu niczego ciekawego. Niemniej jednak warto zwrócić uwagę na ten numer, choćby dla gitarowego solo i wspaniałego głosu Yomiego.

Konoha, kolejny z wcześniejszych singli Nightmare, proponuje pełne spokoju intro grane na pianinie, wznoszący się głos Yomiego oraz piękną grę gitar Sakito i Hitsugiego. cloudy dayz, także znajdująca się na singlu Konoha, ma w sobie chłód i prawie zimową atmosferę. Śpiew Yomiego dominuje w całości utworu, w którym warto także odnotować absolutnie mistrzowską grę gitary. Raison d'être, również wydany jako singiel, zawiera fantastyczny instrumentalny wstęp. Bas Ni~Yi jest wyróżniony, choć wyjątkowa gra gitary i fenomenalne wokale także stanowią zaletę tego utworu.

Popisy i dzika strona Nightmare obecne są w WORST, które inicjują proste dźwięki gitary i zdyszane oddechy przechodzące do mocnego bębnienia Ruki. Jednolite i skromne wokale Yomiego dodają wersom tajemniczości i dzielnie dążą do celu w refrenach. Uwadze słuchaczy na pewno nie umknie szept Hitsugiego w tle oraz świetne gitarowe solo, któremu towarzyszy kolejna dawka dyszenia.

Djaïnism batsu jest przepysznym jajkiem niespodzianką elementów, które składają się na kolejne niesamowite dzieło z serii utworów ”Djaïnism”. Od rapowanych wokali do zwierzęcych ryków, od bluesowego basu do drgań dźwięku oraz szalone gitarowe riffy; nie da się tego z niczym porównać i kłaniam się w uznaniu dla wszechstronności Nightmare. Filtrowane wokale dodają utworowi General nowego wymiaru, lecz główną cechą tego kawałka jest pulsujący, czasem zniekształcony bas i mocna gra gitary, dodające piosence odrobinę ostrości, której nie łagodzi nawet piękny śpiew Yomiego.

White Room rozpoczyna oczarowująca gitara i delikatne brzmienie pianina, wtórowane dyszącymi wokalami. Czasami kojący, czasami szybki; jest to melodyjna rockowa piosenka, która, choć nie jest gwiazdą wydawnictwa, dobrze prezentuje dynamikę wokalów i muzyczny kunszt.

Album zamyka Yasoukyoku, utwór, w którym Yomi ukazuje delikatniejszą stronę swego głosu serwując słuchaczom wrażliwość, dzięki której ten utwór jest tak wzruszający. Refren w szczególności może wzbudzić w słuchaczach wiele emocji. Uczucie bólu w jego głosie jest czymś, do czego każdy może się odnieść. Gitarowe granie Sakito i Hitsugiego jest proste, lecz udane – nie zmienia faktu, że jest to ballada – a linia basu Ni~Yi dobrze łączy się z tęsknotą obecną w głosie Yomiego. Yasoukyoku jest znakomitym sposobem na zamknięcie albumu w iście niebiański sposób.

Słuchacze nigdy nie wiedzą czego mogą się spodziewać od wydawnictw Nightmare. Dzięki ciągłej pracy nad stylem i dodawaniem nowych elementów do ich gry, zespół wydał kolejny piątkowy album. I, choć Killer Show zawiera kilka utworów i stron b z wcześniej wydanych singli, co może nie podobać się wielu słuchaczom, którzy woleliby posłuchać czegoś nowego, krążek jest muzycznym kolażem i idealnym przykładem rozwoju zespołu oraz ich ciężkiej pracy. To wydawnictwo jest jazzowym rockiem, który na pewno sprawi ogromną przyjemność.
REKLAMA

Powiązani artyści

Powiązane wydawnictwa

Album CD 2008-05-21 2008-05-21
NIGHTMARE
REKLAMA