Recenzja

Acid Black Cherry - Q.E.D

19/10/2009 2009-10-19 00:01:00 JaME Autor: Maleństwo

Acid Black Cherry - Q.E.D

Coś nowego czy kopia poprzedniego albumu?

Album CD

Q.E.D. (Regular Edition)

Acid Black Cherry

26 sierpnia bieżącego roku ukazał się nowy album Acid Black Cherry o intrygującej nazwie Q.E.D. Nie da się ukryć, że yasu po raz kolejny zaskoczył fanów, wzbudzając w nich dość mieszane uczucia. Z jednej strony na krążku jest sporo nowych, dobrych kawałków, ale z drugiej znajdują się na nim piosenki, które fani doskonale już znają z wcześniejszych dokonań wokalisty. Skłania to do zastanowienia się nad tym, co yasu chciał osiągnąć poprzez zamieszczanie na albumie sprawdzonych i lubianych utworów...

Pierwszą kompozycją na płycie jest Mother. To utwór w typowo baśniowym klimacie, który stopniowo zamienia się w coraz szybszy kawałek. Z początku przyjemny dla ucha, w pewnych momentach razi wysoką melodyjnością, co przy dłuższym odsłuchaniu może doprowadzić do przełączenia na następną piosenkę. Kolejną przeszkodą jest skrzekliwa partia gitarowa, która nijak nie pasuje do całości. Te czynniki sprawiają, że początkowo kolorowy, baśniowy świat Mother przeobraża się w obrazek wycięty jakby z "Baśni" braci Grimm.

Drugi utwór, cord name[JUSTICE], do złudzenia przypomina Murder Licence z poprzedniego krążka Acid Black Cherry. Podobna partia gitarowa i melodia mogą zmylić, a jednocześnie przywołują wspomnienia o wcześniejszych wyczynach yasu.

W świecie piosenki Jigsaw - Q.E.D. version jest niesamowicie dużo marzeń, które tu stają się rzeczywistością. Utwór zachwyca od początku do samego końca. Nie sposób znaleźć w nim nic, co skłaniałoby do negatywnej oceny choćby jednego jego elementu: wykorzystanego instrumentu, sposobu gry lub wokalu. Pikanterii dodaje tekst o grzesznej naturze człowieka, który wraz z tytułem nawiązuje do hitu kinowego ostatnich lat - "Piły".

Kolejny utwór, Tsumi to Batsu, już na wstępie poraża optymizmem, który wręcz od niego bije. Piosenka jest melodycznie poprawna i czysta, bez żadnych zgrzytów, pozostając równocześnie skoczną, radosną i przyjemną, idealną do tańca w każdej sytuacji, nawet na ludowej biesiadzie. Pokazuje to, jak bardzo wszechstronnym artystą jest yasu.

Nemurihime jest spokojniejszy od innych kawałków zamieszczonych na albumie. Kojarzyć się może z ścieżką dźwiękową do jakiegoś anime. A raczej to obrazy same pojawiają się przed oczami, jak tylko usłyszy się ten utwór. Odnosi się wrażenie, że piosenka ma głównie zwracać uwagę na zdolności wokalne yasu, a linia melodyczna jest jedynie tłem, mającym wprowadzać słuchacza w lekko jazzowy i odprężający klimat. Wprawdzie sądzić można, że to czysty przypadek, jednak kawałek przypomina hit francuskiej gwiazdy Vanessy Paradise - Be my baby.

Cherry Cherry to piosenka radosna i rytmiczna, kojarząca się z beztroską, imprezami, wakacjami, swobodą i wolnością. yasu wykorzystał tu w tle spory asortyment ciekawych dźwięków, które zdecydowanie urozmaicają kompozycję. Całość prezentuje się zdecydowanie oryginalnie i przyjemnie.

Ciekawą kompozycją, o intrygującym tytule, jest 1954 LoveHATE. Gdzieś tam w podświadomości świtać może, iż jest to utwór trochę przypominający zachodnią muzykę, co wcale nie ujmuje mu takich zalet, jak świetna linia melodyczna czy niepowtarzalny wokal. Piosenka zwraca uwagę niestandardowym podejściem do muzyki elektronicznej, będąc swojego rodzaju innowacją i jednocześnie pozostając w stylu Acid Black Cherry. yasu stanął na wysokości zadania i fani z pewnością nie zapomną tego utworu.

Słuchając I'm not a host, można odnieść wrażenie, że już kiedyś yasu nagrał coś podobnego. Jest to ostry i zdecydowany kawałek. Najciekawsza rzecz w tej piosence to tekst, w którym wokalista zwraca się bezpośrednio do Jezusa Chrystusa. Zwraca to uwagę na tytuł utworu, nadając mu jednocześnie metaforyczne i głębokie znaczenie.

Yasahii Uso to jeden ze spokojniejszych wyczynów yasu. Można rzec, że to piosenka relaksacyjna połączona z przepiękną grą na gitarze oraz lekkim wokalem. Warto też zwrócić uwagę na prześliczny tekst, opowiadający o miłości, która wciąż trwa, mimo dotkliwego zranienia przez ukochaną osobę.

Następny utwór, Kuroi Taiyo, wydaje się jakby kawałkiem mającym zapełnić lukę na płycie, co w efekcie przełożyło się na jakość piosenki. Jest, bo jest. Nie porywa, ale też nie ucieka się w momencie, gdy tylko pierwsze akordy dotrą do słuchacza. Czasem można odnieść wrażenie, że artysta trochę przedobrzył, jeśli chodzi o ilość różnych efektów dźwiękowych w tle.

Przepiękną kompozycją zaskakuje MARIA. Pianino na początku wprawia w romantyczny nastrój z lekką domieszką tajemnicy. Z czasem piosenka zdecydowanie nabiera tempa, nie tracąc jednocześnie niczego ze swojej ulotności i magii. Jest to utwór idealny na jesienne wieczory, jak i długie zimowe noce.

Ostatni na liście jest słynny już utwór 20+ CENTURY BOYS. Słynny, gdyż został wydany jako osobny singiel. Piosenka z zabawnym klipem i kontrastującym z nim poważnym tekstem. Jeszcze jeden powód, by zakochać się w muzyce yasu.

Jakie ogólne wrażenie zostawia po sobie Q.E.D? Dla osób, które nie są szczególnie obeznane w twórczości yasu, z pewnością będzie to świetny album - nie da się ukryć, że zawiera w sobie kawałki z naprawdę dobrą muzyką. Sądzę jednak, że bardziej doświadczeni fani mogą poczuć pewien niedosyt ze względu na to, że wiele piosenek przypomina wcześniejsze dokonania artysty.
REKLAMA

Powiązani artyści

Powiązane wydawnictwa

Album CD 2009-08-26 2009-08-26
Acid Black Cherry
REKLAMA