Wywiad

Kana we Francji: wywiad i relacja z koncertu

01/11/2006 2006-11-01 12:00:00 JaME Autor: Asagi & Niok Tłumacz: Sefs + Andi

Kana we Francji: wywiad i relacja z koncertu

Relacja z pierwszego zagranicznego koncertu Kany oraz wywiad przeprowadzony z artystką po tym koncercie.


© Kana - Ganshin
W poniedziałek, 9 października, dzień po pokazie w Glaz'art, Kana uprzejmie zgodziła się na spotkanie z nami i przeprowadzenie ekskluzywnego wywiadu. Artystka jak zwykle ma na sobie jeden ze strojów własnego autorstwa. Pomimo że wygląda olśniewająco, sprawia wrażenie bardzo nieśmiałej.


Witaj Kana

Kana: Witaj!

Powiedz nam, jak udał się wczorajszy koncert?

Kana: Cóż, bardzo dobrze się bawiłam, wszyscy byli zadowoleni i szczęśliwi. Jestem z niego bardzo zadowolona.

Dlaczego wizualnym aspektom swoich występów nadajesz tak wielki priorytet?

Kana: Czuję się dobrze w swoim własnym świecie. Robię stroje, które tylko ja mogę zrobić, nosić czy zaprojektować i śpiewam piosenki, które tylko ja mogę zaśpiewać. Moje pluszaki są moimi przyjaciółmi, sama je robię. W każdego z nich chcę włożyć trochę swojej duszy. Pluszowe zabawki, które znaleźć można gdzie indziej, są robione przez maszyny, nie mają duszy, a ja tego nie lubię. To samo tyczy się wszystkich moich kreacji. Mam swój własny styl, poza jakimikolwiek zasadami.

Czy publiczność we Francji różni się od tej w Japonii?

Kana: Dla mnie są tacy sami jak ci w Japonii, to ludzie z takimi samymi sercami i takim samym nastawieniem. Główną różnicą są gesty i to jak się prezentują. Japończycy są znacznie bardziej... powściągliwi.

Dlaczego przyjechałaś sama (bez muzyków)?

Kana: Po prostu dlatego, że to był pokaz. Chciałam poznać Francję. Teraz, gdy mam to już za sobą, chciałabym następnym razem wrócić z muzykami. Mamy zaplanowany koncert na rok 2007.

Wiemy, że podczas koncertów jesteś bardzo ekstrawertyczna. Czy jesteś taka sama w życiu prywatnym, czy też może są "dwie Kany"?

Kana: Tak naprawdę, w prawdziwym życiu jestem znacznie bardziej nieśmiała i powściągliwa. Gdy wchodzę na scenę, przechodzę transformację i zdobywam pewność siebie. Kocham komunikowanie się z moimi fanami, ale w rzeczywistości nie jestem wcale taka gadatliwa. (śmieje się)

Znamy cię dzięki twoim kreacjom, głównie ubraniom. Czy rozważałaś kiedyś możliwość założenia własnej firmy?

Kana: Stworzyłam już kilka strojów z użyciem lepszych metod produkcji. Nie zawsze wszystko robię sama, ale do każdego dzieła dodaję coś od siebie, tak, aby miało duszę, o czym mówiłam już wcześniej. Jeśli chodzi o założenie własnej firmy, gdybym miała taką możliwość, zrobiłabym to. Nie jestem przeciwna, daleko mi do tego.

Mówiłaś, że w trakcie przerwy w działalności artystycznej poznawałaś samą siebie. Jakie nowe rzeczy na swój temat odkryłaś? Czy inaczej teraz postrzegasz życie?

Kana: Cóż, chciałabym, aby ludzie lepiej mnie rozumieli. Postanowiłam więc dać im na to trochę czasu. Swojej publiczności chcę powiedzieć wszystko, dlatego wydaję raczej pełne albumy, a nie single. Każdy album jest jakby długą opowieścią, którą chce przekazać, co jest niemożliwe do zrobienia za pomocą jednej czy dwóch piosenek. Myślę, że od 2002 roku, kiedy to ukazał się mój ostatni album, ludzie mieli okazję lepiej mnie zrozumieć.

Co sądzisz o rozprzestrzenianiu się twojej muzyki na Francję?

Kana: Im więcej ludzi słucha mojej muzyki, tym jestem szczęśliwsza. Nigdy nie sądziłam, że we Francji jest tak wiele ludzi kochających moją muzykę, a świadomość tego bardzo mnie uszczęśliwia.

A co myślisz na temat jrocka generalnie rozprzestrzeniającego się po Europie?

Kana: Jeśli mam być szczera, tylko się z tego śmieję.

Rysujesz coś dla "Japan Vibes", ukazywać się to będzie w każdym z następnych numerów tego magazynu. Opowiedz nam o swoich pracach i o tym, jak nawiązała się ta współpraca.

Kana: "Japan Vibes" skontaktował się ze mną i zaproponował stworzenie czegoś dla magazynu. Jestem bardzo zadowolona z tego projektu, bo dzięki niemu ci, którzy słuchają mojej muzyki będą mogli lepiej mnie zrozumieć. Chciałabym ich poruszyć, przekazać to, co czuję w głębi serca. Chciałabym, aby serca moje i publiczności komunikowały się ze sobą.

Wczoraj mieliśmy okazję usłyszeć, jak mówisz po francusku. Czy ważne dla ciebie jest, aby zwracać się do swoich fanów bezpośrednio?

Kana: Jest to dla mnie bardzo ważne. Poza tym, bardzo lubię język francuski, jest "kawaii"! Bardzo chciałabym się go nauczyć, żeby móc dzielić się z moimi fanami jeszcze większą ilością rzeczy.

Na zakończenie, masz jakieś ostatnie słowa do przekazania swoim fanom?

Kana: Mam nadzieję, że nasze serca mogą się porozumiewać.

Dziękujemy ci, Kana, za tak szczere odpowiedzi.

Kana: Ja też dziękuję.


Dziękujemy JV store/Japan Vibes, Gan-shin France oraz oczywiście Kanie.




Relacja z koncertu Kany, 8 października 2006

Jest 19:15 i około 35 osób zgromadziło się w dużym parku w formie piaskownicy, będącym w gruncie rzeczy wejściem do Glaz'art - miejsca, w którym odbywał się koncert Kany. Od samego przybycia zwróciliśmy uwagę na to, że absolutnie wszyscy fani ubrani są tak, jak ich idolka: Kana.

Wiek publiczności waha się od 14 do 25 lat, są to głównie dziewczyny i w większości z Paryża, choć niektórzy z fanów przyjechali tu aż z południa Francji. Większość z nich przyciągnął tu raczej wizerunek Kany niż jej muzyka.

Około 20:30 drzwi się otwierają. Fani tłumem rzucają się do wejścia i ciężko nie zauważyć, że akurat pod tym względem organizacja się nie spisała.
Przy wejściu znajduje się stoisko, na którym sprzedawane są płyty, zdjęcia oraz pluszowe zabawki zrobione przez samą Kanę, w cenach między 40 a 70 euro.

O 21:10 wokół sceny Glaz'art zgromadziło się już jakieś 120 osób. 80% fanów ma na sobie makijaż. Jedynymi "normalnymi" ludźmi zdają się być zaproszeni goście oraz pracownicy obsługi. Obecni są także niektórzy rodzice, którzy, ze względu na datę oraz lokalizację koncertu, "zmuszeni" byli towarzyszyć swym dzieciom.

Przed sceną umieszczony został mały ekran, na którym, zanim jeszcze podniosła się kurtyna, fani mogli obejrzeć wstęp do koncertu. Piosenkarka zaplanowała zdaje się show w japońskim stylu, na scenie znajdowały się kanapa oraz nocny stolik, na którym leżały wszystkie jej rzeczy.

Kana pojawiła się na scenie przy wrzawie oklasków oraz fali łez, bo któż mógłby je powstrzymać widząc na scenie, po raz pierwszy w życiu, swoją ulubioną piosenkarkę. Ubrana była w różowo-białą sukienkę, bardzo "sweet lolita", a jej włosy miały kolor blond. Ten temat przewijał się przez rozmowy fanów przez cały wieczór.

Bezbłędnym francuskim gwiazda przedstawiła się oraz ogłosiła tytuł pierwszej piosenki: sławnego Hebi Ichigo. Koncert zaczął się w radosnej atmosferze. Od samego początku widać było, że Kana czuje się szczęśliwa, będąc na scenie, ruszając się i tańcząc. Nagłośnienie było całkiem wyraźne, ale światło nie zostało zbyt dobrze dobrane na tak prywatny koncert, jak ten.

Pomimo że robienie zdjęć było zabronione, wiele ludzi usiłowało robić zdjęcia telefonami komórkowymi, ale bez większego sukcesu. Kana nie przemieszczała się zbytnio na scenie, więc fani po bokach nie mieli okazji bliżej jej się przyjrzeć. Atmosfera była bardzo intymna, a bliskość fanów na pewno miała na to wpływ. Głównie z tego powodu większość fanów wybrała parkiet pod sceną, a nie sofy ustawione naprzeciwko, z których można było oglądać koncert na ekranach ustawionych specjalnie na tą okazję. Warto wspomnieć, że jedynie ci, którzy nie byli wystrojeni zdecydowali się usiąść.

Na scenie Kana ubarwiała początek każdej piosenki małymi skeczami, w których między innymi przedstawiła Charlotte, swoją przyjaciółkę (pluszowego królika), oraz zrobiła mały pokaz kukiełkowy z udziałem swoich pluszaków. Wykorzystała też okazję, aby urozmaicić swój kostium, przyczepiając na przykład do swojego czepka królicze uszy.

Wszystkie prezentacje wykonywane były w języku francuskim, ku uciesze publiczności. Kiedy publiczność na coś nie reagowała, Kana klaskała, zachęcając ludzi do robienia tego samego. Brak reakcji nie był spowodowany przez samą artystkę, a raczej przez młody wiek fanów, nieprzyzwyczajonych jeszcze do koncertów.

Koncert trwał 55 minut i nie było bisów. Dziewięć piosenek to niezbyt wiele, ale fanom się podobało. Podczas kilku ostatnich utworów słychać było, że Kana miała pewne problemy z utrzymaniem głosu. Największym problemem jednak był fakt, że Kana zdawała się zagubiona na scenie zdecydowanie dla niej za dużej.


Setlista:

01: Hebi Ichigo
02: Maid
03: Papichan
04: Butoukai
05: Tramp Game
06: Shisha
07: Meron
08: Kumo no doku
09: Nuigurumi


Konkurs na cosplay

Gdy skończył się koncert, zaczął się konkurs: 16 osób ustawiło się do oceny, ale tylko troje z nich mogło zostać nagrodzonych za najlepsze kostiumy. Zwyciężczyni odeszła z nagrodami oraz kuponem do Capsule Tokyo. Stacy, zwyciężczyni, wyznała, że nie może uwierzyć w to, że wygrała, po czym wybuchnęła płaczem. Konkurs odbywał się jednak w radosnej atmosferze, a zakończył się zrobieniem wspólnego zdjęcia cosplayerów z Kaną.
REKLAMA

Galeria

Powiązani artyści

REKLAMA