Recenzja

SID - Renai

09/01/2005 2005-01-09 12:00:00 JaME Autor: ishi

SID - Renai

Bezdyskusyjnie jest to jedna z największych niespodzianek końcówki minionego roku.


© Maverick
Nie tak dawno (w 2003 roku) wkroczył na muzyczną scenę, a już atakuje słuchaczy porządną dawką wytrawnego grania. Zaledwie po kilku miesiącach od ukazania się pierwszego maksisingla do rąk fanów trafił pierwszy pełny album SID - Renai.

Biorąc pod uwagę krótki okres czasu pomiędzy kolejnymi wydawnictwami, możnaby się spodziewać, że materiał na płycie nie będzie do końca dopracowany, a większość utworów, jakimi uraczyli nas artyści to zwykłe "zapychacze dziur" na krążku. Nic bardziej mylnego! Renai to płyta, na której nie ma wypełniaczy, jest za to jedenaście znakomitych kawałków, ponad czterdziestominutowa uczta dla ucha. Bezdyskusyjnie jedna z największych niespodzianek końcówki minionego roku.

Renai zawiera w sobie wszystko to, co lubię: melodyjne refreny, porywające partie gitary solowej, imponujące riffy i ciekawy głos wokalisty. Czysto i przejrzyście, bez zbędnego wydziwiania, które jakże często stanowi nieodłączny element utworów większości grup indies i sprawia, że piosenki stają się po prostu mało strawne.
Panowie podeszli do sprawy bardzo ambitnie, stawiając poprzeczkę wyżej niż się możnaby było spodziewać po zespole, który na dobrą sprawę dopiero zaczął swoją przygodę na muzycznej scenie.

Płytę otwiera delikatne, stonowane Ajisagi, które idealnie wprowadza w klimat płyty. To, co w szczególności zwróciło moją uwagę, to głos Mao - przesiąknięty jakąś tajemniczą aurą, delikatny w zwrotkach, nabiera niezwykłej mocy w refrenie i doskonale wpasowuje się w muzykę. Rinjin, Virtual Bansakai i Akagami Shuffle ukazują nam nowe oblicze SID. Bardziej ekspresyjny śpiew, wyraźny bas i skoczne, "old-schoolowe" tempo, przywodzą mi na myśl wczesne dokonania MUCCa - całość bardzo interesująca. Na płycie znajdziemy też dwa znane już z maksisingla Ryutsu-Ban kawałki: Ao i Watashi Wa Ame w świeżej, nieco zmienionej aranżacji. Trzecie oblicze grupy zdaje się odsłaniać przed nami Doyoubi no Onna, utwór magiczny, w żaden sposób niepodobny do reszty numerów znajdujących się na płycie. Urzeka partia gitary solowej, spokojna, stonowana, nadająca piosence nieco leniwy, senny, bez wątpienia ciekawy charakter. Na przeciwległym biegunie znajduje się dynamiczne i jednocześnie bardzo melodyjne Owakare no Uta, które z minuty na minutę nabiera innego charakteru. A to za sprawą Shinjiego, którego partie gitarowe zasługują tu na szczególne wyróżnienie. W imponujący sposób płytę zamyka Kara no Binsen, Sora no Tegami pełne przepięknych, nastrojowych, instrumentalnych impresji, podchodzących trochę pod magiczny świat Guniw Tools. Prawdziwa mała perełka.

Renai to płyta obdarzona specyficznym nastrojem, jej fenomen polega na głębokim i bogatym, wynikającym z szerokiego stosowania instrumentów, łatwo rozpoznawalnym brzmieniu, świetnych partiach gitary solowej i delikatnym głosie wokalisty.
REKLAMA

Powiązani artyści

Powiązane wydawnictwa

Album CD 2004-12-22 2004-12-22
SID
REKLAMA