Recenzja Na wyłączność

D - Zmei

31/03/2025 2025-03-31 02:57:00 JaME Autor: Joanna "Rin" Łukasik Redaktor: jawachu

D - Zmei

Legenda smoka jest wciąż żywa.


© GOD CHILD RECORDS. All rights reserved.
Długo czekaliśmy na pełny album formacji D. Poprzednio wydana płyta, czyli Wonderland Savior z 2016 roku, była dosyć kontrowersyjna. Czy tym razem warto było czekać? I tak i nie, w zależności czego spodziewamy się po tym wydawnictwie.

Zmei to album koncepcyjny, skupiony przede wszystkim na zanurzeniu słuchacza w bułgarskim folklorze/mitologii. Prym wiodą tutaj legendy o smokach, opierające się na historii, gdzie ludzie i smoki żyją na ziemi w harmonii. Na płycie znajduje się 11 utworów, które łącznie trwają przeszło 40 minut.

Album brzmieniowo nawiązuje do 7th Rose. Ba, znajduje się tutaj nawet jeden utwór stamtąd - Hanatsumi No Otome ~Rozova Dolina~, który został zremasterowany i nagrany na nowo. Jak można więc zauważyć, to porównanie obu krążków nie jest na wyrost.

Niestety, fanów, którzy liczyli na mnóstwo nowego materiału czeka spore rozczarowanie. Większość utworów bowiem to "kopiuj -- wklej" tego, co zaprezentowano na minialbumie wydanym w 2017 roku, Orokashii Ryuu No Yume. To dosyć dziwne posunięcie, zupełnie jakby brakowało pomysłów na coś nowego. Mamy zatem tylko trzy nowe kawałki, reszta to albo cała EP-ka Orokashii..., albo Draco Animus (singiel dla fanklubu wydany w kwietniu 2021 roku), plus "nowa" wersja Hanatsumi No Otome....

A jak na tle tego wszystkiego prezentują się nowe utwory? To jednak wciąż stare, dobre D: chwytliwe refreny i świetnie brzmiący, nieskazitelny wokal ASAGIego. Pomimo wymienionych przeze mnie mankamentów, wciąż przyjemnie się ich słucha, nawet jeśli nie ma tu praktycznie nic nowatorskiego. Ot, po prostu "gramy nadal to samo w swoim stylu".

Na pierwszy ogień idzie Ryuukoku No Epic i, jak sam tytuł wskazuje, ma on mocno podniosły, epicki charakter, ze wstawkami kojarzącymi się mocno barokowo.

Drugi na trackliście jest tytułowy utwór z minialbumu, czyli Orokashii Ryuu No Yume, który na myśl przywodzi od razu dokonania D na 7th Rose: charakterystyczne gitary HIDE-Zou i Ruizy oraz folkowe klimaty. Wokalista z kolei śpiewa po bułgarsku, przedstawiając baśniową historię o smokach i ludziach: "dzisiaj człowiek, jutro smok". Sam tekst utworu mówi o przemijaniu i zjednoczeniu.

Kolejny na liście Hanatsumi No Otome ~Rozova Dolina nawiązuje do bułgarskiej Doliny Róż. Wersja ta właściwie niewiele różni się od pierwowzoru – jest znacznie krótsza i nie wiedzieć czemu wyrzucono z niej wstęp. Czwarty jest Draco Animus zaczynający się od kojących, subtelnych dźwięków gitar. To typowa ballada w stylu D, w której wokal góruje nad resztą, wybijając się ponad wszystkie środki instrumentalne, jakie zostały w niej zastosowane.

Z nostalgii i letargu wyrywają agresywne dźwięki gitar w Venom Immunity. Sama kompozycja brzmi mocarnie i ma chwytliwy, porywający refren. Lamb's REM Sleep to powrót do operowo - barokowej stylistyki. Następny Reijuu ~kaibyaku no honou to niezwykle szybki, chwytliwy kawałek, za to Harukana Hate E nie wybija się niczym szczególnym.

Po nim następuje Draconids, kompozycja stworzona przez duet ASAGI i HIDE-Zou. Zdecydowanie jest to mój ulubiony utwór na tym albumie i jeden z jego atutów. Warto tutaj zauważyć krótką, lecz świetnie zagraną solówkę. I rzecz jasna wokal ASAGIego - po prostu poezja.

Natomiast Cannibal morph to zmiana brzmienia o 180 stopni. Ciężkie gitary na przemian z growlingiem i okrzykami wokalisty nadają całości mrocznego, metalowego charakteru. Utwór przypomina trochę Toki no koe z 7th Rose, jednak w nieco łagodniejszej i bardziej melodyjnej wersji.

Płytę zamyka Zmei ~Fumetsu Ryuu, skupiający się na opowieści o władcy smoków, który oddał swoje serce ludzkiej dziewczynie. Ponownie mamy do czynienia z cięższymi partiami gitarowymi. W każdym razie jest to typowy utwór w stylu D i nie dziwi mnie ani trochę, że został wybrany na singiel. Nie ukrywam jednak, iż w tym względzie oczekiwałabym czegoś bardziej wyszukanego i ambitniejszego.

Podsumowując: Zmei nie jest słabym albumem, lecz na tle dotychczasowej dyskografii zespołu nie wybija się niczym szczególnie i nie błyszczy. Największą jego wadą jest przede wszystkim zbyt mało nowości. Odnoszę wrażenie, że zespół niespecjalnie natrudził się przy tej płycie i poszedł po linii najmniejszego oporu. Daleko jej do Vampire Sagi czy wspominanego wielokrotnie 7th Rose, a największą wadą stanowi odtwórczość. Polecam natomiast ten album, jeżeli nie miało się styczności z EP-ką Orokashii Ryu No Yume (wtedy można dodać jedno lub dwa oczka do własnej oceny), tudzież zagorzałym fanom zespołu, którzy są w stanie wydać 3300 jenów za zaledwie trzy nowe utwory.
REKLAMA

Powiązani artyści

Powiązane wydawnictwa

Album CD 2010-03-24 2010-03-24
Regular Edition D
Minialbum CD 2017-10-27 2017-10-27
D
Album CD 2021-11-23 2021-11-23
Regular Edition D
REKLAMA