BLOOD STAIN CHILD - Epsilon

BLOOD STAIN CHILD powstało w 2000 roku, kiedy to grupa Visionquest zmieniła swoją nazwę na znaną dzisiaj. Ciekawie było obserwować twórczość tej formacji: muzycy zaczynali od melodyjnego metalu, mieszając później ciężką muzykę z różnymi odmianami elektroniki. Wściekłe partie gitar, potężne krzyki i mocne uderzenia perkusji na tle techno i trance brzmiały niezwykle, ale bardzo atrakcyjnie. To właśnie pomogło BLOOD STAIN CHILD wyróżnić się na tle innych zespołów z tego samego gatunku. Po pomyślnym wydaniu czterech albumów, z których ostatni ukazał się w 2007 roku, muzycy ucichli aż do wiosny 2011. W 2010 odeszli wokalista Sadew i perkusista Violator. Jednak niezrażona formacja uzupełniła skład prosząc Sophię o zostanie jego głosem, a GAMIego, by zasiadł za perkusją. W efekcie wiosną 2011 roku ukazał się album Epsilon, o którym pomówimy poniżej.

I nie będzie to najbardziej przyjemne omówienie. Zmiany w składzie nigdy nie są bez konsekwencji dla zespołu, a zwłaszcza, kiedy męski wokal zastępowany jest kobiecym. To główny problem Epsilon. Przez większość czasu słyszymy czysty wokal Sophii, co jest zaskakujące. Energia zgasła, zniknął zapalnik wrzasku Sadewa. Тeraz głos Sophii jest okazjonalnie wspierany przez krzyki basisty Ryo, który został drugim wokalistą, ale nie ratuje to sprawy. Być może najlepszą, najbardziej godną uwagi kompozycją na tej płycie jest Forever Free – tutaj możemy znaleźć optymalną mieszankę furii i delikatności. Jedynym plusem albumu jest to, że muzyka BLOOD STAIN CHILD pozostała tradycyjnie dynamiczna, potężna i energetyczna. Jest w niej więcej elementów elektronicznych, które tylko dodają uroku brzmieniu. Szkoda, że nowego albumu nie można nazwać dobrym. Jest prawie jak Nightwish bez Tarii. Czysty kobiecy wokal to zbyt dużo jak na styl BLOOD STAIN CHILD.