Ryzykując brzmienie jak producent wina można stwierdzić, że 2020 jest jak dotąd dobrym rokiem dla fanów vintage “girls metalu”. Współzałożycielka Aldious, RAMI, zaprezentowała swój najnowszy projekt, była wokalistka Albion, Yuri, założyła supergrupę Garden of the Lilium, a frontmanka CYNTII, SAKI, powróciła do studia po raz pierwszy od momentu zawieszenia działalności tego zespołu. Jej debiutancki solowy album The One ukazał się 27 maja.
Pod względem muzycznym nagranie przedstawia SAKI mniej więcej w tym miejscu, w którym zakończyła CYNTIA. Oznacza to, że bardziej skłania się ku rocku niż metalowi, nie rezygnując jednak całkowicie z naleciałości tego ostatniego. Mocny FIGHT wyraźnie pokazuje ciągłe zamiłowanie do heavy metalu. Ale jedynym kawałkiem zbliżającym się do jego bezpośredniej ciężkości jest Genkai LOVERS, cover hitu z 1989 roku hardrockowych królowych SHOW-YA, które odegrały kluczową rolę w powstawaniu japońskiej żeńskiej sceny muzycznej.
Inne utwory wahają się między tymi gatunkami. Na przykład w zamykającym całość One, producentowi Shinichi Kobayashiemu udaje się pożenić wyjącą gitarę z “bardziej popowym” (z braku lepszego określenia) wokalem SAKI. Natomiast w Raise your flag nastrój jest dodatkowo złagodzony przez kapryśną grę klawiszy keyboardzistki SPEED OF LIGHTS, Shoko Nagasaki. Powraca ona później jako jedyna instrumentalistka w akustycznej balladzie monologue..
Na The OneSAKI prawdopodobnie zbliżyła się tak blisko, jak tylko mogła, do zapewnienia czegoś dla każdego, może poza zaproszeniem wszechobecnego rapera SKY-HI'a. Czy uda jej się przekonać fanów CYNTII, wciąż marudzących nad kontrowersyjną WOMAN? Cóż, z pewnością powinni zacząć od FIGHT zamiast od wyprodukowanego przez 40mPdays, ale zaraźliwy syntezatorowy Glitter powinien mieć bardziej uniwersalny urok.