Recenzja Na wyłączność

MUCC - THE END OF THE WORLD

09/05/2020 2020-05-09 02:10:00 JaME Autor: ZyXyS Tłumacz: jawachu

MUCC - THE END OF THE WORLD

Apokalipsa nie jest tak przerażająca, gdy jest to dzieło MUCCa.


© Sony Music Entertainment (Japan) Inc.

W drugiej dekadzie kariery MUCC stara się każdego roku (z rzadkimi wyjątkami) zadowolić fanów świeżymi albumami, jednocześnie zaskakując ich ciągłymi metamorfozami brzmienia i sposobem prezentacji materiału. Rok 2014, na szczęście, nie był wyjątkiem od tej reguły, 25 czerwca chłopaki zaprezentowały nowy album, mocno nazwany THE END OF THE WORLD. Przypomnijmy sobie, co czekało nas w „muccowej” wersji końca świata.

Pomimo interesującego tytułu płyty, zaczyna się ona od powolnej i łagodnej kompozycji THE END OF THE WORLD. Od pierwszych nut wyobrażasz sobie siebie w zadymionym barze: z papierosem w jednej dłoni i ze szklanką whiskey w drugiej. Pełen emocji głos Tatsuro płynie ze sceny, wspierany lekką, prawie jazzową melodią. Ten utwór ma naprawdę potężną, niezwykle „duszną” atmosferę, która natychmiast cię zauroczy.

Po wolnym początku płyta natychmiast przyspiesza dzięki ENDER ENDER i Ms. Fear. Obie są doskonałymi przedstawicielkami tego tak zwanego „ciężkiego” MUCCa i mogą pochwalić się niezwykle potężnym brzmieniem, połączonym z growlem Tatsuro, które fani słyszeli wcześniej nieco rzadziej. Następujące po nich HALO, wydane na singlu, i Tell Me sugerują powstrzymanie nadciągającego szaleństwa, pozwalając po prostu cieszyć się radosnymi rytmami i melodyjnymi refrenami.

Głównym „zabijaką” albumu jest 999 -21ST CENTURY WORLD-. Po stosunkowo spokojnych utworach dosłownie rzuca na kolana swoja szaloną energią, zmuszając do machania głową i śpiewania. Ta piosenka na pewno rozsadza kluby na koncertach – jest tak zadziorna i wesoła. 369 (MI-RO-KU) powraca do już znajomego zadymionego baru. Kompozycja jest nieco szybsza niż ta początkowa, ale nie mniej atrakcyjna i świetna do posłuchania z zamkniętymi oczami.

Nagrodę dla najlepszej ballady damy Japanese – co jak co, ale zasłużyła na nią. Utwór z łatwością chwyta za serce i nie puszcza do ostatniego akordu. Prawdę mówiąc, MUCC dawno już nie stworzył tak poruszających piosenek. Ponure myśli, które pojawiły się po wysłuchaniu, natychmiast wypędzi HALLELUJAH. Zespół ponownie wykonuje zwrot o 180 stopni, pozwalając fanom cieszyć się mocnymi partiami perkusji i gitary.

Album zamyka najnowsza wersja WORLD'S END -IN ITS TRUE LIGHT- i WHO I WANT TO DIE. Być może ta przedostatnia piosenka powinna zatrzymać muzyków – jest fajna, łatwa do słuchania i świetna jako ostatni utwór. Istnieje jednak ballada WHO I WANT TO DIE, która stała się czymś w rodzaju łyżki dziegciu w beczce miodu i psuje wrażenie całości albumu. Zbyt nudna i przewidywalna, zwłaszcza jak na standardy MUCCa. Chłopaki, wiemy, możecie zrobić to lepiej, co udowodniliście na tej płycie więcej niż raz!

Ogólnie rzecz biorąc, album THE END OF THE WORLD, okazuje się bardzo ciekawy. Nie będziemy specjalnie porównywać go z innymi nagraniami zespołu, ponieważ każdego roku wydaje on zupełnie nowy materiał. Ale przyznajmy, tym razem chłopaki nie eksperymentowali zbyt dużo, prezentując zamiast tego doskonałą kombinację tanecznych, ciężkich i spokojnych utworów, następujących po sobie w najbardziej nieoczekiwany sposób. Jeśli apokalipsa kiedykolwiek się zdarzy, niech będzie nie mniej różnorodna i równie zabawna.

REKLAMA

Powiązani artyści

Powiązane wydawnictwa

Album CD + DVD 2014-06-25 2014-06-25
MUCC
Album CD 2014-06-25 2014-06-25
MUCC
REKLAMA