LAST MAY JAGUAR, powróciwszy po długiej przerwie potężnym minialbumem Reloaded, kontynuuje powolne poszerzanie dyskografii, tym razem czymś mniejszym. Drugi singiel grupy, PRAY, wydaje się mieć tylko dwie piosenki o łącznym czasie dziesięciu minut, ale nie bądźcie zaskoczeni, gdy nagle zdacie sobie sprawę, że puszczacie je na okrągło cały dzień.
Podobnie jak na poprzednim wydawnictwie, LMJ nie oferuje żadnych technicznych fajerwerków czy unikalnych wynalazków, lecz energię pomnożoną przez przenikliwy wokal yuriki. Doskonałym tego przykładem są refreny PRAY. Oferują ciężkie, rytmiczne brzmienie, idealnie pasujące do machania głową, jednak pełen emocji, dziewczęcy wokal nadaje muzyce specjalnego uroku. Pierwszą zwrotką utwór tworzy gęstą atmosferę, a potem przygniata jak lawina.
Przeciwwagą jest strona b Don’t forget that day (zabawne, ale na Reloaded jest kompozycja Do not forget that day). “Jaguary” brzmią wolniej i ciszej niż zwykle, zastępując pęd lekkim smutkiem i ciepłą melancholią rozlewającą się wokół podczas słuchania. Jest ten rodzaj utworu, który dobrze pasuje na zakończenie czy, powiedzmy, szczególnie dramatyczny moment w filmie czy anime, kiedy to bohater musi zebrać ostatnie siły i ponownie ruszyć do walki. Utwór wyszedł bardzo poruszająco i, ponownie, bardzo emocjonalnie.
Single zawsze są zwiastunem czegoś większego, czegoś pokazującego słuchaczom, co zespół teraz robi. I w tym przypadku bardzo rozczarowuje fakt, że wydawnictwo to nie zawiera żadnych dodatkowych utworów! W końcu LAST MAY JAGUAR z łatwością przyciąga uwagę piosenkami, zapadającymi w pamięć od pierwszych nut. Co więcej, zespół zna swoje mocne strony i wie, jak z nich korzystać, grając z przeszywającą szczerością, której nie sposób nie poczuć.