Relacja Na wyłączność

Jak Crystal Lake zniszczyło Sankt Petersburg

13/05/2019 2019-05-13 06:47:00 JaME Autor: ZyXyS Tłumacz: jawachu

Jak Crystal Lake zniszczyło Sankt Petersburg

Rozgrzewka godna solowego występu.


© CRYSTAL LAKE. All rights reserved.
Po wiadomości, że Crystal Lake przyjedzie do Rosji jako support dla Szwedów z ADEPT, mimo wszystko pojawiły się pewne wątpliwości. Zdarzały się przecież przypadki, gdy grupy w takiej sytuacji nie dotarły na koncert z powodu problemów z wizą lub logistyką. Na szczęście, tym razem wszystko się udało i japońscy metalowcy, występując tutaj po raz pierwszy, rozerwali salę na strzępy.

Udało się to nie tylko dzięki temu, że około połowa publiczności znała już grupę. Zaczęła skandować jej nazwę jeszcze przed rozpoczęciem całego show oraz kilka razy w trakcie występu pierwszej formacji wieczoru, moskiewskiego BrightDelight. Co, naszym zdaniem, nie było zbyt ładne.

Jednak nawet jeżeli nikt z zebranych nie znałby chłopaków, piekło nadal rozpętałoby się w sali, ponieważ zespół zawsze gra tak, jakby to był jego ostatni występ. Muzycy szaleli na scenie, serwując potężne wokale i soczyste riffy, zmieniając widownię w zamęt pogo i moshingu. Ludzie odbijali się jeden od drugiego, choć wydawało się, że nie mają już siły. Ale ich nogi wciąż unosiły ich w powietrze, bo spróbuj nie skakać podczas refrenu Hail to the Fire.

Lost in Moment wpadło z pełną prędkością, nie dając czasu na zastanowienie się, czy chce się pomachać głową, czy rzucić w sam środek, a w końcu robiąc obie rzeczy naraz! Nie trzeba nawet wspominać o Aeon, tych trzech minutach szaleństwa, przetaczających się po klubie jak walec, miażdżący wszystkich pod sobą. A kiedy Ryo wrzasnął w ostatniej części, uch! Oczywiście, nie ubyło się bez tradycyjnych skoków w publiczność, szczególnie podczas Apollo, kiedy wokalista wraz z publicznością krzyczał z całej siły "You'll never take me under! Never gonna take me under!".

Prawda, że w niektórych kompozycjach dźwięk instrumentów zmieniał się w bałagan, ale to nie przeszkodziło cieszyć się tym, co się działo. Grupa z pewnością siebie lodołamacza, napełniała wszystkich swoją szaloną energią, a jednocześnie trzęsąc ścianami klubu dziką muzyką. Nawiasem mówiąc, zabawnie był osłuchać o “jakiś Japończykach jako support” przed rozpoczęciem setu, ale po nim sporo osób powiedziało że nie zostało im sił na główną gwiazdę. Być może nie da się wymyślić lepszej pochwały dla Crystal Lake. Rozgrzał salę tak mocno, że publiczność, przesiąknięta potem, potrzebowała odpoczynku i sporo wody. Po czymś takim wszystko, co pozostało ADEPT, to wykończyć zebranych, choć znaleźli oni drugi oddech, by bawić się podczas półtorej godziny głównego występu. Ale jest to zupełnie inna, choć nie mniej szalona historia.


Setlista:

01. Prometheus
02. Six Feet Under
03. Hail to the Fire
04. Machina
05. Aeon
06. Lost in Moment
07. Apollo
08. Omega
REKLAMA

Powiązani artyści

REKLAMA