Recenzja

SHIN – Good Morning Dreamer

01/10/2018 2018-10-01 00:22:00 JaME Autor: ChrisN Tłumacz: jawachu

SHIN – Good Morning Dreamer

Debiutancki album byłego wokalisty ViViD, SHINa, wyznacza nowy wymiar jego kariery.


© SHIN
Album CD + DVD

Good Morning Dreamer (Type A)

SHIN

Kiedy w styczniu 2015 roku visualowy zespół ViViD ogłosił rozpad, rozczarowani fani zastanawiali się, co będzie dalej. Podczas gdy główny gitarzysta Reno nie tracił czasu ogłaszając swoje plany dzień po ostatnim koncercie ViViD i wydając solowy album w ciągu sześciu miesięcy, fani musieli poczekać nieco dłużej na ponowne pojawienie się wokalisty, SHINa. Siedział on cicho zastanawiając się nad kolejnym krokiem, jak przekształcić się w solowego artystę. Swobodnie przyznaje, że proces ten był dużym wyzwaniem, któremu, po opuszczeniu managementu, stawić czoło musiał właściwie sam. Kolejne miesiące spędził obijając się na siłowni, słuchając zachodniej muzyki rockowej, szukając inspiracji i spędzając niezliczone godziny na ćwiczeniu gry na gitarze oraz pisząc setki melodii, z których narodził się ten debiut, Good Morning Dreamer.

Po ponad 18 miesiącach po rozpadzie ViViD SHIN powrócił z wyprzedanym koncertem na Gwiazdkę 2016 roku, który, prawdę mówiąc, był ostatnią próbą znalezienia nowego managementu. Artysta był prawie gotowy, by po tym koncercie zupełnie zrezygnować z muzyki, gdyby nie przypadkowe spotkanie z Junem Utahirobą z popularnego "niby-zespołu" Golden Bomber. Ten łut szczęścia doprowadził SHINa do podpisania kontraktu z Euclid Agency, tym stając się kolegą Golden Bomber, który jest w należącej do Euclid, Zany Zap, dzięki czemu ostatecznie wszystko się ułożyło.

Pierwsze wydawnictwo SHINa w nowej wytwórni ukazało się w kwietniu 2017 roku w postaci cyfrowego singla jack the ripper, utrzymanego w szybkim tempie emo-rockowego kawałka. Numer ten jest symbolem zmagań SHINa, by zaistnieć ponownie jako solowy artysta. Opisywał w nim siebie jako mordowanego przez sny i ambicje, których nie mógł spełnić muzycznie, nazwał więc kawałek po osławionym historycznym mordercy. Fani ViViD będą zadowoleni słysząc ponownie ten charakterystyczny głos. Znajomy falset i elementy vibrato są cały czas obecne, jak również i ostrzejsze nuty. Wokale zostały wzmocnione dobrze przemyślanymi wartwami i harmoniami, skutecznie czyniąc SHINa swoim własnym chórkiem.



Pierwszy numer określił kierunek, w którym SHIN podąża jako autor piosenek, a album jest pełen dynamicznych, rockowych numerów w tym samym stylu. Znajduje się na nim kilka cięższych kawałków, why not napędzany Led Zeppelinowskimi riffami, i 4444 o industrialnych riffach. Jednak płyta nigdy nie zbacza ze ścieżki melodyjnego rocka, a ekspresyjny głos SHIN zawsze nadaje muzyce lżejszego charakteru. Żywe i optymistyczne just going true side wyróżnia się, ale całość to nie tylko galopujące rockowe numery, gdyż tempo zwalnia wraz z emocjonalnym WEAKEND.



SHIN napisał wszystkie teksty i muzykę, pokazując, że ma smykałkę do pisania chwytliwych kawałków. Aranżacjami zajął się gitarzysta everset, Tatsuo, który pracował jako producent, aranżer i muzyk z dużą i różnorodną grupa artystów, od alternatywnych idolek BABYMETAL do jpopowej grupy idolek Momoiro Clover Z. Tworzy także aranżacje dla Golden Bomber i wie, czego trzeba, aby stworzyć udane wydawnictwo. Niektóre zawarte tutaj piosenki były udostępnione jako zapowiedzi pierwszego solowego koncertu SHINa w 2016 roku, ale nowe aranżacje pozbawiły je surowości i dopracowały każdą z nich do wspaniałej formy.

Choć jest to rockowy album, krzykliwe gitarowe solówki ograniczone są do minimum, z kilkoma gustownymi, powściągliwymi przykładami w TERRITORY, dirty hurry i 2015.4.29. Fani ViViD nie najdą tu żadnego metalowego shredding w stylu Reno – to jest album wokalisty i wszystko ma na celu zaprezentowanie charakterystycznego głosu SHINa i piosenek, które stworzył, by uzyskać jak najlepszy efekt.

Całość kończy 2015.4.29. Długa Przerwa i wolne tykanie zegara zapowiadają utwór, podczas gdy fortepian i smyczki wzmacniają emocje, nadając piosence brzmienie przypominające visualową powermetalową balladę. Tytuł nawiązuje do daty ostatniego koncertu ViViD, oznaczającego oficjalny koniec zespołu. Smutne, lecz pełne nadziei brzmienie i tekst oddaje przeszłość SHINa w ViViD, pokazując smutek na końcu tego rozdziału w jego życiu, ale trzymając się szczęśliwych wspomnień i patrząc w przyszłość. Sentymentalny nastrój utworu wyróżnia go wśród innych piosenek na płycie, ale SHIN wyraźnie odczuwał potrzebę zrobienia z niego przejmującego i szczerego wyrazu jego uczuć.

Dziewięć kawałków na albumie mija w energicznych, radosnych 33 minutach, co daje mylne wyobrażenie o trudnościach związanych z ich powstawaniem, SHIN nie odkrywa tu na nowo muzyki rockowej, ale udaje mu się z sukcesem wymyślić siebie na nowo jako piosenkarza i autora piosenek na swoich własnych prawach. Jego zmagania i wytrwałość zostały nagrodzone niezłym debiutem, a fani, którzy wypchnęli tę płytę na szczyt rankingu Oricon Indie Album, pokazali, że wart był czekania.

W wersji cyfrowej album dostępny jest na iTunes oraz Spotify.

W formie płytowej album dostępny jest w dwóch specjalnych wersjach. Do typu A dołączone jest DVD z materiałem koncertowym i teledyskiem do just going true side, podczas gdy do Typu B - 20-stronicowa książeczka.

Poniżej można obejrzeć zapowiedź albumu:

REKLAMA

Powiązani artyści

Powiązane wydawnictwa

Album CD + DVD 2017-08-23 2017-08-23
SHIN
Album CD 2017-08-23 2017-08-23
SHIN
REKLAMA