Relacja

MAN WITH A MISSION w Bochum

27/01/2017 2017-01-27 00:02:00 JaME Autor: Rico Tłumacz: jawachu

MAN WITH A MISSION w Bochum

Po pierwszej trasie po Europie w 2013 roku, wilkogłowi rockerzy zdecydowali się powrócić jako support Zebrahead.


© MAN WITH A MISSION. All rights reserved.
Niedługo po wydaniu szóstego single, Raise your flag, wilkołaki z MAN WITH A MISSION razem z MxPx rozpoczęli 2015 Out Of Control Tour, wspierając Zebrahead.

Na 30 minut przed otwarciem drzwi tłum, zebrany przed klubem Matrix w Bochum, był zadziwiająco mały. Choć jest to zjawisko typowe dla koncertów Zebrahead, że ludzie zjawiają się na ostatnią chwilę, cały czas można było być zaskoczonym, zważywszy na popularność MAN WITH A MISSION w Japonii. Rzeczywiście, obecna była niewielka grupa Japończyków, korzystających z okazji zobaczenia zespołu grającego w tak małym klubie.

Drzwi otwarte zostały o czasie i wpuszczanie przebiegło gładko. Pół godziny później sala była zaskakująco pełna. MAN WITH A MISSION grało jako pierwszy z trzech zaplanowanych na ten wieczór zespołów. Co więcej, wśród publiczności widać było dosyć sporą ilość ludzi noszących koszulki tej grupy.

MAN WITH A MISSION zaczęło swój występ o czasie Fly Again, dość typową piosenką, jak na początek. Tłum był w pierwszej chwili stosunkowo powściągliwy, ale po krótkim czasie ludzie zaczęli klaskać i tańczyć do rytmu. W centrum uwagi znajdowali się Tokyo Tanaka i Jean-Ken Johhny, nienagannie grający swoje akordy i równocześnie wspierający wokalistę w chórkach. Ta dwójka i Santa Monica wspaniale prezentowali się na scenie. Perkusista Spear Rib i basista Kamikaze Boy wydawali się być niestety dosyć przygaszeni.

MAN WITH A MISSION miał także dodatkowego gitarzystę wspomagającego, który ubrany w prostą białą maskę grał swoje partie stojąc przed ekranem laptopa. Dobrze wpasował się w grupę i ogólnie rzecz biorąc wydawał się być nieskomplikowanym, lecz eleganckim rozwiązaniem problemu chęci posiadania na scenie zarówno gitarzysty rytmicznego, jak i prowadzącego dla zapewnienia lepszego koncertowego doświadczenia.

Drugą piosenką zespołu była database, dosyć znany utwór, wykorzystany jako opening serii anime “Log Horizon”. Tłum wydawał się słyszeć wcześniej już ten kawałek, gdyż dosyć duża liczba osób znała tekst i zaczęła śpiewać razem z wokalistą. Napięcie rosło i coraz więcej osób zaczynało skakać, klaskać i machać rękami.

Niestety, klub jest znany z marnego nagłośnienia. MAN WITH A MISSION również tego nie oszczędzono i dźwięk był czasami okropny. Perkusja była za głośna i trudno było rozróżnić wokale Jean-Kena Johnny’ego i Tokyo Tanaki. Co więcej, gitary i sample były zbyt ciche i ciężko było uchwycić cały potencjał gitarowej gry Jean-Kena Johnny'ego czy DJ-owania Santa Moniki.

W zamian za to tłum był zaskoczony stosunkowo dobrym oświetleniem. Choć klub wyposażony był w podstawowy zestaw, a zespół nie przywiózł własnego sprzętu, obsługa robiła co mogła, by dostarczyć dobrą oprawę świetlną. Przez większość czasu koncert zawdzięczał temu wspaniałą atmosferę.

Trzecia piosenka, Take What You Want rozpoczęła się gramofonową solówką Santa Moniki. Spora liczba osób była zaskoczona jego potencjałem, zwłaszcza, że ten jeden raz cała moc sampli i miksów była wyraźnie słyszalna.

Kolejnym utworem był cover Smells Like Teen Spirit Nirvany, czy raczej wariacja na temat, gdyż zwrotki zostały trochę zmienione. W końcu tłum wyluzował i pojawił się pierwszy tego wieczoru mosh pit. Atmosfera osiągnęła nowy punkt kulminacyjny i kiedy piosenka się skończyła, publiczność była zdecydowanie gotowa na następny zespół.

Przed rozpoczęciem piątego kawałka MAN WITH A MISSION podziękowało pozostałym formacjom i wezwało na scenę Matty’ego i Aliego z Zebrahead. Razem wykonali Out Of Control, główny singiel z ostatniej wspólnej EP-ki. Tłum oszalał, gdyż był to pierwszy utwór, który mogła zaśpiewać większość. Po przybiciu piątek obydwie grupy podziękowały sobie wzajemnie i wilkogłowi rockerzy przygotowali się do ostatniego numeru tego wieczoru.

Ostatnią piosenką setu była Get Off of My Way, ponownie zapowiedziana gramofonowym solo. Mówiąc szczerze, był to najlepszy sposób na zakończenie koncertu i pozostawienie trwałego wrażenia. Rytm był idealny do niefrasobliwego, gwałtownego pogo. Rockowe wilki po raz kolejny dały z siebie wszystko, tak samo, jak ich nowi fani, chcący pokazać muzykom, jak dobrze bawią się na tym koncercie.

MAN WITH A MISSION zakończyło swój występ w elegancki sposób, a końcowa owacja była jeszcze głośniejsza niż ta z początku. Część fanów pobiegła do stoiska z gadżetami, by zdobyć koszulkę jako pamiątkę z koncertu.

Po koncercie Zebrahead Jean-Ken Johnny stał przy wejściu na podwyższeniu w towarzystwie kamery, by przybić piątkę i uścisnąć ręce fanom. Rozdawał także naklejki, jako małe, przyjemne pamiątki, promujące jego zespół. Co prawda wyglądał nieco śmiesznie z tym podwyższeniem i kręcącą się wokół niego ekipą filmową, podczas gdy dwie pozostałe grupy rozmawiały z fanami na luzie, lecz wciąż był to miły gest ze strony muzyka.

Występ MAN WITH A MISSION był sukcesem, a setlista dobrze przemyślana. Podczas gdy większość nowych fanów była z początku powściągliwa, zespołowi w miarę rozwoju koncertu udało się stworzyć niesforny nastrój, narastający z każdą graną piosenką. Klub nie zapewnił warunków, niezbędnym wilkom, by zapewnić pełne koncertowe doświadczenie. Jednakże MAN WITH A MISSION jest zespołem robiącym wspaniałe wrażenie dzięki osobowości scenicznej i wyglądowi. Biorąc pod uwagę, że scena była niezbyt wielka, wilki wykorzystały ją jak najlepiej i spełniły swój cel: rozgrzanie publiczności dla następnych zespołów i promowanie swojej grupy.


Setlista:

01. Fly Again
02. database
03. Take What You Want
04. Smells Like Teen Spirit (cover)
05. Out of Control (performed with Ali and Matty from Zebrahead)
06. Get Off of My Way
REKLAMA

Galeria

Powiązani artyści

Powiązane wydarzenia

Data Wydarzenie Lokalizacja
  
29/10/20152015-10-29
Koncert
MAN WITH A MISSION
Matrix - Bochum
Bochum
Niemcy
REKLAMA