BORN i Lycaon razem we Wrocławiu

Wrocławski Klub Firlej jest bardzo przyjemnym miejscem na koncerty. Zawsze są one fajnie zorganizowane, a na deskach firlejowej sceny pojawiają się same dobre grupy. Tym razem pojawiły się aż dwie – BORN oraz Lycaon. Zespoły pozornie się od siebie różnią, a jednak dobrze się tego wieczoru dopełniały i dały wspaniałe, warte zapamiętania koncerty, gromadząc około dwustu rządnych podwójnej rozrywki fanów.

Pierwszy z zespołów rozpoczął swój występ od dwóch nowych utworów THE STALIN i SKIN. Muzyka BORN jest pełna energii, dzika i nieokiełznana. Devilish of the PUNK czy też RADICAL HYSTERIA były okazją dla pozostałych muzyków do użyczenia swoich głosów w chórkach. W pewnym momencie wokalista Ryoga zaczął dyrygować publicznością, innym razem to on zdawał się być kontrolowany - wykonywał mechaniczne ruchy , które upodobniły go do marionetki. Wszystko to sprawiało, że koncert był efektowny, a SATISFACTION? świetnie i z mocą go zakończyło.

Ryoga, wokalista BORN, ubrany był na czerwono, dzięki czemu wyróżniał się na scenie. Szczególnie jednak wzrok przyciągał jego makijaż, bo muzyk wyglądał jak obryzgany krwią. Demonicznego wyglądu dopełniały jasne szkła kontaktowe. Image wokalisty nieco przyćmiewał resztę członków zespołu, ale idealnie pasował do energicznych, dzikich piosenek zagranych przez BORN. Strój Yuukiego, wokalisty Lycaon, zdecydowanie mniej się wyróżniał, ale muzyk nadrabiał wściekle różową fryzurą. Równie ekstrawagancko wyglądali jego koledzy z zespołu. Gitarzysta Zero miał fantastyczną fryzurę a’la Lady Gaga i występował na boso, natomiast drugi gitarzysta, Satoshi, przypominał Szalonego Kapelusznika z "Alicji w Krainie Czarów" i zachowywał się równie nieprzewidywalnie. Pojawił się nawet na chwilę podczas części BORN. Poskakał po scenie, pokrzyczał do mikrofonu, dostał całusa od Ryogi i uciekł za kulisy, pozostawiając za sobą piszczących fanów.

Lycaon stara się nadawać swojej muzyce więcej dramatyzmu i poniekąd mu to wychodzi, dzięki różnym wstawkom przypominającym pozytywki, melodyjki rodem z cyrku czy dźwięki pianina. Taką piosenką na przykład było reibyoukou to MASOCHIST, a szczególnie psychodeliczny klimat miał utwór Kuro no datura. Podczas tej piosenki Yuuki trzymał w ręku bicz. Z racji niewielkich rozmiarów sceny, nie zdecydował się z niego strzelić, ale za to nie omieszkał polizać go, wywołując tym samym pisk publiczności. Lycaon zdawał się lubić wszelkie gadżety, bo podczas nowej piosenki SHADOW, kiedy całkowicie zaciemniono salę, wokalista za pomocą wiązki światła z trzymanego w ręku reflektora łowił z mroku twarze zachwyconych fanów.

Wiele się działo podczas obu koncertów, bo oba zespoły mają niesłychanie dużo energii i są bardzo charyzmatyczne. Muzycy upodobali sobie skakanie w publiczność. Wokalista BORN odważnie dał się ponieść fanom, surfując na rękach tłumu. Satoshi z Lycaona stał dumnie pośród fanów, próbując grać przy tym na gitarze, natomiast Yuuki utonął w morzu rąk. Pozwalał, by dłonie fanek błądziły po całym jego ciele, dotykając go wszędzie, gdzie dosięgnęły, zsuwały mu z ramion bluzkę, zostawiały na torsie czerwone ślady po paznokciach, owijały sobie jego różowe włosy wokół palców.

Kontakt z publicznością może nie zawsze był tak intymny, ale oba zespoły zadbały o liczne interakcje z fanami. Podczas MC muzycy starali się sporo mówić. Ryoga postanowił pozostać przy języku japońskim, choć już na samym początku obwieścił: "aitakatta!", czyli "chciałem was spotkać!" oraz "aishitemasu" – "kocham was". Wokalista Lycaon nauczył się kilku słów po polsku, co oczywiście spotkało się z wybuchem entuzjazmu. Oba zespoły otrzymały podpisane flagi, którymi nie omieszkali się pochwalić. Ryoga narzucił swoją na głowę, natomiast Yuuki zauważył błyskotliwie, że flagi Polski i Japonii mają te same barwy. Cóż, nie tylko flagi powędrowały do zespołów. Lycaon otrzymał w prezencie nawet damską bieliznę. Zapewne celowo była ona w kolorze włosów Yuukiego. Wokalista zawiesił różowe majteczki na mikrofonie gitarzysty, Satoshiego, który po zakończeniu koncertu wylewnie dziękował za sprezentowane mu "panties".

BORN zakończył swoją część po dziesięciu piosenkach. Natychmiast rozjaśniono salę, nie dając nawet szansy na ponowne wywołanie zespołu. Członkowie Lycaon wychodzili pojedynczo na bis, począwszy od Ichiro, który zasiadł za perkusją i natychmiast zaczął grać. Każdy kolejny muzyk, który pojawił się na scenie, od razu podejmował utrzymywaną przez towarzyszy melodię, mając tak naprawdę dzięki temu minutę lub dwie, żeby się muzycznie przedstawić publiczności. Czas na rzeczywiste przedstawienie każdego członka przyszedł dopiero później. Podczas ostatnich bisowych piosenek zespół dał z siebie wszystko, a publiczność szalała z całych sił. Gdy występ dobiegł końca muzycy opuścili scenę, ale Szalony Kapelusznik Satoshi został jeszcze chwilę, by zagadnąć do publiczności.

Mimo że oba występy były naprawdę udane i nie ma co narzekać, to jednak szkoda, że BORN nie bisował, albo że oba zespoły nie pojawiły się na koniec wspólnie. Lycaon zdawał się być bardziej faworyzowany podczas tego wydarzenia – nie tylko przez organizatorów ale i przez samych fanów, którzy reagowali znacznie bardziej entuzjastycznie podczas drugiego z koncertów. Ta dysproporcja była dość krzywdząca, bo BORN dał zadziorny, pełen energii i charyzmy koncert. Niemniej oba koncerty dostarczyły fanom wiele radości i rozrywki, niewątpliwie były wspaniałym wydarzeniem. Niech żałują ci, którym nie dane było tego doświadczyć. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że kiedyś zobaczymy oba zespoły na samodzielnych koncertach w naszym kraju.

Setlista zespołu BORN:
01. THE STALIN
02. SKIN
03. Devilish of the PUNK
04. DEMONS
05. ProudiA
06. BLASTED ANIMALS
07. RADICAL HYSTERIA
08. Karasu
09. BREAKTHROUGH
10. SATISFACTION?

Setlista zespołu Lycaon:
01. Gossip
02. Akujo no hohoemi
03. Plag>into the>Soket
04. Reibyoukou to MASOCHIST
05. Aventure
06. Kuro no datura
07. Zankoku no salome
08. Marigold
09. Shadow
10. Zanzou ni kuchibeni o…
11. Mayaku