Recenzja

Kyary Pamyu Pamyu - Invader Invader

12/06/2013 2013-06-12 09:10:00 JaME Autor: Kitsune_9

Kyary Pamyu Pamyu - Invader Invader

Nowy singiel Kyary - nie rozczarowuje, nie zaskakuje.

Singiel CD

Invader Invader (Regular Edition)

Kyary Pamyu Pamyu

Nie tak dawno, bo w marcu tego roku, zapoznaliśmy się z Ninjari Ban Ban. Singiel nie stanowił rewolucji, ale dzięki swojemu orientalnemu czarowi wyraźnie odświeżył i urozmaicił muzykę Kyary Pamyu Pamyu. Teraz, gdy znamy już datę premiery nowego albumu artystki (Nanda Collection ujrzy światło dzienne 26 czerwca tego roku), przyszła pora na kolejną porcję różowego wariactwa. Przed Państwem kolejny singiel Kyary - Invader Invader!

Do faktu, że muzyka filigranowej ambasadorki Harajuku przypomina tytułowy najazd kosmitów, wszyscy zdążyli się już chyba przyzwyczaić. Wydaje się to zresztą największą wadą singla - podąża on starymi, wydeptanymi ścieżkami wzorem kultowego PON PON PON, co daje wrażenie wtórności. Znajdziemy tu wysoki dziecięcy wokal i urocze wokalizy, a także nieznośny bałagan w warstwie instrumentalnej, która dopiero po kilku przesłuchaniach układa się w jedną całość. Albo przynajmniej próbuje to zrobić, gdyż wrażenie artystycznego nieładu towarzyszy nam przez cały utwór. Jest to niewątpliwie plus - różowe wariactwo, które jest w stanie wzbudzić niepokój nieprzygotowanego słuchacza, to znak rozpoznawczy Kyary Pamyu Pamyu. Jej pastelowe wizje balansują na krawędzi pozytywnego szaleństwa, gotowe zgubić i zamienić kilka literek, aby z "kawaii" (uroczy) stać się "kowai" "(straszny). Ta charakterystyczna groteska jest mocną stroną artystki - wyróżnia ją spośród licznego, różowego i puchatego tłumu.

Invader Invader wpada w ucho podobnie jak wiele poprzednich kompozycji Kyary dzięki łatwemu i powtarzanemu wiele razy refrenowi, który jak zwykle dominuje w utworze. Mamy też do czynienia z dubstepową wstawką - chociaż nie jestem przeciwnikiem tego gatunku, uważam, że producent Yasutaka Nakata nie musi z niego czerpać, aby osiągnąć zamierzony (i dużo bardziej kreatywny) efekt. Mimo to, chwila dubstepu nie odstaje od reszty i wpisuje się w zwariowany klimat kompozycji.

Oceniając pracę Kyary, nie wypada nie wspomnieć o nieodłącznym elemencie jej twórczości, czyli teledyskach. Ten towarzyszący Invader Invader posiada te same wady i zalety co sama kompozycja - jest kolorowo, szalenie i wtórnie. Jesteśmy więc świadkami czegoś, co przywodzi na myśl kosmiczną imprezę. DJ z kostką-wyświetlaczem na głowie, futrzaki z pomponami i specyficzny układ taneczny - na pewno nie będzie to obce fanom twórczości Kyary. Ja z entuzjazmem powitałem obecność energicznych tancerek towarzyszących artystce, które po bliższych oględzinach wydają się być... tancerzami.

Strona B singla to utwór Point of view. Kompozycja jest utrzymana w stylistyce typowo bajkowej, co podkreśla jeszcze solówka na flecie. Być może znajdą się tacy, których zachwyci bardziej niż utwór tytułowy, mnie jednak ten styl Kyary zwyczajnie nudzi. Nie znaczy to, że utwór jest zły - wszystko zależy od gustu słuchacza. Moim zdaniem bajkowa Kyary pozbawiona szalonego zacięcia traci to, co w niej wyjątkowe i intrygujące. Mimo to, wraz z rozszerzoną wersją Fashion Monster, Point of view spełnia swoje zadanie jako uzupełnienie Invader Invader, pozostając ciekawą propozycją dla fanów.

Wtórność jest moim jedynym, lecz największym zarzutem wobec nowego singla Kyary Pamyu Pamyu. Znajdziemy tu wszystko, czego można było się spodziewać, i... nic poza tym. Samemu należy ocenić, czy jest to wada, czy zaleta. Zastanawiam się tylko, jak długo można kreatywnie tworzyć w obrębie określonej stylistyki, która poprzez swoją istotę wymusza powtarzalność. Wydaje się, że Ninjari Ban Ban znalazł receptę na ten problem. Invader Invader tego nie robi, co nie przeszkadza mu być zabawną, przepełnioną pozytywnym szaleństwem pozycją dla fanów zwariowanego jpopu. Boku wa invader, invader!
REKLAMA

Powiązani artyści

Powiązane wydawnictwa

Singiel CD 2013-05-15 2013-05-15
Kyary Pamyu Pamyu
REKLAMA