Relacja

Koncert PLUNKLOCKa w warszawskiej Progresji

22/05/2013 2013-05-22 00:05:00 JaME Autor: Agata "andi" Paz & Darya

Koncert PLUNKLOCKa w warszawskiej Progresji

12 maja 2013 roku PLUNKLOCK po raz drugi wystąpił w warszawskim klubie Progresja.


© PLUNKLOCK - JaME - darya
12 maja, po ponad roku od poprzedniego występu, zespół PLUNKLOCK zagrał swój drugi - a zarazem pierwszy z dwóch podczas obecnej trasy - koncert w Polsce. Wydarzenie to miało miejsce w ciepły niedzielny wieczór w warszawskim klubie Progresja. W koncercie brało udział stosunkowo mało fanów, ale ci, którzy przybyli, na pewno nie żałowali.

Występ zaczął się parę minut po godzinie 20. Jako pierwszy na scenę wkroczył support: polsko-japoński duet visual kei pod nazwą Rose Mist. Przed tym koncertem nie znałam go kompletnie, więc gdy na scenie przed mikrofonem stanął Japończyk, byłam trochę zaskoczona. Zaskoczenie jednak szybko ustąpiło miejsca ogólnemu wrażeniu, że zespół brzmi, jakby grał próbę, a nie koncert. Szkoda, że jakość muzyki nie przystawała do bardzo dopracowanego wyglądu obu członków, a najlepszą część występu stanowili supportujący muzycy z sekcji rytmicznej. Panowie być może z czasem dopracują brzmienie, ale na chwilę obecną jeszcze długa droga przed nimi, zanim osiągną poziom chociażby gwiazdy tego wieczoru.

Po krótkiej przerwie rozpoczął się koncert, na który czekali wszyscy zgromadzeni tego dnia fani. Najpierw na scenie pojawił się perkusista Pinky, który od razu pokazał, że najwyraźniej lubi być pupilkiem publiczności. Po nim kolejno wyłaniali się basista Haruka, nowy gitarzysta Seishou i na koniec wokalista Halo. Wszyscy członkowie zespołu ubrani byli w pasujące czarno-białe stroje, towarzyszące promocji ich ostatniego minialbumu.

Koncert otworzyło intro The Tempest - ostre, szybkie gitary i klawisze niewątpliwie pasują do utworu, którego tytuł tłumaczyć można jako "nawałnica". Niepostrzeżenie przeszedł on w Kimi Boku -Song of Future-, zakończonego intensywnym headbangiem na scenie. Następny utwór okazał się nieco mniej burzliwy, ale nie mniej intensywny - był to Countdown, w trakcie którego urzekł mnie zaskakujący growl... niestety, chwilę później zorientowałam się, że growl został odtworzony z nagrania. W późniejszych częściach koncertu zauważyłam, iż zespół posiłkuje się playbackiem również przy dodatkowych liniach melodycznych czy dodatkowych wokalach w refrenach. I o ile takie zabiegi wzbogaciły jego brzmienie, będąc uzupełnieniem żywych instrumentów i wokali, o tyle szkoda, że Halo najwyraźniej nie czuje się na siłach, aby dać z siebie na koncercie wszystko, growlując na żywo.

Po czterech utworach zespół wreszcie przywitał się z publicznością, nie zabrakło obowiązkowego "hisashiburi", a Halo wytłumaczył, że miło znowu być w Polsce i podziękował zgromadzonym fanom za przybycie.

Podczas kolejnych piosenek publiczność coraz bardziej się rozkręcała, podobnie jak zespół. Przy piosence Forward Halo już w podskokach przemierzał scenę z jednego końca na drugi. Podczas jednej z kolejnych, Byouteki Cinderella, zespół zaprezentował w pełni, co to znaczy visualowa mieszanka stylów - gdybym nie słyszała takiej muzyki wcześniej, pewnie byłabym wręcz zszokowana: na początek syntezatory przywodzące na myśl Coco Jambo, a w trakcie piosenki nagle growl. To zresztą doskonale obrazuje brzmienie grupy - podczas całego występu wielokrotnie wesołe popowe refreny przechodziły w ostre gitary, a radosne skoczne melodie w naprawdę ciężkie i głośne nawalanki. Przed koncertem znałam tylko część nagrań PLUNKLOCKa, ale mam wrażenie, że na żywo ten zespół jest jeszcze bardziej kontrastowy w swoim brzmieniu; lekkość popu, chwilami niemal jak z boysbandu, w mgnieniu oka przechodzi w iście metalowe granie.

Dopiero przy ósmej w kolejności piosence zespół postanowił dać fanom chwilę wytchnienia i zagrał pierwszy tego wieczora naprawdę spokojny utwór, Cathersis. Po tej piosence było już z górki - muzycy co i rusz podchodzili do publiczności, wokalista wyciągał ręce, fani skakali, machali rękami i świetnie się bawili. W ostatniej części głównego występu pojawił się tytułowy kawałek z najnowszego minialbumu, JUSTart, a koncert po niespełna godzinie zamknęła piosenka World is Mine, w trakcie której gitarzysta i basista mieli swoje pięć minut popisowego grania. Zanim muzycy zniknęli ze sceny, około godziny 21:45 Halo kilkanaście razy powtórzył po polsku "dziękuję”, w publiczność z jego ust poleciała zawartość butelki z wodą, a członkowie zespołu kilka razy wbili się w tłum, podając wszystkim ręce.

Po kilku minutach skandowania "PLUNKLOCK" i "ankore” zespół wrócił na scenę odziany w koszulki promujące trasę. Na początek nieśmiały, nowy gitarzysta Seishou zapytał publiczności "What’s my name?”, a gdy ta uradowana odpowiedziała, odparł: "Dobry wieczór, jak się masz?”, co oczywiście wywołało salwy euforii. Następnie na scenie pojawił się rozentuzjazmowany perkusista Pinky, po czym wraz z Seishou rozpoczęli wspólne granie. Publiczność skandowała "Haruka! Haruka!” i na scenie pojawił się basista. Seishou zaczął śpiewać i klaskać oraz kazał powtarzać publiczności śpiewane przez siebie melodie. Gdy zabawa osiągnęła apogeum, na scenie pojawił się Halo i rzucił w tłum jedno z czerwonych papierowych serduszek, którymi usłana była podłoga pod sceną, po czym powiedział "kocham cię”, czym po raz kolejny wywołał zachwyt zebranych.

Na bisy, PLUNKLOCK zagrał dwie piosenki - oraz Beakout, zanim, tym razem na dobre, opuścił scenę.


Setlista:

01. The Tempest
02. Kimi Boku - Song of Future -
03. Countdown
04. Aiiro Regret
-MC-
05. -FORWARD-
06. Zekkeiiro
07. Byouteki Cinderella
08. Cathersis
-MC-
09. Noel
10. teardrop
11. ANEMONE
-MC-
12. JUSTart
13. World is mine

Encore
14. ≠
15. Beakout

Po koncercie udałyśmy się na backstage, gdzie przeprowadzony miał być wywiad z członkami zespołu. Zanim to jednak nastąpiło, swoje piętnaście minut z grupą miała fanka, która wygrała konkurs. Po przywitaniu się z muzykami dziewczyna wyraziła niezadowolenie, że na koncercie nie pojawiła się piosenka Koe. Halo postanowił wykonać ją specjalnie dla niej, przy akompaniamencie muzyki z telefonu. Usiadł na kanapie i odśpiewał pierwszą zwrotkę utworu, kiedy dziewczyna osunęła się na podłogę, płacząc. Kiedy Halo przestał śpiewać, muzycy pomogli jej wstać, a ona poprosiła o autograf na własnoręcznie zrobionej koszulce. Wymieniła jeszcze kilka długich uścisków z Haruką i została odprowadzona do drzwi wyjściowych przez organizatora, a my przystąpiłyśmy do wywiadu, który niebawem także ukaże się na JaME.
REKLAMA

Galeria

Powiązani artyści

Powiązane wydarzenia

Data Wydarzenie Lokalizacja
  
12/05/20132013-05-12
Koncert
PLUNKLOCK
Progresja
Warszawa
Polska
REKLAMA