Recenzja

GOTHIKA - 120 Days of Sodom

30/03/2013 2013-03-30 15:25:00 JaME Autor: mizuku

GOTHIKA - 120 Days of Sodom

Pierwszy album GOTHIKI to wielowymiarowe i ekscentryczne wydawnictwo.


© GOTHIKA
Album CD

120 Days of Sodom

GOTHIKA

Zmiana nazwy zespołu to zawsze ryzykowna decyzja, jednak w przypadku GOTHIKI wydaje się ona jak najbardziej uzasadniona. Zakańczając działalność jako EUTHANASIE, grupa zasugerowała przede wszystkim transformację swojego brzmienia w całkowicie elektroniczne. 120 Days of Sodom prezentuje więc zupełnie inny, choć wciąż oryginalny świat. Płyta jest bardzo konceptualna, inspirowana filmem o tym samym tytule i przez to może okazać się dość trudna w odbiorze. Ostatecznie jednak to właśnie czyni ją intrygującym i niepowtarzalnym wydawnictwem.

Album rozpoczyna Nazareth. Jest to instrumentalne, niepokojące intro, które zdaje się wprowadzać słuchacza w trans. Zapętlone dźwięki są tak głośne, natarczywe i przerażające, że mogą budzić skojarzenia z odgłosami alarmu. Według adnotacji na płycie, w nagraniu kawałka brał udział awangardowy artysta, Kenji Siratori. I choć ciężko stwierdzić, jaki był jego rzeczywisty wkład w powstanie intro, nie da się ukryć, że kompozycja jest dość specyficzna, nawet jak na taki gatunek muzyki. Nazareth stopniowo cichnie, zupełnie nie zapowiadając tego, co nastąpi wkrótce.

Elflock wybucha wyrazistymi dźwiękami syntezatorów, od razu narzucając szybki, pulsujący rytm. Utwór wyraźnie pokazuje, że GOTHIKA na dobre pożegnała się z rockowymi naleciałościami z czasów EUTHANASIE, a brzmienie zbliża się do stylu europejskiej muzyki elektronicznej. Niejako potwierdza to fakt, iż pewne fragmenty tekstu śpiewane są przez andro w języku niemieckim i mimo, iż początkowo trudno jest je dostrzec, ich połączenie z językiem angielskim oraz japońskim okazuje się niezwykle udane. Elflock jest nieposkromionym kawałkiem pełnym zaskakujących urozmaiceń - kiedy jesteśmy już pewni, że utwór dobiega końca, następuje kilka sekund ciszy, po których dźwięki eksplodują na nowo.

fata morgana Android to prawdopodobnie najmocniejszy punkt albumu. Niezwykle chwytliwa melodia jest oczywiście wciąż elektroniczna, jednak chwilami przywołuje na myśl klimat lat 80. czy nawet muzykę pop. Charakterystyczny rytm uzyskany został dzięki wykorzystaniu stałych elementów, przewijających się przez cały utwór, połączonych z kilkoma dodatkowymi strukturami. Dzięki temu kawałek okazuje się bardzo złożony. Mylne jest zatem przekonanie, że tworzenie muzyki elektronicznej jest łatwym procesem - fata morgana Android doskonale ukazuje zdolności kompozytorskie #449; wydaje się on dysponować nieograniczonymi możliwościami i ogromnym talentem do tworzenia porywających brzmień.

GOTHIKA przy określaniu swojego stylu często posługuje się określeniem '"sexed up electronica'", nie dziwi zatem fakt, że sporo utworów na 120 Days of Sodom ma dość kontrowersyjne, seksualne zabarwienie. Lage Kokeshi Doll idealnie odzwierciedla ten koncept. Jednak pomimo naprawdę chwytliwej melodii, kawałek za sprawą swojego specyficznego klimatu i efektów w tle może zwyczajnie zniechęcić lub nawet zaszokować słuchacza, niemniej wciąż wart jest uwagi.

Beyond God and Evil już na wstępie zdaje się ostrzegać, że będzie bezkompromisowym i nieprzeciętnym utworem. Głos andro został znacznie zmodyfikowany, przez co brzmi bardzo groźnie, niemal demonicznie; iście piekielną atmosferę potęgują dodatkowo wstawki z filmowych dialogów. Co więcej, refren zastąpiono tanecznym przejściem, przez co Beyond God and Evil staje się kawałkiem idealnym do koncertowego szaleństwa.

Na albumie odnajdziemy również utwór, który wydaje się być całkowicie pozbawiony jakichkolwiek mrocznych akcentów, sprawiając wrażenie wręcz optymistycznej kompozycji. Mitsu-Getsu-Ka, bo o nim mowa, cechuje się zdecydowanie lżejszym brzmieniem, zahaczającym o łagodne popowe melodie. Dzięki nawarstwiającym się dźwiękom od razu wpada w ucho i choć różni się od pozostałych, nie sposób przejść obok niego obojętnie.

Radosny nastrój zbudowany przez Mitsu-Getsu-Ka pryska, gdy tylko rozpoczyna się depresyjne I'm sorry for my birth.. Ponury wokal andro oraz dodatkowe fragmenty zagrane na pianinie jeszcze bardziej nasilają przygnębiającą atmosferę. W pewnym momencie w tle pojawiają się przerażające odgłosy, ostatecznie sprawiające, że I'm sorry for my birth. można opisać jako krzyk bólu, bezradności czy rozpaczy. Utwór jest jednocześnie dowodem na zróżnicowanie materiału znajdującego się na krążku.

120 Days of Sodom otwiera nowy etap działalności zespołu, odtąd znanego jako GOTHIKA. Mimo, iż płyta realizuje dosyć nietypowe koncepcje, daje też kompletne wyobrażenie na temat tego, w jakim kierunku podąży grupa. Album pokazuje, że pomimo swojego pochodzenia, GOTHIKA chce tworzyć muzykę mało "japońską", a bardziej zbliżoną do zachodnich stylów. Warto podkreślić, że dzięki swojemu nietypowemu brzmieniu zespół zwrócił uwagę niemieckiej wytwórni Danse Macabre Records, co zaowocowało kontraktem płytowym i ponownym wydaniem 120 Days of Sodom, tym razem na rynek europejski.
REKLAMA

Powiązani artyści

Powiązane wydawnictwa

Album CD 2007-09-15 2007-09-15
GOTHIKA
Album CD 2008-10-24 2008-10-24
GOTHIKA
REKLAMA