Relacja

Versailles Presents Tokyo Metropolis - dzień drugi

10/12/2012 2012-12-10 05:00:00 JaME Autor: Diana Tome Tłumacz: Gin

Versailles Presents Tokyo Metropolis - dzień drugi

W drugim dniu Tokyo Metopolis, gorliwi fani mieli okazję być na "biesiadzie róż" z Versailles, Moi dix Mois oraz D w rolach głównych.


© ATSUKI IWASA
Tytuł drugiego dnia Tokyo Metropolis nie mógł być bardziej trafny. Bara no kyouen można luźno przetłumaczyć jako "biesiada róż" i pod tym hasłem zebrali się trzej wielcy przedstawiciele viusal kei: D i Moi dix Mois dołączyli do Versailles, dając koncert, którego nie da się łatwo zapomnieć. Fani powyciągali swoje najlepsze stroje, było wielu cosplayerów oraz całkiem sporo zagranicznych twarzy. Podekscytowanie było niemal namacalne już od samego początku, bo Liquid Room było gotowe na heavy rock.


D

Światła przygasły, scenę zalała czerwień i czerń, witając D, a tłum poruszył się w oczekiwaniu. Swoją imponującą warstwą instrumentalną, niepohamowanym wokalem oraz zaraźliwym występem, zespół zabrał całą salę w pełną przygód podróż w świat wampirów i róż. HIROKI, Tsunehito, HIDE-ZOU, Ruiza i ASAGI pojawili się przy wtórze najnowszego intro grupy, a kiedy każdy z nich stawał na podwyższeniu, przyjmując dramatyczne pozy, publiczność przyjmowała go niemal dosłownie z otwartymi ramionami. Klasyczne Yami yori kurai doukoku no acapella to bara yori akai jounetsu no aria rozpoczęło występ i wprawiło tłum w ruch. Kawałek był imponujący pod względem wizualnym ze względu na wymachiwanie rękoma, kiedy gitary żywiołowo wybuchały dźwiękami, a bas pulsował w rytm potężnych uderzeń perkusji. Zespół wykazał się niesłabnącą energią od samego początku, z gorliwością przemieszczając się po scenie, wymachując głowami do rytmu i ciągle wchodząc w interakcje z tłumem.

Wraz z drugą piosenką cała sala zaczęła poruszać się synchronicznie do zaraźliwego rytmu. Nie wychodząc z roli, ASAGI tańczył w teatralnym stylu przy piosence z najnowszego singla D, Dying Message. Oprócz swojego doskonałego wokalu i pełnego charyzmy występu wokalista wprowadził nawet element fanservice’u, prowokująco głaszcząc, ku uciesze tłumu, blondwłosego gitarzystę. Piosenka niczym fala przypływu zmieniała się z ciężkiej na chwytliwą, a uderzenie pięściami w powietrze ustępowało miejsca uroczemu wymachiwaniu ramionami w tańcu, bo publiczność trzymała się choreografii. Pięści nadal były w górze podczas Eve no keifu, będącą sprytnym przejściem z funkowych melodii w znacznie cięższe; trzech gitarzystów pomagało, użyczając swoich deathmetalowych głosów. Kiedy Ruiza skakał i kołysał głową do rytmu, Tsunehito kręcił się i błyskał zaraźliwymi uśmiechami w stronę tłumu. HIDE-ZOU natomiast flirtował z fanami, zachowując powagę. "To zaiste różana biesiada!", uśmiechnął się ASAGI, gratulując Versailles rocznicy w swoim zwyczajnym i krótkim MC.

Przechodząc do rzeczy i bardziej płomiennych utworów, D wyciągnęło swoje słynne flagi, by zagrać zachwycające pod względem wizualnym Night-ship “D”. Publiczność zlała się w jedno, poruszając czarnymi i czerwonymi flagami do wtóru gry gitarowego tria, a wokalista dawał przykład tego, jak należy się ruszać. Tsunehito był nie do powstrzymania, kiedy zagrzewał publiczność między ostrym headbangingiem a growlami, jego palce przebiegały po strunach, wygrywając na basie gorące melodie. HIROKI natomiast zdawał się mieć ubaw, atakując wściekle talerze; jego pałeczki unosiły się gwałtownie, kiedy nadawał piosence rytm. Gdy zabrzmiał dramatyczny opening do 7th Rose w górę powoli uniosły się ramiona, a potem rozpętało się piekło i dziko wymachiwano głowami. Gorąca mieszanka 7th Rose ~ Yami no kuni no Alice łączyła dwa najwybitniejsze kawałki D i sprawdzała, jaką różnorodnością potrafi się popisać zespół; scenę okrył całun dymu gdy nastał ten gwałtowny występ. HIDE-ZOU i Tsunehito przesunęli się bliżej publiczności, która uniosła ramiona zapraszająco. W drugiej piosence dalej trwały synchroniczne tańce ale w lżejszym stylu, a wokalista nienagannie wyśpiewywał opowieść o Alicji, do wtóru silnych riffów Ruizy, który wyszedł na przód sceny.

Tori no koe rozpaliło publiczność swoją zaraźliwą melodią i śmiałym sposobem występowania zespołu. Dzikim wrzaskiem ASAGI przejął prowadzenie, wznosił i opuszczał ramiona, co powtarzał zachęcany do tego tłum. Ciemna fala ludzi towarzyszyła każdemu jego ruchowi, a potem nastąpił chaos i wszędzie znów zaczęły się unosić włosy do wtóru szybkiego bębnienia i dzikich growli. Tym występem D z pewnością zyskało sobie kilku nowych fanów i ustawiło wysoko poprzeczkę dla następnych zespołów.

Setlista:
01. Yami yori kurai doukoku no a capella to bara yori akaijounetsu no aria

02. Dying message
03. Eve no keifu

04. Night-ship “D”

05. 7th Rose ~ Yami no kuni no Alice
06. Toki no koe


Moi dix Mois

Kurtyna rozsunęła się, ukazując stojących już na scenie członków Moi dix Mois. Podłogę pokrywała warstwa dymu, a Mana, K, Sugiya, Seth i Hayato przyjmowali dramatyczne pozy, wznosząc w górę ręce w rockowym geście. Występ rozpoczął się od The Seventh Veil i jego silnej partii instrumentalnej, a kostiumy i wystrój sceny sprawiały, że kawałek ten był bardzo efektowny pod względem wizualnym, przenosząc całą salę w czeluści piekielne. Zespół zadbał, by dać dramatyczny i mroczny show: K poruszał się jak zepsuta kukiełka, natomiast Mana kołysał się do rytmu, po czym wykonał zadziorną solówkę.

Wokalista, wyginając ciało, przechodził od śpiewu po growl, podnosząc poziom teatralności w trakcie unmoved. Członkowie zespołu byli przykładem tego, jak z żarliwością wymachiwać głowami do melodii, a tłum podążał za ich przykładem. Growl Setha przeraźliwie niósł się echem po sali. Podczas Pendulum przyciemniono światła, a pomieszczenie wypełnił dźwięk padającego deszczu. W oddali rozległ się grzmot, a wokalista przejął prowadzenie nad tym najcięższym kawałkiem zespołu. Niebieski krzyż połyskiwał na gitarze Many, którego palce przebiegały po strunach bez trudu. Włosy zakrywały jego twarz, kiedy wymachiwał głową w przód i w tył, zatopiony w rytmie. Wokalista zbliżył się do stojącego na środku gitarzysty, klękając przed nim i śpiewając do niego swój pełen udręczenia lament, dzięki któremu cała sala mogła docenić skalę jego głosu.

"W tym roku świętujemy nasze dziesięciolecie. Następna piosenka jest wyrazem naszego uznania dla wszystkich tych, którzy wspierali nas przez te wszystkie lata!", wyjaśnił wokalista we wprowadzeniu do Je l’aime. Kawałek ten zagrany został w podniosłym stylu, zespół i publiczność stali niemal nieruchomo, za to melodia wybuchała i łagodniała momentami, wychodząc poza bezpieczną strefę i dając dowód zróżnicowania grupy. Utwór odbiega od dramatyczności operowo-gotyckich kawałków, jest chwytliwy i słodki. Kontrast między grzmiącą perkusją a uroczą melodią został interesująco dopełniony.

W MC, które nastąpiło potem, Seth rzucił trochę światła na to, w jaki sposób występującego tego dnia zespoły są powiązane z motywem róż. "W taki oto sposób potomkowie róż, Versailles, zgromadzili dzieci róż, D, oraz niebieską różę prosto z piekła… naszego własnego Mana-samę, żebyśmy razem mogli świętować ich piątą rocznicę, a my jesteśmy szczęśliwi, że możemy tu być!" Na wspomnienie o "niebieskiej róży" Mana ucałował taki właśnie kwiat, trzymany w ręku i rzucił go w publiczność, która wiwatował. Część "Wiadomości od Mana-samy" wywołała na sali salwy śmiechu, bo Seth odczytywał to, co muzyk miał do przekazania, starając się nie śmiać, gdy Mana gestykulował nadmiernie dla podkreślenia. "KAMIJO-kun i Mana-sama znają się od paru dobrych lat!", wyjaśnił Seth, a następnie odchrząknął, podejmując narrację w dramatycznym stylu. "Było to w dniu koncertu Malice Mizer w Meguro Rockmaykan. Nowy roadie, KAMIJO, pojawił się ubrany w… jeansy i białą koszulę. Teraz nastąpi wiadomość od Mana-samy dla KAMIJO: Bonjour, KAMIJO" Seth powiedział uroczym głosem, po czym kontynuował, a Mana wykonał rockowy gest. "Dajmy czadu!".

Rzeczywiście cała piątka dała czadu gorącym Immortal madness. "Jako że to impreza róż, w refrenie krzyczmy: rose love!", zaproponował Seth, a publiczność podjęła się tego, podążając też za ruchami dłoni. Growle nakładały się na zadziorne gitarowe solówki. K podniósł swoją gitarę w górę, a Mana przesunął się na przód, wchodząc w kontakt z publicznością. Seria ciężkich kawałków trwała wraz z Dead Scape 2012 oraz Ange~D side holy wings. Między wznoszeniem pięści a wymachiwaniem głowami, niebieskie włosy Many kołysały się niebezpiecznie, kiedy ten przykucał. Jego kolana niemal stykały się z ziemią, gdy dawał on swój pełen pasji występ do wtóru linii basu i solidnego bębnienia.

Setlista:
01. The Seventh Veil
02. unmoved
03. Pendulum
04. Je l’aime
05. Immortal madness
06. Dead Scape 2012
07. Ange~D side holy wings


Versailles

Podświetlane róże wykwitły wśród publiczności, witając członków zespołów, którzy pojawiali się przy okrzykach "We are VERSAILLES!". Na powitanie KAMIJO, HIZAKIego, TERU, MASASHIego i YUKIego wzniosły się wszystkie dłonie. Pięć postaci odzianych w czerń wypadało wiele ostrzej niż pozostałe występy tego wieczoru, które były dużo lżejsze w tonie.

Kolorowe róże wzniesione były w powietrze, a na scenie zrobiło się czerwono, kiedy gitary ruszyły do ASCENDEAD MASTER. Głos KAMIJO był czysty i silny, salę otuliła słodka melodia zmyślnie połączona z szybkim i mocnym bębnieniem. Wokalista pokazywał, jak poruszać rękoma, co naśladowała publiczność; ramiona krzyżowały się i kołysały do rytmu. Piosenka skończyła się potężnym duetem na fortepian i wokal, po czym KAMIJO przywitał się z tłumem, mówiąc po angielsku: "Dajcie mi się usłyszeć!", a następnie rzucił się do Shout & Bites. Tłum poruszał się w przód i tył, niczym potężna fala z ludzi, wokalista za to – nie wychodząc z roli – uderzał pięścią powietrze i przestępował z nogi na nogę. Synchroniczne obroty i tańce przy wtórze gry instrumentów, która rozpalała całą salę, składały się na porządny występ.

"No to jaki rodzaj róż wam się podoba?", zapytał KAMIJO z zawadiackim uśmieszkiem. "Moje ulubione to takie, które zrasza deszcz… zupełnie jak moją pierś", dodał, odsłaniając skrawek spoconej skóry. Po DRY ICE SCREAM nastąpił dramatyczny Thanatos, w którym słodki, pełen determinacji wokal mieszał się z gorącymi basowymi riffami, które MASASHI wybijał z zacięciem, podczas gdy YUKI atakował talerze z siłą i precyzją.

"Co za świetne uczucie, dzięki!", wyznał wokalista z uśmiechem zadowolenia na twarzy. "Dobrze się bawicie? Co za gorące zestawienie mamy dziś wieczór! Pozwólcie, ze przedstawię wam zespoły, które nam dziś towarzyszą. D było z nami od zawsze, choć pierwszy raz zagraliśmy ze sobą dopiero na ich evencie, Mad Tea Party. To był dla nas zaszczyt i cieszymy się, że zgodzili się z nami dziś zagrać. Moi dix Mois… Cóż, Mana-sama już wszystko wyjaśnił… a że zdradził tajemnicę, to teraz moja kolej!", uśmiechnął się blondyn. "Kiedy byłem roadie Malice Mizer, wszyscy zwykli nazywać Manę Mana-chan za kulisami. Raz też tak zrobiłem przez przypadek. Byłem po tym tak zażenowany, że nigdy nie zapomnę tego okropnego zdarzenia. Dziś zdecydowałem się zapytać Manę, czy to pamięta, i byłem wstrząśnięty, że nie", wyznał, śmiejąc się.

Jako że motyw róż to nie jedyna rzecz, jaka łączy te zespoły, Versailles zadbało o to, żeby w następnej piosence, Vampire, pokazać, jak wygląda ich wizja wampira. KAMIJO tańczył swobodnie i machając głową do żywiołowego rytmu, kiedy salę pochłonęły gotyckie brzmienia. Czarne stroje pasowały idealnie do mroczniejszego nastroju, przydając wokaliście, który wyzywająco wymawiał każde słowo, diabelskiego wyglądu. Następny był ostatni singiel zespołu, ROSE, zagrany w podobnym stylu. Bas wył, kiedy MASASHI atakował struny, klęcząc i prawie dotykając ziemi. Rytm, niczym wezwanie do walki, był rozbudowywany przez szybką grę gitar. Warkliwe bębnienie dokonało gładkiego przejścia w klasyczną piosenkę, The Red Carpet Day.

Po gorących wołaniach o bis, zespół pojawił się ponownie, by zagrać jedną ze swoich wcześniejszych piosenek, Sympathia. Świetlne różyczki powróciły, a zespół zachęcał fanów, by wyciągnęli także flagi D oraz wykonali znak rogów na cześć Moi dix Mois. To był kawałek zachwycający pod względem wizualnym, w którym publiczność wymachiwała do melancholijnej melodii kolorowymi różyczkami i flagami. The Revenant Choir zamknął występ na sposób imprezowy. Cała sala wymachiwała głowami zawzięcie. KAMIJO przedstawił muzyków jednego po drugim, a na wielki finał wołania "We are Versailles!", rozbrzmiewały echem niczym mantra. Przy wiwatach, zespół pomachał na pożegnanie, składając gratulacje każdemu z zespołów, które wzięły udział w tej imprezie. Tokyo Metropolis zakończyło się całą salą śpiewającą jak jeden mąż. Ci, którzy mieli szczęście tu być, nie zapomną łatwo tych dwóch nocy.

Setlista:
01. ASCENDEAD MASTER
02. Shout & Bites
03. DRY ICE SCREAM
04. Thanatos
05. Vampire
06. ROSE
07. The Red Carpet Day

Encore 1
01. Sympathia
02. The Revenant Choir
REKLAMA

Galeria

Powiązani artyści

Powiązane wydarzenia

Data Wydarzenie Lokalizacja
  
24/06/20122012-06-24
Koncert
Versailles
D, Moi dix Mois
LIQUIDROOM ebisu
Tokio
Japonia
REKLAMA