Relacja

KUROYUME - koncert Headache And Dub Reel Inch w Budokanie

29/03/2012 2012-03-29 00:01:00 JaME Autor: Diana Tome Tłumacz: Gin

KUROYUME - koncert Headache And Dub Reel Inch w Budokanie

KUROYUME, legenda japońskiego rocka, rozpaliło Budokan powalającym koncertem z dodatkiem krewetek, pand i truskawek.


© Avex Entertainment Inc.
Powiedzenie "wybuchowy" o finale odrodzeniowej trasy będącego już swego rodzaju ikoną KUROYUME, który miał miejsce w legendarnym Nippon Budokan, stanowiłoby niedopowiedzenie. Po wydaniu nowego album Headache And Dub Reel Inch grupa odwiedziła kilka głównych miast Japonii w ramach płomiennej trasy koncertowej, która zbliżyła do siebie nowych i starych fanów zespołu i zakończyła się pełnym niespodzianek ponad trzygodzinnym występem w samym sercu Tokio.

Tłum czekał cierpliwie na początek koncertu, gdy nagle, bez ostrzeżenia, eksplozja poderwała wszystkich z miejsc. "Co to, wojna? Inwazja kosmitów?" Publiczności nie dano nawet chwili na zastanowienie się, co się właściwie wydarzyło, gdyż światła zgasły, a dwa potężne ekrany umieszczone po obu stronach sceny ożyły. Obrazy gnającego samochodu zastąpił stoper, a salę wypełniło elektroniczne intro, Enter Loop. Zegarek stanął, a światła oszalały, kiedy na scenę wkroczył zespół. Jako ostatni weszli Hitoki i Kiyoharu, a przywitał ich głośny ryk. Nie tracąc czasu, obaj muzycy rzucili się prosto w nowo wydane 13 new ache. Dym wpełzł na scenę, a rytm zaczął narastać i przechodzić w metalowy beat przy wtórze groźnego growlu Kiyoharu. Hitoki wymachiwał głową, wkrótce dołączyła do niego też publiczność, bijąc pięściami powietrze. Chmura dymu cicho rozpełzała się po scenie, otaczając wokalistę białymi oparami, co dodawało jego występowi mroczności i diaboliczności jego ryknięciom.

Tempo spadło i fioletowe światła zalały scenę, kiedy zaczęło się White Lush Movie. Lżejszy rock’n’rollowy rytm wprawił publiczność w ruch i pozwolił gładko przejść do Someone. Tej piosence towarzyszyło szybkie bębnienie i gra akustycznych gitar. Mroczniejszy rytm tętnił w publice. Gra basu była po prostu doskonała, a wokalista podczas tańczenia i growlowania wykazywał pozytywną energię.

Gorące solówki na basie pojawiały się dalej w Misery i Born To Be Wild. Hitoki zachowywał spokój, grając na swoim instrumencie, a Kiyoharu kręcił się żywo po scenie, przyjmując dramatyczne pozy i zatapiając się w rytmie. Publiczność pomagała śpiewać zespołowi, dopóki wokalista nie zapowiedział kolejnej piosenki, powtarzając trzykrotnie słowa "I Like You". Basista, skąpany w zielonym świetle, zajął się intrem. W głosie wokalisty ujawniły się złość i ból, co pasowało do brzmienia instrumentów.

Emocje przepływały przez scenę podczas bardzo adekwatnie zatytułowanego kawałka Spazzy Addiction. I melodia, i tekst wznosiły się i upadały, jakby to była przejażdżka kolejką górską emocji, niczym fala wznosząca się z części depresyjnej i powolnej do tej wymagającej i pełnej złości. W D.P.I.D.C. tempo przyspieszyło, co skłoniło całą salę do szaleńczego kręcenia się. Przez cały koncert nie dało się zaprzeczyć, że Kiyoharu posiada odpowiednią prezencję i potrafi kontrolować swój głos, jednak wyjątkowo oczywiste stało się to podczas szybkiego, pełnego złości lamentu - Scarlet. Przejścia z delikatności do ciężkości dobrze dopełniły bas i gitary, podkreślając emocje przekazywane przez głos wokalisty.

Scena przybrała niebieski odcień podczas melancholijnego ~Bass Solo~. Trzy białe promienie światła padły na Hitokiego, który wystartował z gorącą, potężną solówką. Jego gra na basie była po prostu wspaniała - nic dziwnego, zważywszy na to, kto ją wykonywał. Utwór się rozwijał, a basista zawzięcie machał głową. Hitoki, zajmując miejsce na środku sceny, zebrał gorące owacje, po czym dołączył do niego perkusista i zaczął się niewielki pojedynek na perkusję i bas.

Kiedy wszyscy powrócili na scenę, którą zakryła groźna chmura białego dymu i zaczęła spełzać ku publiczności, zespół przeszedł do utworu BARTER. KUROYUME całkowicie zjednało sobie publiczność tym silnym pod względem wizualnym występem, czego nie zabrakło również w C.Y.HEAD, kiedy to zespół i publiczność pulsowali i skakali do rytmu.

"Dobry wieczór, jesteśmy KUROYUME!", krzyknął Kiyoharu, dodając z uśmieszkiem: "W końcu przedstawiłem zespół". Wokalista, kiedy przedstawiał grupę i mówił o nowym albumie, zwracał się do publiczności w bardzo poufałym, nieformalnym tonie. Zespół wkrótce przeszedł znów do rzeczy - Heavenly i jego rockowego beatu. Pozytywny nastrój nie trwał długo, bo fioletowe światła i chmury dymu zalały scenę podczas pełnej udręczenia ballady Glass Valley’s Oar.

Świetny elektroniczny beat piosenki Alone sprawił, że publiczność zaczęła się poruszać i machać rękami, co podczas Love me do przerodziło się w taniec. Wraz z pojawieniem się na ścianie jasno świecącego loga trasy powróciły ciężkie piosenki. Po Walkin’ on the edge nastąpiło ROCK’N’ROLL, a Kiyoharu drażnił się z operatorem kamery, wykrzykując raz po raz nazwę utworu. Piosenka była nieco chaotyczna, ale dobrze się sprawdziła w podrywaniu publiczności z miejsc. Kiedy basista gorliwie wymachiwał głową, reszta muzyków przemieszczała się po scenie, a Kiyoharu nawet rzucał butelkami w tłum.

Publiczność już była rozgrzana, ale CANDY wyniosło ją na jeszcze wyższy poziom, całkowicie ją rozpalając. Mocnemu rytmowi towarzyszyła choreografia z wykorzystaniem dłoni, a cała sala śpiewała z wokalistą, mając swój wkład w ten imponujący pod względem wizualnym kawałek. Światła przypominające serię z broni maszynowej nadawały tempo poruszającym się ludzkim ciałom, którymi Kiyoharu podczas Sick komenderował niczym swoją armią. Zespół pomachał na pożegnanie, zostawiając za sobą pełen euforii tłum, wracając jednak niedługo w odpowiedzi na żądania bisu, które rozlegały się niczym mantra.

"Robię się nieśmiały, kiedy mam śpiewać sam, więc zaprośmy specjalnego gościa!", obwieścił wokalista z uśmiechem, po czym zawołał japońskiego komika, Kena Horiuchiego, by zaśpiewać z nim oburzające kuroyume ga yattekita. Przed piosenką był czas na żarty, bo Horiuchi wyjaśnił, że specjalnie wyszedł w nakryciu głowy w kształcie krewetki, bo Kiyoharu je lubi. Słysząc to, cała sala zaczęła skandować, by wokalista przymierzył kapelusz. Mimo nacisków, Kiyoharu uchylił się przed tym zadaniem, dlatego zaczęto krzyczeć imię Hitokiego. Basista nieśmiało odmówił, a przez salę przetoczyły się okrzyki: "kawaii!". Komik udawał fangirla, wykazując nadmierne podekscytowanie, kiedy miał się napić wody z butelki Kiyoharu. Obaj wyjaśnili, że Horiuchi napisał tekst piosenki, a Kiyoharu zdecydował się dołożyć do niej melodię.

Po tym rozrywkowym występie, który wokalistę ze śmiechu dosłownie powalił na kolana, zespół zszedł ze sceny, powracając zaraz po raz drugi z innym gościem. Kiyoharu, wyglądając bardzo hiphopowo w srebrnym dresie i baseballówce, ku zaskoczeniu tłumu wywołał "gitarzystę samuraja" - MIYAVIego. Po dramatycznym wstępie na gitarze akustycznej, podczas którego muzyk miał zasłonięte pół twarzy skórzaną czapką, zespół przeszedł prosto do Shounen. Występujący gościnnie gitarzysta akompaniował zespołowi podczas kilku następnych utworów. W trakcie DRIVE MIYAVI i Hitoki stanęli twarzą w twarz w przyjacielskim pojedynku, a podekscytowany tłum poruszał się do rytmu. Następne było Kamakiri, któremu przewodziła linia basu. Publiczność śpiewała wspólnie z zespołem potężny ending.

Nawet po dwóch bisach publiczność nie okazywała po sobie zmęczenia albo chęci pójścia do domu, więc cała sala ze wszystkich sił zaczęła wołać o następny bis. Kiyoharu i Hitoki powrócili, wywołując niezłe poruszenie swoimi uroczymi, acz modnymi nakryciami głowy, tym bardziej, że wokalista sam z siebie takowy założył. Nie ustawały okrzyki "kawaii!", kiedy wszystkie oczy zwróciły się ku basiście, który wszedł ze spuszczoną głową, by zamaskować własne zażenowanie faktem posiadania na niej uroczej truskawki. Wokalista natomiast nie był ani trochę onieśmielony, zachowując powagę z pandą na głowie, którą głaskał, kiedy mówił, i dwoma mniejszymi zdobiącymi każdy z butów. Przejmując mikrofon, Hitoki wyjawił, ze to Kiyoharu wybierał czapki. Wokalista przeprosił, drażniąc się z nim szerokim uśmieszkiem. BEAMS rozpaliło publiczność i wrzaski zatrzęsły ziemią, kiedy publiczność śpiewała wspólnie ze wzniesionymi rękoma. Na finał Hitoki wziął mikrofon, by zaśpiewać końcówkę z Kiyoharu. Muzycy zakończyli koncert uściskiem, który wywołał ryk rozemocjonowanych fanów.

Zespół ponownie wyszedł, wracając po kilku minutach (już bez uroczych czapek) na ostatni występ tego wieczoru. Zapowiedź trasy po Azji poprzedziła płomienną przemowę, która została zakończona obietnicą: "Dalej będziemy sobą, robiąc to co robimy! Kochamy muzykę i mamy nadzieję, że i wy ją dalej będziecie kochać!". Zespół ruszył do SEE YOU, którego nazwa była bardzo odpowiednia do chwili, ze szczerym okrzykiem: "Do zobaczenia, Budokanie!". Kiedy fani śpiewali wspólnie z wokalistą, wzniosły się wszystkie ręce. Przy śpiewie tłumu zespół powiedział swoje "do widzenia" piosenką Like A Angel. To był zachwycający i poruszający finał, który potwierdził, ze KUROYUME rzeczywiście jest jednym z najsilniejszych i najbardziej wpływowych zespołów na scenie visual kei. Przywrócił do życia muzykę rockową lat 90., a występ ten pozostanie w sercach fanów przez lata. Nie możemy się doczekać następnych przygód z KUROYUME i niespodzianek, które nam ten zespół zgotuje, życzymy mu też powodzenia podczas trasy po Azji.


Setlista:

-SE: Enter Loop-
01. 13 new ache
02. White Lush Movie
03. Someone
04. Misery
05. Born To Be Wild
06. I Like You
07. Spazzy Addiction
08. D.P.I.D.C.
09. Starlet
10. ~Bass Solo~
11. BARTER
12. C.Y.HEAD
13. Heavenly
14. Glass Valley’s Oar
15. Alone
16. Love Me Do
17. Walkin’ on the edge
18. ROCK’N’ROLL
19. CANDY
20. Sick

Encore (gość: Ken Horiuchi):
21. kuroyume ga yattekita

Encore 2 (gość: MIYAVI):
22. Shounen
23. DRIVE
24. Kamakiri

Encore 3:
25. BEAMS

Encore 4:
26. SEE YOU
27. Like A Angel
REKLAMA

Galeria

Powiązani artyści

Powiązane wydawnictwa

Album CD 2011-11-02 2011-11-02
KUROYUME
REKLAMA