Relacja

the GazettE VENOMOUS CELL -FINAL- OMEGA w Yokohama Arenie

11/03/2012 2012-03-11 00:01:00 JaME Autor: Diana Tome Tłumacz: Gin

the GazettE VENOMOUS CELL -FINAL- OMEGA w Yokohama Arenie

the GazettE zawojowało Jokohamę finałowym koncertem, podczas którego znalazło się coś i dla starych, i nowych fanów.


© Sony Music Entertainment
W Yokohama Arena odbył się finał trwającej na przełomie 2011 i 2012 roku trasy the GazettE, zatytułowany OMEGA, który był tak gorący, że trudno będzie go zapomnieć. Kiedy weszło się do sali, uderzał widok mnóstwa cosplayerów oraz koncertowych gadżetów; oddani fani wystroili się najlepiej jak mogli, żeby przywitać zespół.

Po kwadransie studenckim w sali zapadła ciemność i rozległ się elektroniczny beat INFUSE INTO, a członkowie grupy zaczęli wchodzić na scenę jeden za drugim. Kiedy tłum ciągle jeszcze wiwatował i krzyczał, zespół zaczął występ VENOMOUS SPIDER’S WEB. Piosenka rozruszała publiczność i wprowadziła w nastrój obecny przez resztę koncertu, a gitarzysta URUHA objął prowadzenie ostrą solówką.

Przejście do SLUDGY CULT, które zawierało płynną linię basu i zrównoważoną grę perkusji, było dosłownie wybuchowe. Zespół wykazywał ogromną energię i od początku miał publiczność w garści; RUKI wspinał się na barierki i przyjmował wyzywające pozy. O ile pierwsza piosenka posłużyła za niezłą rozgrzewkę, VORTEX przeszedł do rzeczy, wciągając całą salę w ciężki headbanging. Gra świateł przyczyniała się do stworzenia odpowiedniej atmosfery, a na scenę wpełzł dym, dodając ognia do i tak gorącego występu.

Na ekranach podniosła się zachęcająco czerwona kurtyna, przenosząc fanów do mrocznego cyrku zgodnie z tytułem następnego utworu, THE SUICIDE CIRCUS. Zdjęcia przedstawiające śmierć i wojnę pojawiały się obok przebłysków znanych obrazów i dzieł sztuki. Nadal czuć było przepływ energii, kiedy cała sala ruszała się do popowego rytmu, skakała i machała żywo głowami. Kurtyna znów pojawiła się na ekranach, tym razem uroczyście opadając, gdy piosenka skończyła się. Podczas MY DEVIL ON THE BED gitarzyści świetnie się spisywali, nieustannie się przemieszczając. Publiczność żywo klaskała w trakcie tego utworu, a RUKI dramatycznie obwieścił: "Przywitajmy ciemność!", kiedy piosenka rozwinęła się w świeży growl.

Podczas imponującego pod względem wizualnym 13 STAIRS [-]1 salę zalała czerwień, a zarówno publiczność, jak i członkowie zespołu poruszali się równocześnie. Po powolnym początku melodia zaczęła narastać, a tłum przesuwał się w przód i tył niczym gigantyczna fala. Głos RUKIego odbijał się w bardzo dramatyczny sposób po całej sali, zanim wokalista, growlując, nie wezwał publiczności do headbangingu w stylu the GazettE. W RUTHLESS DEED o ciężkim rytmie i przyjemniej pracy gitar i basu ludzie znów utworzyli falę. Przejście z powolności do szybkości, podkreślane grą świateł, oddawało nastrój kawałka.

Utwór Chijou, którego tytuł można luźno tłumaczyć jako uczucie, które zaślepia, wniósł cięższą i mroczniejszą nutę, kiedy to na ekranach pojawił się obraz węża oplatającego nagie kobiece ciało. Pomiędzy przebłyskiwała krew, pojawiały się nożyczki oraz elementy kinbaku (sztuka krępowania ciała przy pomocy liny, przyp. tłum), co wprowadzało atmosferę przemocy, pasującą dobrze do piosenki. Wraz z UNTITLED nastrój zelżał, na początku utworu RUKI trzymał w rękach świeczkę, dodając tej chwili dramatyzmu, podczas gdy w tle tańczyły gwiazdy.

Fioletowe światła wprowadziły do AGONY, a wokalista wykrzykiwał: "Dalej, Jokohama!", wymagając od publiczności jeszcze więcej. Kiedy cała sala ruszała się do rytmu, URUHA dokonał małego fanservice’u, a kiedy na ekranie pojawiły się zapowiadające następną piosenkę słowa CLEVER MONKEY, tłum podekscytowany zaczął wiwatować. Dalej tańczono, a nawet AOI uraczył salę swoim wyjątkowym i zadziwiającym tańcem do równomiernego, funkowego rytmu perkusji.

Kiedy zaczął się VERMIN, głośny krzyk wypełnił pomieszczenie. Warto było zobaczyć choreografię, która sprawiła, że wszyscy na sali stali się jednym organizmem, ruszając się do piosenki. Wokalista zapytał rozpalonej publiczności, czy jest gotowa na więcej, zanim nie krzyknął: "Stańmy się jednym!". Następna piosenka, HEADACHE MAN, przyniosła ze sobą nieco orzeźwiającego ciężkiego headbangingu; zespół poruszał się i machał głowami wspólnie z publiką.

Wraz z klasycznym już Filth in the Beauty rozpętało się piekło, a wszyscy na sali wymachiwali głowami, co robiło wrażenie pod względem wizualnym. I zespół, i fani włożyli serca w ten występ, co stanowiło przykład imponującej kontroli, jaką muzycy sprawowali nad tłumem. W PSYCHOPATH nadal trwał headbanging; KAI był bardzo energiczny, kiedy wyznaczał tempo poruszającym się przed nim ludziom.

RUKI okrzykiem zapowiedział TOMORROW NEVER DIES, a salę przepełniło klaskanie i krzyki "Oi!", przy jednoczesnym wznoszeniu pięści w górę. Piosenka zwolniła, aż do całkowitego zatrzymania, wznowił ją duet na wokal i gitarę, co przyniosło pędzącą, gorącą solówkę URUHY. Kiedy utwór się skończył, zespół pomachał na pożegnanie, pozostawiając przejęty tłum. Fani niczym mantrę powtarzali wołania o bis, wyciągając w końcu REITĘ i KAIa z powrotem, na długo oczekiwane Ride with the Rockers, czyli gorący duet na perkusję i bas.

Gdy cała piątka wróciła na scenę, zespół przeszedł z hukiem do REMEMBER THE URGE. Był to ciekawy kawałek pod względem wizualnym, bo tłum uderzał pięściami powietrze do kolejnej imponującej gitarowej solówki. REITA znalazł się na centralnym podwyższeniu - z jednym gitarzystą u każdego boku - a grupa przeszła do długo oczekiwanego Akai one piece oraz do żywego headbangingu. Tłum poruszał się niczym jedno ciało; ku rozrywce wszystkich AOI kręcił biodrami, tańcząc do rytmu.

Podziękowawszy fanom za wsparcie podczas szczerego MC, RUKI zwierzył się, że wraz z końcem trasy zrobiło mu się trochę smutno, dodając jeszcze, że "to bardzo w stylu the GazettE kończyć trasę, gdy zaczyna się nowy rok". Następnym klasykiem był COCKROACH z pełnym życia furitsuke i zaraźliwym ciężkim beatem oraz DISCHARGE. Jak zwykle LINDA ~candydive Pinky Heaven~ zakończyła set z przytupem, a cała sala wymachiwała głowami i dziko tańczyła.

Między falami i okrzykami zespół zszedł ze sceny, a wszystkie głosy znów połączyły się, żądając bisu. Z klasykiem Guns N’ Roses, Knockin' on Heaven's Door, w tle zespół wrócił na jeszcze jedną piosenkę, witany wiwatami tłumu. RUKI wyszeptał słowa: "Witajcie w piekle!" i rzeczywiście wraz z Kantou dogeza kumiai rozpętało się piekło. Padając na kolana, publiczność przygotowała się do headbangingu, dając z siebie wszystko podczas tego zapadającego w pamięć występu, który podkreślił tylko więź między zespołem a fanami. Koncert dobiegł końca w wyluzowanej i zażyłej atmosferze, nie zapomniano o fansrevice’ie, kiedy AOI śmiało złapał RUKIego za tyłek, wywołując pełne poparcia wiwaty ze strony publiki. Ze słowami "Kocham was" zespół wyszedł, dziękując fanom za wsparcie.

Kiedy po raz ostatni ożyły ekrany, w sali zapadła cisza, by zaraz wypełnić się głośnymi wiwatami z racji zapowiedzenia na sierpień nowego albumu i specjalnego koncertu w Makuhari Messe, którym zespół miał świętować swoje dziesięciolecie. Oczekujemy z niecierpliwością nowego wydawnictwa oraz kolejnych lat, które spędzimy u boku the GazettE. Gratulujemy zespołowi dekady pamiętnych hitów oraz żywych występów i czekamy na nadchodzące koncerty!


Setlista:

-SE- INFUSE INTO
01. VENOMOUS SPIDER’S WEB
02. SLUDGY CULT
03. VORTEX
04. THE SUICIDE CIRCUS
05. MY DEVIL ON THE BED
06. 13 STAIRS [-]1
07. RUTHLESS DEED
08. Chijou
09. UNTITLED
10. AGONY
11. CLEVER MONKEY
12. VERMIN
13. HEADACHE MAN
14. Filth in the beauty
15. PSYCOPATH
16. TOMORROW NEVER DIES
17. OMEGA

Encore:
18. Ride with the Rockers
19. REMEMBER THE URGE
20. Akai one piece
21. COCKROACH
22. DISCHARGE
23. LINDA ~candydive Pinky Heaven~

Encore 2:
24. Kantou dogeza kumiai
REKLAMA

Galeria

REKLAMA