Relacja

MIYAVI na chilijskim Maquinaria Festival 2011

23/02/2012 2012-02-23 00:01:00 JaME Autor: Link Tłumacz: Gin

MIYAVI na chilijskim Maquinaria Festival 2011

Gitarzysta MIYAVI zaniósł swój samurajski styl nowej publiczności podczas drugiego dnia wielkiego festiwalu w Santiago w Chile.


© MIYAVI - Margarita Mosquera
Sobota, 13 października 2011 roku, była drugim dniem Maquinaria Festival. Była to świetna impreza, której przewodziły tacy artyści, jak Megadeth, Alice in Chains, Snoop Dogg czy Sonic Youth. Po południu otworzono drzwi Santiago’s Riding Club i dziesiątki fanów MIYAVIego - oraz innych artystów - weszły do niego, nie mogąc się doczekać nowego dnia festiwalu.

Perkusista BOBO pokazał się na chwilę podczas próby dźwięku, po czym nadszedł długo przez wszystkich wyczekiwany moment. MIYAVI wyszedł na scenę ubrany prościej niż podczas swoich poprzednich koncertów. Miał na sobie biały T-shirt, marynarkę oraz okulary przeciwsłoneczne; stał przed publicznością, która nie za wiele o nim wiedziała.

Zaczął solówką na gitarze, a potem powiedział: "Cześć Chile, jestem MIYAVI z Tokio. Chcecie poszaleć, ludziska?". Następnie rozbrzmiały silne akordy WHAT’S MY NAME?. Fani natychmiast rozpoznali piosenkę, która całkiem przypadła do gustu publiczności w ogóle. Podczas refrenu MIYAVI wciąż pytał, jakie jest jego imię, a fani odpowiadali, krzycząc w euforii. To jeden z jego znaków rozpoznawczych już od czasów Due le Quartz. Pod koniec piosenki dzięki unikalnemu stylowi, oryginalny gitarzysta zyskał sobie nowych fanów.

Następna piosenka, SURVIVE, sprawiła, że cały tłum skakał i wymachiwał rękami w powietrzu do chwytliwego tempa. Potem nadszedł czas na krótkie MC, w którym MIYAVI komunikował się z publicznością, witając i przedstawiając się po hiszpańsku tym, którzy dopiero co przybyli. Na moment przed rozpoczęciem jego nowa piosenka, Hell No, powiedział w tym języku: "Dziś wieczór się zabawimy!". Zaraz po tym rozbrzmiała muzyka, a MIYAVI zaprosił fanów do skakania i krzyczenia "no, no, no" w trakcie refrenów. Pod koniec utworu dziesiątki fanów wołały imię BOBO, a show trwał dalej wraz z Music Free.

Piosenka zaczęła się ostrym bębnieniem. MIYAVI wszedł w kontakt z publicznością, przedstawił też BOBO. Fanów zamurowało podczas gitarowej solówki, kiedy to muzyk pokazywał swoje umiejętności - grał leżąc na podłodze lub trzymając instrument za plecami. Po tym solo MIYAVI poprosił publiczność, żeby podniosła ręce w górę i wykonała krótki układ z klasycznego BOOM-HAH-BOOM-HAH-HAH. Chwytliwy rytm piosenki sprawił, że fani machali rękami w powietrzu. Po kolejnej wspaniałej solówce, wśród publiczności wybuchła wrzawa, a artysta kłaniając się okazał wdzięczność.

W tym czasie na widowni zgromadziło się ponad dwa tysiące fanów. MIYAVI zmienił gitarę z elektrycznej na akustyczną, pokazując publiczności japoński styl nową wersją Jikoai, jigajisan, jiishiki kajou oraz krótką solówką z dużą ilością slappingu. Solo gładko przeszło w kolejny klasyk artysty, Selfish love. Kiedy piosenka się rozpoczęła, fani zaczęli śpiewać z MIYAVIm, który skakał po całej scenie.

Następne było Jibun Kakumei, stary klasyk, o który fani prosili podczas poprzednich koncertów w Chile, a który MIYAVI obiecał zagrać. Wybuchły wiwaty i skandowanie podekscytowanej, skaczącej do rytmu publiczności. Ta piosenka z czasów kariery indie muzyka przypieczętowała złożoną przez niego obietnicę chilijskim fanom. Wielu z nich miało w oczach łzy radości.

Zaraz MIYAVI zaczął kolejne MC, tym razem muzyczne. Artysta zrobił sobie przerwę, pozostawiając scenę BOBO, który zagrał znakomite solo na perkusji. Na koniec zaczął używać swoich pałeczek niczym katany, uderzając nimi w bębny, co prawdziwie wywarło wrażenie na tłumie. Potem wrócił MIYAVI ze wspaniałą solówką. Ten czas wykorzystał, żeby zabawić się z publicznością, pytał ją raz po raz różnymi głosami o swoje imię, podczas gdy ona sama trwała zdumiona jego niesamowitym talentem do gry na gitarze.

MIYAVI złamał barierę językową i kulturową, i zaskarbił sobie miłość ponad dwóch tysięcy ludzi, dzięki swoim umiejętnościom gry na gitarze i zdolnością zwracania na siebie uwagi. Nikt nie wątpił w to, że uczestniczy w jednym z najbardziej spektakularnych występów na tym festiwalu - niespodziewanym dla wielu osób na widowni.

Pomiędzy krzykami o więcej i dzikimi wiwatami, MIYAVI wykonał kolejną ulubioną przez fanów piosenkę, Subarashiki kana, kono sekai - WHAT A WONDERFUL WORLD-. Fani śpiewali od początku do końca. Mimo że MIYAVI zagrał krótszą wersję niż oryginalna, zdołał utrzymać publiczność urzeczoną spontanicznymi krzykami i sprawił, że trzymano w górze ręce przez cały występ. Muzyk zakończył piosenkę mówiąc "gracias" (hiszp. dziękuję). Następnie nadszedł czas na nowy utwór, A-Head. W tym numerze gra gitary jest bardzo elektryzująca, a nieco dobrze umieszczonego bębnienia dodaje mu energii, dzięki czemu staje się niezwykle taneczny.

Kolejna solówka utorowała drogę następnemu MC. W tle puszczono elektroniczny kawałek, a MIYAVI zaczął mówić o tym, że pochodzenie oraz język nie mają znaczenia, ponieważ wszyscy są ze sobą połączeni. Mówił także o wielkich trzęsieniach ziemi, które miały miejsce w ostatnich latach w Japonii i Chile oraz byciu silnym i ponownym poruszeniu ziemi, tym razem muzyką. Tym wstępem wprowadził FUTURISTIC LOVE, piosenkę ze specjalnym przesłaniem, przypominającym wszystkim, że jesteśmy jednym, bez względu na narodowość, religię, kulturę czy język. MIYAVI dosłownie mówił: "Be One" (ang. bądźcie jednym). Przez tą piosenkę na całym obiekcie zaczęła się impreza, MIYAVI i BOBO nadawali zabójczy rytm, podczas gdy publiczność krzyczała: "be one!". Wszyscy byli szczęśliwi, a Riding Club tryskał energią. W połowie piosenki MIYAVI ściągnął koszulkę, pokazując swoje nowe tatuaże, raz jeszcze zachwycając publiczność.

Impreza powoli posuwała się dalej, a utwór ten otworzył drogę ostatniemu kawałkowi, Are you ready to ROCK?. MIYAVI biegał po całej scenie, wykonując szybkie i złożone solówki. Pauzy, które robił, były wystarczająco długie, by spytać: "Are you ready to rock?", na co odpowiadano mu: "tak!". Po kilku minutach ciężkości, piosenka nabrała bardziej melodyjnego tempa, by zakończyć się spektakularną solówką na gitarę i perkusję. MIYAVI ukłonił się publiczności raz jeszcze i opuścił scenę przy grzmiącym aplauzie i wiwatach, na której dał swój trzeci i największy koncert w tym kraju.

Na początku występu MIYAVIego na Maquinaria Festival w Chile większa część publiczności nie miała o nim pojęcia. Jednak krok po kroku poddawali się urokowi gitarzysty-samuraja, a pod koniec wszystko było jasne: MIYAVI zdobył sobie wszystkich. Nawet kiedy obsługa wyszła, by przygotować scenę dla następnego artysty, publiczność dalej rozmawiała o energicznym koncercie MIYAVIego, który dalej podbijał świat w ramach trzeciej światowej trasy WHAT’S MY NAME? WORLD TOUR 2011.


Selista:

01. WHAT'S MY NAME?
02. SURVIVE
-MC-
03. Hell No
04. Music Free
05. BOOM-HAH-BOOM-HAH-HAH
06. Jikoai, jigajisan, jiishiki kajou
07. Selfish Love
08. Jibun Kakumei
-MC-
09. Subarashiki kana, kono sekai -WHAT A WONDERFUL WORLD-
09. A-Head
-MC-
10. FUTURISTIC LOVE
11. Are you ready to ROCK?
REKLAMA

Galeria

Najnowsze wiadomości

Nowy album CROSSFAITH
Nowy album BRIDEAR
ONE OK ROCK ogłosił światową trasę
Oricon 2024 #20
Nowy singiel MUCCa
Oricon 2024 #19
Oricon 2024 #18
Oricon 2024 #17
REKLAMA

Najnowsze artykuły

REKLAMA

Powiązani artyści

Powiązane wydarzenia

Data Wydarzenie Lokalizacja
  
13/11/20112011-11-13
Koncert
MIYAVI
Club Hípico de Santiago
Santiago
Chile
REKLAMA