Legenda japońskiego rocka koncertem w Shibui zaczarowała fanów na całym świecie .
Na godzinę przed imprezą przed klubem O-West panowała cisza. Znajdujące się na zewnątrz pobliskiego sklepu stoiska z gadżetami kończyły przedkoncertową sprzedaż, pakując niewielką ilość pozostałego po szaleństwie fanów towaru. Bilety na ostatni koncert DEAD END w ramach trasy Death Ace zostały wykupione przez miłośników grupy w typowy dla nich sposób. Dwadzieścia minut później wspomniani fani zaczęli napływać ze wszystkich stron. Niedługo potem ekipa O-West podzieliła ich według numerów biletów, setki ludzi ustawiło się w kolejkę wzdłuż O-East i pobliskich budynków. Zgromadzili się zarówno starzy, jak i młodzi fani, dając świadectwo nieustającej popularności i wpływu formacji.
Scena w O-West była czarna jak smoła, być może sugerując fanom, że w rzeczywistości przyszli oni do kończącej się ślepo ciemnej alejki. Z tyłu na podnoszącej się platformie stał zestaw perkusyjny. Instrumentom towarzyszyły skromne dekoracje; jednakże publiczność nie potrzebowała zbyt wiele, by z niecierpliwością oczekiwać na nadejście swojego zespołu. Tego wieczoru setki fanów wypełniły pomieszczenie tak ściśle, jak tylko pozwalały na to wymogi bezpieczeństwa, co tylko sprawiło, że koncert stał się bardziej osobisty i przyjemniejszy. Te osoby, które nie mogły przybyć (lub, jeżeli już o tym mowa, zmieścić się na parkiecie), mogły obejrzeć całe wydarzenie za pośrednictwem USTREAM.
O 19:07 światła pogasły, wywołując natychmiastowy aplauz. Instrumentaliści - basista CRAZY COOL JOE, gitarzysta YOU i perkusista Kei Yamazaki - wyszli na scenę, a po chwili podążył za nimi MORRIE, wszyscy witani krzykami i znakami rogów. Zespół poczekał z przywitaniem na zakończenie pierwszej piosenki, ale lojalna grupa fanów nie przestawała wykrzykiwać imion jego członków przez cały koncert. CRAZY COOL JOE, zaopatrzony w blond irokeza i koszulkę z nadrukiem, przez większą część występu stał po prawe stronie sceny, a YOU trzymał się lewej. Kei Yamazaki, w luźnej koszulce, pozostawał w centrum, skupiając się na szczególnie imponującym, technicznym bębnieniu.
Podobnie jak inni doświadczeni muzycy, MORRIE występuje w więcej niż jednym zespole; udziela się jeszcze w Creature Creature. Pomijając różnice muzyczne, atmosfera na koncertach obydwu grup jest raczej mroczna, z niewielkim tylko udziałem koloru czy krzykliwych efektów scenicznych. Nie potrzeba dużo, najwyżej tego, by reflektory oświetlały scenę jasną bielą, gdy wymaga tego nastrój utworu. Tu jednak celowa ciemność rzeczywiście oddawała skupienie zespołu na szczegółach, pomijającego niepotrzebne elementy i koncentrującego się za to na muzyce. Fani zdawali się to doceniać, co udowadniali gromkimi brawami po każdej piosence.
Jakby energia publiczności potrzebowała jeszcze więcej paliwa, tego wieczoru swój koncertowy debiut miały Conception, Final Feast i Yume oni uta, pierwsze single zespołu od ponad dwudziestu lat. Fani pochłonęli je - jeżeli nie z powodu gitarowych riffów, to ze względu na fakt, że po latach czekania okazało się, iż DEAD END nadal wie, jak tworzyć muzykę, by uszczęśliwić swoich zwolenników.
Rok 2012 wyznacza początek krajowej trasy zespołu, nie wspominając o finałowym singlu z serii, Yume oni uta. Oprócz nowych wydawnictw, został też zapowiedziany kolejny album, co jeszcze bardziej rozpaliło emocje fanów. Pomimo nazwy, DEAD END to grupa, która jak na razie nie wykazuje żadnych oznak zwalniania tempa.
Setlista:
01. Matenrou Game
02. Dance Macabre
03. I Want Your Love
04. Psychomania
05. Dress Burning
06. Guillotine
07. Kill Me Baby
08. Final Feast
09. Sleep In The Sky
10. Promised Land
11. Yume Oni Uta
12. Conception
13. The Awakening
14. Frenzy
15. Devil Sleep
Encore 1:
16. Princess
17. Perfume of Violence
Encore 2:
18. Myougou
19. Sacrifice of The Vision
